5. These are a few of my favourite things!

692 30 2
                                    

Kornelia

      Gdy tylko drzwi łazienki zatrzasnęły się za Mileną, mój telefon zabrzęczał, sygnalizując, że dostałam smsa. Spojrzałam na ekran, na którym wyświetlił się nieznany numer. 

       Widzimy się jutro, malutka.

       Przewróciłam oczami i usunęłam wiadomość. „Malutka”. Za kogo on się uważa? Ogarnęło mnie nieznośne poczucie winy, że na początku uważałam Louis’ego za fajnego faceta. Byłam zbyt naiwna. Dodatkowo ten jego okropny przyjaciel. To, co powiedziała Milena, wyprowadziło mnie z równowagi. Nikt nie będzie tak traktował mojej przyjaciółki. Wiedziałam, że słowa Harry’ego mocno ją dotknęły.

       Milena należała do osób dumnych, wiedzących czego chcą. Była zaradna i walczyła o swój sukces, brnęła przez życie odważnie, a odpowiedzialnością biła mnie na głowę. Podważenie jej szacunku do samej siebie było ciosem prosto w plecy. 

       Jednak nawet w tej trzeźwo myślącej osóbce tkwił procent szaleństwa. Wysoki procent... Zaśmiałam się do siebie, wspominając niektóre dziecinne i głupie rzeczy, które razem robiłyśmy. Moment, kiedy w sklepie spożywczym zaczęłyśmy wrzeszczeć, gdy zobaczyłyśmy zdjęcie jednego z naszych ulubionych wokalistów, widniejące na okładce gazety dla nastolatek. To, gdy w metrze, tu w Londynie, zaczęłyśmy obgadywać pewnego mężczyznę, który według Mileny był niezwykle przystojny, lecz mnie nie podobał się wcale. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że przysłuchiwał się nam Polak, doskonale rozumiejący każde wypowiedziane przez nas słowo. Uświadomił nas o tym dopiero, gdy wysiadał z wagonu, zwracając się do nas zwykłym „do widzenia”, któremu towarzyszył szeroki psotny uśmiech. Takich drobnych i większych momentów było pełno i wiedziałam, że nie byłyby one tak zabawne i zapadające w pamięć, gdybym przeżyła je z kimś innym. 

       Zaplątałam się w białą kołdrę na łóżku i westchnęłam przeciągle do swoich myśli. Przyjaźń z Mileną, była jedną z lepszych rzeczy, które zdarzyły się w moim krótkim życiu. A zaczęła się bardzo niepozornie i nietypowo. Poznałyśmy się na forum internetowym pewnego serialu, który zaczęłyśmy oglądać w tym samym czasie. Po kilkudziesięciu wymienionych wiadomościach, postanowiłyśmy spotkać się na żywo. Na szczęście studiowałyśmy w tym samym mieście, więc nie było to trudne do zrealizowania. Traf chciał, że wylądowałyśmy w barze karaoke, który od tamtej pory stał się naszym ulubionym miejscem. Choć z początku było niezręcznie, już pod koniec spotkania nie mogłyśmy się oderwać od rozmowy. Milena była mi najbliższą osobą i dlatego nie pozwolę, by jakiś dupek traktował ją jak tanią dziwkę. 

       Podskoczyłam na dźwięk otwieranych drzwi łazienki. Prawie zapomniałam, że nie jestem sama w hotelowym pokoju. Milena potknęła się o swoje szpilki leżące na dywanie i tylko rama mojego łóżka, o którą się oparła, uratowała ją przed bolesnym spotkaniem z ziemią. Wybuchnęłam gromkim śmiechem i zakryłam usta  dłońmi, przypominając sobie, że jest już dawno po północy, a ściany hotelu były bardzo cienkie. 

       - Spadaj - warknęła Milena i, nieco zbyt wysoko, podniosła nogę, by ominąć groźną przeszkodę. Pokręciłam głową wciąż uśmiechając się szeroko i ułożyłam się wygodnie na poduszce. Milena wierciła się przez chwilę na łóżku, aż wreszcie znalazła wygodną pozycję i spojrzała na mnie zza swojej kołdry. 

       - Co za noc - powiedziała marzycielskim tonem, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. - Te dwa typki mnie wkurzały, ale poza tym to bawiłam się całkiem dobrze - dodała i ziewnęła. Pokiwałam głową. Czułam, jak zmęczenie powoli zaczyna ogarniać mój umysł. Teraz, gdy leżałam, byłam o wiele bardziej świadoma swojej senności. Widziałam, że Milena również powoli odpływa, więc zamknęłam oczy i dałam się objąć Orfeuszowi. 

Through The DarkWhere stories live. Discover now