Jadę do Kielc mega wkurzona. Znowu pokłóciłam się z Bartkiem, mieliśmy w tym wydarzeniu brać udział razem natomiast zrezygnował. Między nami doszło do ostrej wymiany słów w wyniku czego nie odzywamy się do siebie. Może miał racje, jest nam potrzebna przerwa a może nawet...
Na koniec rzuciłam tylko „Zostaje u rodziców, do Jasła jedziesz sam!"
P: Stary, od dłuższego czasu wy się tylko kłócicie. Ludzie też to widzą, że między Wami jest źle.
B: Wiem, mówiłem o przerwie ale nie chciała. Jak byliśmy przyjaciółmi wszystko było prostsze. Teraz praktycznie nasz kontakt jest zerowy 😔
P: Czego się najbardziej boisz ?
B: Końca, a co za tym idzie...
P: Również koniec waszej przyjaźni ?
Bartek zamilkł.
*Fausti
Mój pierwszy raz na torze oceniam na bardzo dobry +, było super. Mimo rewolucji w moim życiu odnalazłam chwilę szczęścia. Teraz rozmowa z rodzicami. Czekają na mnie i Bartka, nie wiedzą że będę sama.
MF: Hejjjj! A gdzie Bartuś?
F: Jestem sama.
MF: Ooo, dlaczego ? Coś się stało ?
F: Po prostu się rozchorował a jutro ma koncert, więc nie chciał ryzykować. Skłamała.
MF: Rozumiem, mimo wszystko cudownie że Ty jesteś.
Spędziliśmy miło czas, nie zabrakło rozmów, śmiechów. Kładąc się spać, wiedziałam że nadciąga początek końca.