Nie mogłam zasnąć, cały czas miałam w głowie, to co się wydarzyło. Z jednej strony rozumiem Bartka a z drugiej Kacper to totalnie nie mój typ. Jak on w ogóle mógł tak pomyśleć, że ja coś z nim. Zresztą przy rozstaniu z Kubą, między innymi dojazdy były zmorą a teraz miałabym się pakować w to samo, przecież to niedorzeczne. Nie ma o czym mówić, przecież przede wszystkim kocham tego mojego Kubickiego. Nigdy bym go nie skrzywdziła.
K: Cześć, wstałaś już ?
F: Już dawno nie mogłam spać.
K: Rozumiem, w ogóle całkiem wygodna kanapa.
F: Haha, dziękuję! O której jedziemy do Kielc ?
K: W sumie o tym chciałem pogadać.
F: Tak ?
K: W ramach podziękowania za nagrywki i czas w Krakowie zawiozę Cię do Kielc i wrócę do Warszawy. Nie zostanę na koncercie.
F: Dlaczego ?
K: Trochę te nasze wspólne nagrywki namieszały. Masz uszkodzony samochód, więc i tak nie możesz nim jechać. A ja nie chcę dawać Bartkowi więcej powodów do złości, chłopak ma koncert niech się na tym skupi. Więc w ramach pomocy z powodu auta i podziękowań za poświęcony czas odwiozę Cię i wracam.
F: Rozumiem i bardzo dziękuję. Muszę załatwić sprawę z samochodem jak tylko wrócimy z Kielc. Mam nadzieję, że razem z Bartkiem.
K: Spokojnie, na pewno.
Droga do Kielc minęła szybko, podjechali pod dom rodzinny Faustyny. Z grzeczności poszedł się przywitać i ruszył w drogę powrotną do stolicy.
*Fausti
Spędziłam chwilę z rodzicami, widać było po mnie że coś jest nie tak.
MF: Córciu, coś się stało ? Bartek nie przyjedzie dzisiaj ?
Nie wytrzymałam rozpłakałam się jak dziecko, wszystkie emocje puściły.
F: Nie przyjedzie. Zresztą nawet nie wiem czy jesteśmy jeszcze razem.
MF: Co ty mówisz, Fausti.
Opowiedziała wszystko co się działo.
F: Nie wiem na czym stoję. Jedno wiem, bardzo go kocham!
MF: To jedź do niego do domu i mu to powiedz. Od nas jest jakieś 25 minut.
F: Może lepiej będzie, jak najpierw zadzwonię do niego.
MF: Jak chcesz, ale pamiętaj wszystko będzie dobrze!
Odeszłam zrezygnowana do swojego pokoju. Wybrałam numer Bartka, ucieszył mnie sam sygnał. Jest nadzieja, że odbierze.
B: Cześć już jesteście ?
F: Cześć, jestem sama. Kacper mnie tylko przywiózł i wrócił do Warszawy.
B: Aha, w sumie dobrze.
F: Możemy porozmawiać ? Przyjadę do Ciebie.
B: Fausti, może lepiej nie. Jutro jest koncert i muszę się na tym skupić. Porozmawiamy po koncercie, okej ?
F: Dobrze...
B: Kończę, koch... w sensie trzymaj się!
F: Do jutra.
To było wszystko takie oschłe, gdzie moje ulubione słowo wypowiadane przez Bartka "Faustynka" ? Na pożegnanie chciał powiedzieć kocham cię, na pewno!!! Tylko dlaczego się zawahał. Musiałam jakoś odreagować, zaprosiłam swoich przyjaciół z Kielc Kubę i Kasię na ognisko. Siedzieliśmy do późnej nocy, wszystko im powiedziałam, wyrzuciłam z siebie. Jutro będzie sądny dzień.