72. Bless

375 24 5
                                    

       Wybaczcie, dziewczyny późny update, ale no Islandia, robota, nie żebym narzekała, bo jest cudownie, ale mam bardzo mało czasu. No ale już jest! Wreszcie. Teraz pewnie rozdziały będą bardzo nieregularne :( Ale przynajmniej trochę później się skończy (już niewiele rozdziałów :>)

Nie bójcie się komentować, dzielić wrażeniami pod tagiem #TTDff powoli żegnamy się z Kornelią i Mileną, więc może uda się nam to zrobić z przytupem :)

Ach! No i rozdział może być ciężki dla wrażliwszych osób

LOVE!

A. <3


Milena

Dzień za dniem musiałam walczyć ze sobą, by nie dać rozpaść się na kawałki mojemu zdrowemu rozsądkowi. Widziałam zmartwione spojrzenia Harry'ego, niewypowiedziane pytania, które dusiły się na końcu języka Kornelii, pełne współczucia uśmiechy Lou. Podejrzewałam, że każdy wokół mnie tworzył w głowie teorie dotyczące mojego osobliwego zachowania i byłam pewna, że każda z nich była błędna.

- Bądź dobrą dziewczynką i nie szarp się... Wiem, że w sekrecie też tego chcesz. Musi być nudno bzykać się tylko z jednym facetem przez okrągły rok.

Zacisnęłam wargi, walcząc z bólem i odmawiając odpowiedzi na domysły potwora, który właśnie kruszył cały mój świat. Ręka na mojej talii i piersi, ciepłe wilgotne wargi na szyi i żadne z tych doznań nie było przyjemne. Każdy skrawek skóry, którą dotknął wydawał się gnić nagle, każdy szept był jak huk wystrzału dla moich uszu.

- Taka śliczna, mmm...- dyszał w mój obojczyk, a ja mogłam tylko zamknąć oczy i czekać na koniec tego horroru.

- Pożałujesz tego - zdołałam z siebie wyrzucić zanim łzy spłynęły na moje policzki; zanim poczułam jak wyrywa kilka kosmyków, gdy pociągnął brutalnie za moje włosy; zanim po raz kolejny wbił się we mnie z cichym jękiem, wysyłając falę bólu do każdej komórki mojego ciała; zanim łaskawa świadomość postanowiła się nade mną zlitować i wreszcie się wyłączyła.

Podciągnęłam nogi pod siebie i zdusiłam w gardle szloch. Wcisnęłam twarz w poduszkę, która przesiąknęła już moimi łzami, próbując odciągnąć myśli od tej okropnej nocy. Początkowo miałam za złe Kornelii, że poszła wtedy do toalety. Obwiniałam Harry'ego za to, że nie postanowił zabrać mnie tamtego dnia do siebie. Nienawidziłam się za to, że przyjęłam drinka od "nieznajomego". A potem zrozumiałam, że zrzucałam winę na każdego prócz Ashtona. Szczególnie jeśli chodziło o mnie samą. Plułam sobie w brodę, że dałam się otumanić bólowi głowy i nie walczyłam do skutku, że oddałam swoje ciało jego chorym zachciankom. I choć cichy głosik podpowiadał mi, że to nie było dobrowolne, ja wciąż czułam, że byłam sama sobie winna.

 Udawanie, że wszystko było w porządku nie stawało się łatwiejsze z dnia na dzień, jak początkowo miałam nadzieję. Nie potrafiłam szczerze się uśmiechnąć, zagadać do Kornelii, gdy kończyłyśmy pakowanie. To jednak nie było najgorsze. Harry i jego zachłanne ręce sprawiły, że odepchnęłam go od siebie z cichym jęknięciem strachu.

  - Dziecino? - zapytał wtedy zdezorientowany, mrugając szybko, jakby chciał sprawdzić czy dotknął właściwej dziewczyny. Jego wielka sypialnia zdawała się zbyt ciasna, a walizka, która stała pod ściną, niemal krzyczała "wróć do Polski, tam będziesz bezpieczna". Rzuciłam tęskne spojrzenie w jej stronę i wymusiłam słaby uśmiech. Owinąwszy ramiona wokół swojego brzucha, wzięłam głęboki oddech.

- Um... Wybacz, boli mnie głowa - miałam ochotę się spoliczkować za użycie najbardziej oczywistej wymówki i kłamstwa, ale było już zbyt późno, by się z tego wycofać.

Through The DarkWhere stories live. Discover now