6. One way or another I'm gonna win ya!

682 30 0
                                    

Milena

Będę o ósmej. Bobbles

       Głosiła wiadomość wyświetlona na ekranie telefonu komórkowego Kornelii. Spojrzałam na przyjaciółkę, która ciskała pioruny z oczu w nicość przed sobą i zachichotałam. 

       - Oj weź przestań, wczoraj dogadywaliście się świetnie - powiedziałam, oddając jej telefon. - Sprawa z numerem i telefonem nie była tak wielka. Myślę, że troszkę przesadziłaś z negatywną reakcją przez alkohol. - dodałam, przypominając sobie, co Louis wczoraj wyczynił. Tak, reakcja na to zachowanie zdecydowanie była przesadzona. Kornelia spojrzała na mnie spode łba i warknęła niczym rozwścieczony pies, a ja ponownie parsknęłam śmiechem. 

       - Przynajmniej nie zasugerował, że jesteś tanią dziwką - powiedziałam, patrząc na nią wymownie, na co wyraz jej twarzy nieco złagodniał. Westchnęła ciężko i podrapała się po głowie, a róż roziskrzył się landrynkowymi odcieniami w świetle popołudniowego słońca. Spojrzałam na zegarek. Piętnasta trzydzieści... 

       - Cóż... Jeśli chcesz wyglądać jak bóstwo na swojej randce, lepiej się zbierajmy. - rzekłam i podciągnęłam się na kolana, zbierając z koca paczki krakersów i butelki. Włożyłam wszystko do swojej torby, do której wrzuciłam także książkę i zaczęłam zwijać swoją stronę koca. Kornelia wciąż siedziała, wpatrując się w głąb placu. 

       - A co jeśli okaże się gwałcicielem? Sprzedawcą organów? - zapytała, nie odwracając wciąż wzroku. Wybuchnęłam maniakalnym śmiechem i klepnęłam ją w ramię, by wstała z koca. Uniosła się, lecz wyraz jej twarzy w ogóle się nie zmienił. 

       - Widziałaś jak on wygląda? Raczej nie musi uciekać się do gwałtu, żeby zaciągnąć jakąś laskę do łóżka. A nawet, jeśli żadna nie będzie chciała, to jest bogaty, kupi sobie seks. - wzruszyłam ramionami, składając koc w kostkę. 

       - No właśnie! Nerki na czarnym rynku są bardzo drogie! Uśpi mnie i zabierze mi nerki. Milena, ja lubię swoje nerki! - kolejny wybuch śmiechu sprawił, że musiałam złożyć koc po raz drugi. Wiedziałam, że Kornelia nie jest do końca poważna, więc nie bałam się wyśmiać jej absurdalnych pomysłów. 

       - Uspokój się! Jeśli stwierdzisz, że coś ci wrzucił do drinka to dzwonisz do mnie, a ja na policję - pokazałam jej język, a ona wreszcie wyszczerzyła zęby i puściła mi oczko. 

       Zdołałyśmy spakować wszystko, co miałyśmy ze sobą, w dość krótkim czasie i już po kilkudziesięciu minutach stałyśmy pod drzwiami wejściowymi naszego hotelu. Wyszukałam kluczy w torbie i wpuściłam nas do środka. Wąski hol przywitał nas słabym oświetleniem i zapachem stęchlizny. Zmarszczyłam nos, kiwnęłam na powitanie młodej dziewczynie, siedzącej w portierni, i ruszyłam przodem po schodach. Gdy znalazłyśmy się już w naszym pokoju, Kornelia rzuciła wszystkie swoje toboły na podłogę i opadła bezsilnie na łóżko, a z jej ust wydarło się przeciągłe głośne warknięcie. Westchnęłam i szturchnęłam ją w kolano, otrzymując w odpowiedzi pełne wrogości spojrzenie. 

       - Przestań użalać się nad swoim tragicznym losem i zasuwaj do łazienki zrobić porządek z włosami. Potem zrobię ci makijaż - powiedziałam, grzebiąc w kosmetyczce w poszukiwaniu przyborów potrzebnych mi do wykonania wyznaczonego sobie właśnie zadania. Moja przyjaciółka jęknęła przeciągle i bardzo powolnymi ruchami podniosła się wreszcie z łóżka, po czym zatrzasnęła za sobą drzwi łazienki. Poukładałam w tym czasie cienie, podkłady i tusze do rzęs w rządku na nocnym stoliku, stojącym przy moim łóżku i wybrałam te, które najbardziej odpowiadały typowi urody Kornelii. Od dawna interesowałam się wizażem. Czytałam wiele podręczników na ten temat, doskonaląc z czasem swoje umiejętności i dlatego często to właśnie ja robiłam z nas bóstwa przed jakimkolwiek wyjściem. Odnajdywałam w tym trudną do opisania przyjemność. Było coś magicznego w obserwowaniu jak, dzięki mnie, dziewczyny czuły się piękne i bardziej pewne siebie.

Through The DarkWhere stories live. Discover now