Rozdział 5 Urodziny

1.3K 41 3
                                    


Dzisiaj moje urodziny, dokładnie 23. Czas płynie a ja cały czas lecę po więcej. Nie wiem nic o urodzinach. Wiem tylko, że mam być gotowa na 17:00. Ogarnęłam kosmetyczkę, fryzjera, stylówka przygotowana. Dostałam od Genziaków wytyczne co do stylówki, ale nic mi to nie mówi o tematyce imprezy. Jestem ciekawa co tam koło fortuny wylosowało. O 12:00 z przygotowań wyrwał mnie telefon.

- Halo, Fausti ?

- Cześć Bartuś, jak tam przygotowania ?

- Haha, nic ode mnie nie wyciągniesz! Mam do Ciebie sprawę.

- Tak ?

- Nie wiem jak zacząć, może od przeprosin! Niestety nie dam rady być na Twoich urodzinach, odbywają się wieczorem a wiesz, że jutro gramy z chłopakami koncert i praktycznie od rana będziemy musieli być w pełni sił. Jest mi bardzo przykro, bo chciałem być dzisiaj przy Tobie. Już teraz zapraszam Cię na kolację urodzinową, na którą pójdziemy po koncercie, okej ?

- Bartuś, nie przejmuj się. Rozumiem, chociaż nie powiem jest mi trochę przykro.

- Przepraszam...

- Kolacja brzmi świetnie, jutro się w takim bądź razie widzimy! Pamiętaj, że jutro również ważny dzień i tym razem spędzimy go wspólnie!

- Jesteś najlepsza, wiesz ?

- Wiem, uśmiechnęła się do telefonu.

Było mi przykro, nie powiem że nie. Czy nie mógłby przyjść tylko na chwilę? Nie rozumiem, ale nie chcę też się wprowadzać w zły nastrój przed imprezą. Godzina 17:00 wybiła, wyszykowana czekałam pod domem na transport. Jechaliśmy mega długo, zaczęłam się zastanawiać co tu się dzieje. Zasnęłam, ze snu wyrwał mnie głos Natalii, która powiedziała "Fausti, wstawaj zaczynamy imprezę". Zasłoniła mi oczy, gdy z jej pomocą weszłam po schodach moim oczom ukazał się Dom Team X i moi przyjaciele. Bliskie mi osoby z Kielc, Genzie czy z Warszawy. Bawiłam się cudownie, brakowało mi Bartka wiadomo. Natomiast wszelkie pretensje jakie chodziły mi po głowie odeszły. Jak on biedny miałby wracać po nocy do Krakowa i rano być nieprzytomny. Nawet nie mógłby się porządnie pobawić. Ważne było dla mnie to, że i tak mimo wszystko był i pomagał ogarniać dom. Niby tyle i aż tyle! O 23:00 dostałam wiadomość!

''Mam nadzieję, że się dobrze bawisz! Dzisiaj jest Twój dzień, więc czerp z niego garściami!

Buziaki, Bartek!"

Pobiegłam do Wiki...

- Wika patrz! Pomimo stresu jutrem, cały czas o mnie pamięta!

- Ooo, w ogóle był bardzo zaangażowany w przygotowania jak nigdy!

- Po koncercie idziemy na kolację urodzinową. Nie mogę się doczekać!

- Wooow, czekaj ale tego samego dnia? Przecież to będzie gdzieś koło 23:00.

- Oczywiście, że nie tego samego dnia! Pewnie w poniedziałek albo wtorek! Jutro pewnie się umówimy!

- Będziesz mi musiała wszystko opowiedzieć, ze szczegółami!

- Ma się rozumieć! Chodź wracamy do reszty.

Urodziny dobiegły końca wszyscy zmęczeni, ale szczęśliwi wrócili do Krakowa następnego dnia! 

Potrzebny był czasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz