Rozdział 15 Dzień dziecka

1.1K 39 16
                                    


Muszę szybko jechać do lekarza, ponieważ mam tak silny ból w piszczelach i kolanach, że masakra. Nie spałam prawie całą noc, coś okropnego. Nie mogłam zejść po schodach, ból potwornie promieniował.

- Chodź pomogę Ci!

- Ale jak, sprawisz że ból ustąpi?

- Takich zdolności nie mam, ale mogę Cię nosić na rękach.

- Nie mam wyjścia, muszę się zgodzić.

Domownicy kończyli śniadanie, ale zostawili dla Fausti i Bartka parę naleśników. Wiedzieli, że dziewczyna źle się czuje, więc postanowili sprawić jej chociaż trochę przyjemności.

- Jak tam Fausti, lepiej? Zapytała zaniepokojona Julita

- Niestety nie, ledwo stoję na nogach.

- Biedna.

- Zajmę się dzisiaj Tobą!

- Nie trzeba, mam dzisiaj trochę spraw do zrobienia. Nie chcę, żebyś marnował dzień.

- Proszę Cię, spędzimy dzięki temu razem czas.

- Są jakieś plusy, zaśmiała się.

Bartek poszedł po kluczyki do samochodu a ja próbowałam robić wszystko aby nie krzyczeć z bólu, całkiem bez siły uroniłam łzę. Przed nami koncerty w Łodzi, Krakowie i urodziny Bartka a ja nie mogę się praktycznie ruszać.

- Gotowy, możemy jechać. Chodź do mnie!

- Mnie wysiadły nogi a Tobie dzisiaj ręce i kręgosłup.

- Czego się nie robi z miłości, westchnął. Okej, to gdzie najpierw?

- Fizjo, paznokcie, odbiór kostiumów.

- Napięty grafik widzę, a znajdzie się miejsce na wspólną kawkę ?

- Zawsze!

- No i to rozumiem, teraz możemy jechać.

Rozmowę przerwał telefon Bartka, okazało się że dzwoni do niego Qry z pewną propozycją. Chłopak wziął na głośno mówiący.

- Słuchaj stary, masz jakieś plany na dziś ?

- Wiesz co...

Nie zdążył powiedzieć, ponieważ Fausti go wyprzedziła.

- Nie ma, podwiezie mnie tylko w kilka miejsc i jest cały Twój!

- Ejjj, a ja mam coś do powiedzenia?

- Haha, dobrze Fausti! Trzymaj go tam krótko! Dobra słuchaj myślałem o tym czy wraz z Wiką, Olkiem i Julitą nie moglibyśmy do Ciebie wpaść ? Wiesz na taki Dzień dziecka.

- Mhmm, przyznaj się o jacuzzi Ci chodzi.

- Dobra masz mnie, tak no i oczywiście spędzisz z nami trochę czasu. Fausti, czekam aż Cię wyściskam!

- Och, byłoby cudownie, ale mam napięty grafik. Za to Bartek chętnie Was u gości.

- Super, to o 18:00 będziemy!

Bartek miał mieszane uczucia, nie rozumiał dlaczego Fausti nie chce jego pomocy i praktycznie zadecydowała za niego w sprawie spotkania.

- No i co, dlaczego udajesz że wszystko jest okej i podejmujesz za mnie decyzję a może ja wolę zostać z Tobą ?

- Kochanie, wiem że się o mnie martwisz natomiast przez trasę praktycznie w ogóle nie widzisz się z chłopakami. Czas to nadrobić, wiem że lubisz spędzać z nimi czas.

- Jesteś aniołem, wiesz ?

- Wiem!

Bartek skradł Fausti buziaka i pojechali do fizjoterapeuty. Powiedział, że wykluczone jest aby dziewczyna skakała na występach. Wykonał jej masaż, przy którym bardzo cierpiała. Bartek nie mógł wytrzymać na korytarzu, dobijały go krzyki i płacz Fausti. Gdy wyszła z gabinetu było widać ulgę na jej twarzy.

- Boże, moja biedna! Już miałem ochotę drzwi wyważyć. Bartek był cały spocony ze stresu.

- Bartuś, już dobrze! Jest o niebo lepiej, ale myślałam że zejdę podczas masażu.

- Słyszałem, ja prawie też zeszłem, na zawał! Zaczęli się śmiać.

- Okej, to zawieź mnie na paznokcie i po ubrania do centrum a potem leć do domu.

- Już a kawa ?

- Kupimy w Mcdrive, nic straconego. Jest po drodze.

- Okej, niech będzie.

- Ale jak wrócisz do domu?

- Poprosiłam Marcela o pomoc, powiedział że będzie w centrum i mnie zgarnie do domu.

- Najważniejsze, że nie będziesz wracać sama!

Bartek zawiózł Fausti w umówione miejsce, pożegnali się i ruszył do domu aby przywitać gości. Musiał posprzątać, ponieważ ostatnio został spory bałagan. Jestem gotowa, paznokcie zrobione, ubrania odebrane. Czekam na Marcela, w ramach podziękowania zaproszę go na bezalkoholowego drinka. Zawiózł mnie jeszcze do domu, żebym się przebrała i wyruszyliśmy w stronę Wawelu. Usiedliśmy na leżakach, upajaliśmy się ciepłem czwartkowej nocy! Dodałam story, po czym Bartek odpisał z prędkością światła. "To miała być tylko podwózka" na co ja skwitowałam "Z zazdrości jeszcze nic dobrego nie wyniknęło". Od razu dostałam telefon.

- Dlatego robiłaś wszystko aby się mnie pozbyć. Spotkanie z Qrym, pośpieszanie do domu. Chciałaś spędzić z nim czas, prawda. Jasne, pewnie bym Wam przeszkadzał!

- Bartek, po pierwsze nie krzycz na mnie, po drugie chyba o jeden drink za dużo a po trzecie naprawdę jesteś zazdrosny o Marcela ? Zaprosiłam go na drinka aby mu podziękować, że zechciał mnie zgarnąć i tyle.

- Mhmm, jasne. Jak chcesz wiedzieć też się świetnie bawimy, pa!

Rozłączył się a ja nie byłam w stanie zrozumieć co się przed chwilą stało. Było mi głupio przed Marcelem a z drugiej strony przepełniała mnie złość, bezradność i smutek. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Chłopak spełnił moją prośbę, przyjechałam i tak jak stałam rzuciłam się na łóżko i wylewałam łzy w poduszkę. Zasnęłam, nad ranem obudził mnie dźwięk przekręcania klucza...

Potrzebny był czasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz