Milena
Siedziałam właśnie w biurze, wpatrzona w leżące przede mną arkusze, na których własne rysunki układały się w niezrozumiałe dla mnie formacje kresek i okręgów. Kręciłam w palcach ołówkiem, próbując zmusić mózg do działania, lecz myśli uciekały gdzieś co chwilę, powodując co raz to kolejny zastój w pracy.Edzio się wścieknie, myślałam gorączkowo. Ołówek uderzał teraz z zawrotną prędkością o drewno biurka, a ja czułam w żołądku budujące się zdenerwowanie.
Myśl, Milena, myśl! Lecz projekty wciąż wydawały się dla mnie głupimi rysuneczkami dziesięciolatka, a ja wracałam uparcie wspomnieniami do tego okropnego wydarzenia. I po co się dałaś? Wiedziałaś, że tak właśnie będzie... Zawsze tak było. Grafit zetknął się z miękkim papierem i nakreśliłam jedną linię, którą zaraz potem zaczęłam zmazywać zaciekle, klnąc pod nosem. Nie, nie, nie, to nie tak! Skarciłam się za źle postawioną kreskę. Zacisnęłam szczękę, wytężając wzrok, by zrozumieć kształty, które pokrywały leżące przede mną kartki. Pieprzone Tower Bridge, jak mogłaś być taka głupia.
Zagryzłam wargę, wpatrując się w miejsce, w którym na mapie mieszkania powinien znajdować się salon.A może by tak postawić tutaj tę kanapę, którą zachwycała się klientka... Rozrysowałam pierwszy i jedyny konkretny pomysł, który wpadł mi tego poranka do głowy. UGH! Ohyda. Szybkie ruchy ołówka pozbyły się niechcianego w salonie przedmiotu. „I w tym tkwi problem”, w tobie tkwi problem, chuju!
- Milena! - podskoczyłam jak poparzona z krzykiem, a ołówek wystrzelił z mej dłoni w stronę sufitu. Chwyciłam się za szalejące serce, patrząc ze zgrozą na stojącego w progu Simona, który zaniósł się głośnym śmiechem. Dało mi to chwilę na otrząśnięcie się z przeżytego szoku. Mężczyzna otarł łzy rozbawienia, chichocząc jeszcze przez chwilę, a ja czekałam cierpliwie, patrząc na niego z wyrzutem.
- To było piękne - powiedział i wyciągnął w górę kciuk. Ja również pokazałam mu palec, lecz nie był to tak przyjazny gest, jak jego. Westchnął rozbawiony i pokręcił głową, patrząc w podłogę z szerokim uśmiechem.
- Czego chcesz? - mój głos okazał się o kilka tonów wyższy niż normalnie, więc odchrząknęłam dyskretnie.
- Szef cię wzywa - Simon mrugnął do mnie porozumiewawczo, a mnie zmroziło. No pięknie... pięknie!Ostatnie trzy dni nie były dla mnie najbardziej produktywnymi i wiedziałam, że Edward w końcu straci cierpliwość. Miałam jednak nadzieję, że stanie się to nieco później. Zagryzłam wargę zdenerwowana i podniosłam się z krzesła, a potem zastygłam, widząc minę Simona. Patrzył na mnie, jakby chciał przekazać mi coś jeszcze, lecz nie potrafił, lub nie chciał, użyć do tego słów.
- Co?! - wykrzyknęłam, czując, że panika zaczyna powoli skradać moje zdrowe zmysły. Simon przestąpił z nogi na nogę i zaczął obgryzać palce. - No powiedz mi! - całe moje ciało zaczęło drżeć, jakby było zrobione z galaretki.
- Szef wszystkich szefów - powiedział, a dźwięk jego słów zniekształcały palce wsadzony między zęby. Stałam przez chwilę w jednym miejscu, wpatrując się w mojego kolegę, jakby właśnie ogłosił, że ktoś zrzucił na centrum Londynu bombę atomową z opóźnionym zapłonem i mam dwie minuty życia. Zamrugałam powoli kilka razy, uświadamiając sobie, że może nie było to tak dalekie od prawdy.
- Po co? - pytanie wyrwało się z moich ust nim zdążyłam się powstrzymać. Simon wzruszył tylko ramionami, patrząc na mnie ze współczuciem. Zaczęłam myśleć gorączkowo nad wszystkimi możliwymi powodami, dla których Zayn chciałby mnie widzieć w swoim gabinecie. Ten mężczyzna prawie w ogóle tam nie bywał, a jedyną osobą rozmawiającą z nim w naszym budynku był Edward. Tysiące myśli przebiegało przez moją głowę, wszystkie gromadzące się wokół argumentów za zwolnieniem mnie z pracy.
YOU ARE READING
Through The Dark
FanfictionCo się dzieje, gdy podczas zwykłego urodzinowego wypadu poznajesz z przyjaciółką dwóch przystojnych, bezczelnych i bogatych mężczyzn? Twoje życie zmienia się całkowicie i to niekoniecznie na lepsze. Właśnie znalazłaś się przed wyborem między uczucie...