33. I've watched you change

604 23 2
                                    

Uwaga!

Rozdział zawiera sceny nieodpowiednie dla czytelników poniżej 18 roku życia!

   I've watched you changed*


  Milena  

       Dokładnie o siedemnastej obudził mnie natrętny dzwonek do drzwi. Jęknęłam głośno i przekręciłam się na plecy. Idź sobie… pomyślałam o upartej osobie, stojącej za drzwiami mieszkania. Gdy dźwięk rozbrzmiał w moich uszach po raz trzeci, podniosłam się powoli, by sprawdzić kto to. 
        - Ja pierdolę. IDĘ, IDĘ! - usłyszałam w salonie krzyk Kornelii i uśmiechnęłam się do siebie. Nie musiałam wstawać. Spojrzałam na zegarek, a z moich ust ponownie wydobył się podłużny jęk. Musiałam. Powinnam zacząć szykować się na imprezę Louis’ego. Mimowolnie uśmiechnęłam się do siebie. Ostatnie dni były zbyt stresujące. Nawet spotkanie pożegnalne w Poznaniu, które miało być miłe i przyjemne, musiało wprowadzić kolejną dawkę nerwów do mojego organizmu. Potrzebowałam rozluźnienia, a Louis bohatersko przybywał mi z pomocą. Zsunęłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki, zabierając ze sobą kosmetyczkę. Umyłam twarz i zęby. W pewnym momencie zamarłam, ze szczoteczką w ustach, gdy usłyszałam lekkie stukanie, jakby ktoś pukał do drzwi sypialni. Skupiłam całą swoją uwagę na dźwiękach, z niej dochodzących, lecz nic podobnego nie powtórzyło się już więcej. Wzruszyłam ramionami i wypłukałam usta, po czym nałożyłam lekki makijaż. Nie wzięłam do toalety rzeczy, więc wyszłam z niej w bieliźnie i zaczęłam przeszukiwać, nierozpakowaną jeszcze, walizkę, by znaleźć coś odpowiedniego na imprezę. Zadrżałam z zimna, więc przerzuciłam przez ramiona białe prześcieradło. Trzeba będzie zmniejszyć moc klimatyzatora. 
        - Jesteś popierdolona, wiesz o tym? - Harry… Odwróciłam się do drzwi sypialni i zamarłam. Poczułam łaskotanie w żołądku i pot na dłoniach. Od czasu chwili intymności w barowej łazience, sytuacja między nami stała się, co najmniej, niezręczna. Tłumaczyłam sobie, że dałam mu się pocałować przez, wpływający na moje myślenie, alkohol, ale nie do końca była to prawda. 
        Kornelia odmruknęła coś w odpowiedzi, czego nie byłam w stanie zrozumieć, rozległo się krótkie “mhm… uwielbiam…” Harry’ego i nagle moje drzwi zostały otwarte z impetem. Wzdrygnęłam się i zakryłam pospiesznie białymi fałdami cienkiego materiału prześcieradła. 
        - Nie potrafisz pukać?! - syknęłam na niego, patrząc w dół i sprawdzając, czy każdy skrawek mojej skóry jest zablokowany przed jego wzrokiem. Uff, wystawały tylko palce od stóp. Harry wszedł do sypialni i zatrzasnął drzwi za sobą, a potem bez słowa ruszył w moją stronę. 
        - Co ty… - zaczęłam, lecz przerwał mi, przyciskając swoje usta do moich. Niewiele się zastanawiając, zarzuciłam mu ręce na szyi, przez co prześcieradło straciło zaczepienie i opadło bezgłośnie na podłogę. Harry objął mnie w pasie i przycisnął do siebie, poruszając zmysłowo swoim językiem wokół mojego. Westchnęłam cicho w jego usta i zacisnęłam pięści na jego miękkich lokach. Zapach drogich męskich perfum otulił mnie, niczym najsłodszy narkotyk. Wiedziałam, że powinnam odepchnąć Harry’ego, powinnam wyzwać go, że wtargnął nieproszony do mojej sypialni, że dotyka mnie bez pozwolenia, ale słowa gdzieś umknęły, zagubione w sieci tęsknoty. 
        Delikatne opuszki jego palców zaczęły balansować niebezpiecznie blisko krawędzi mojej koronkowej białej bielizny. Zassałam jego dolną wargę, czując rosnące dreszcze pożądania.Cholera, tak dobrze było być blisko niego. Duże dłonie zacisnęły się nagle na moich pośladkach, co przywróciło mi chwilowo zdolność myślenia. 
        - Uh… Harry, co ty - zaczęłam, próbując się od niego odsunąć
        - Zamknij się - warknął, zawiązując nagle materiał majteczek na swoich palcach i pociągając go mocno. Koronka rozerwała się z trzaskiem, a ja wciągnęłam ze świstem powietrze, uświadamiając sobie, że stałam teraz przed nim naga od pasa w dół. 
        - Harry! - skarciłam go, patrząc na zniszczoną bieliznę.  Puściłam jego włosy i zasłoniłam się dłońmi, na co pokręcił głową w dezaprobacie, odrzucił na bok biały materiał i chwycił mnie za nadgarstki.
        - Kupię ci nowe - rzucił tylko i naparł na mnie, przesuwając w stronę łóżka. Moje kolana zetknęły się z miękkim materacem i ugięły, przez co opadłam na niego z cichym szumem. 
        - Nie możesz tego robić - powiedziałam cicho, bez przekonania, gdy przełożył przez głowę swój luźny, czarny t-shirt. Jego wytatuowane ciało wyglądało bosko, umięśnione, seksowne… Ciepło przebiegło po moim ciele, skupiając całą swoją moc między nogami. Cholera, ten facet będzie dla mnie zgubą. 
        - Czego? - zapytał z groźbą w głosie i przełożył jedną nogę przez moje uda, klękając nade mną. Moje myśli rozpierzchły się bezpowrotnie, mimo całej woli ich skupienia. Przełknęłam ciężko ślinę, gdy Harry pochylił się do mnie i otworzył mi usta językiem. - Czego? - powtórzył szeptem, a wibracje tego słowa dotarły do najintymniejszych miejsc mojego ciała. 
        - Uh… Tego… wchodzić tutaj… Kiedy… - jęknęłam cicho, gdy duża dłoń zacisnęła się na mojej piersi. 
        - Kiedy? - drażnił się ze mną. Polizał leciutko moją dolną wargę. SKUP SIĘ, MILENA! Jego język odnalazł drogę do mojej szyi, pieszcząc ją rozkosznie ciepłymi pocałunkami. 
        - Kiedy… Kiedy się przebieram. Bez, cholera - wsunął pode mnie rękę i rozpiął bez problemu stanik 
        - Słucham - mruknął i przygryzł delikatnie mój obojczyk 
        - Bez pukania - dokończyłam wreszcie, oddychając głęboko. Cichy, niski śmiech połaskotał moją skórę. 
        - Spełniam tylko rozkazy twojej przyjaciółki - uwolnił moje piersi z krępującego je stanika, a jego usta od razu odnalazły drogę do jednej z nich. Zassałam głośno powietrze, czując, że nie wytrzymam już długo. Mogłam dojść od samego dotyku jego ciepłych ust na mojej wrażliwej skórze. Nie obchodziło mnie, co Kornelia mu nagadała, potrzebowałam go w sobie tu i teraz. Nagle pisnęłam cichutko, gdy jego palce odnalazły drogę do mojego wnętrza. Zagryzł wargę, patrząc na mnie przymglonymi oczami. 
        - Już się bałem, że nigdy więcej nie zobaczę tych rumieńców - szepnął i poruszył dłonią, wprawiając mnie w niekontrolowane dreszcze. - Tak gotowa - dodał, a ja zamknęłam oczy, czując jak ponownie wypełnia mnie swoimi palcami. - Ale się do tego nie przyznasz, prawda? - warknął i odsunął swoją cudowną dłoń ode mnie, pozostawiając wrażenie nieznośnej pustki. Zacisnęłam zęby, poirytowana. Wilgotne palce dotknęły skóry mojego uda, na którym zacisnęły się nieznacznie. Zagarnęłam w pięści materiał pościeli i spojrzałam na Harry’ego. Jego oczy skanowały moją twarz, a rozszerzone źrenice zdradzały, jak bardzo był podniecony. Mimo to przerwał swoje ruchy i oparł łokieć na materacu, wpatrując się we mnie, jak idiota. 
        - Harry, do chu…
        - Powiedz to - syknął, zmieniając nagle pozycję i przyciskając moje nadgarstki do materaca.Kurwa… Gorąco wybuchło we mnie nowym płomieniem, gdy poczułam na sobie wybrzuszenie, rozciągające materiał jego spodni. 
        - Przyznaj jak bardzo tego chcesz. Próbujesz zasłonić się dumą, próbujesz pokazać światu, jaka jesteś silna i niezależna, udajesz, że pocałunki w Polsce nie miały miejsca, a mimo to leżysz tutaj mokra, jęcząca moje imię. - mruczał, znacząc przy tym długie ścieżki po wewnętrznej części mojego uda. Wydałam z siebie gardłowe warknięcie. 
        - Przyznaj, że pragniesz poczuć mnie w sobie, że tęskniłaś za tym od ostatniego czasu, że żałowałaś wyjazdu do Polski, bo nie mogłaś zaznać tego uczucia więcej niż przez jedną noc. - otulił oddechem moje ucho, a ja szarpnęłam się lekko, by uwolnić ręce, jednak jego uścisk był zbyt mocny. - Czekam… - polizał skórę mojej szyi, a ja przełknęłam ciężko ślinę. 
        - Harry… - zaczęłam cicho, drżącym głosem. Mruknął podłużnie na znak, że słucha. - Chyba śnisz - warknęłam i uśmiechnęłam się szyderczo. Spojrzał na mnie przymrużonymi oczami- A teraz po prostu wypełnij swój obywatelski obowiązek i zdejmij spodnie - dodałam, zbierając w sobie rozszarpane resztki silnej woli. Półuśmiech ozdobił jego piękną twarz, uwydatniając dołek w jednym z jego policzków. Puścił moje ręce, ale tylko po to, by przyciągnąć mnie za biodra bliżej siebie i wpić się ustami w moje usta. Pod nagą skóra czułam szorstki materiał jego czarnych spodni, których tak bardzo chciałam się pozbyć. Sięgnęłam więc rękami w dół i chwyciłam za guzik, odpinając go z łatwością, a potem przechodząc do rozporka. Spodnie Harry’ego współpracowały ze mną, jakby same domagając się rozebrania. Przenosząc dłonie na jego biodra, by zsunąć przeszkadzający materiał, moje palce napotkały coś zimnego i twardego. Mój uśmiech zbladł, a gdy Harry zorientował się co robię również spoważniał. Zbadałam dokładnie przedmiot, którego dotykałam i chwyciłam wyrzeźbioną rękojeść. 
        - Cholera, Milena, przepraszam, zapomniałem - mężczyzna skrzywił się i położył swoją dłoń na mojej, powstrzymując mnie przed pochwyceniem pistoletu. Wreszcie oderwałam wzrok od jego szmaragdowych oczu i spojrzałam zafascynowana na kaburę wiszącą swobodnie na specjalnym pasku. Broń wyglądała tak niewinnie, cicha i zimna, niezdolna do wyrządzenia krzywdy bez czyjejś pomocy. 
        - Gdzie byłeś, zanim tu przyszedłeś? - zapytałam, nie odwracając wzroku, jakby pistolet miał zniknąć, gdybym to zrobiła. 
        - Rozmawiałem z Cliffordem - odpowiedział szczerze, niepewnie. Cała jego zarozumiałość, która napędzała nasze pożądanie, zniknęła gdzieś w mgnieniu oka. - Musiałem wyjaśnić jedną sprawę, a przezorny zawsze ubezpieczony, nawet jeśli nie miało to związku z interesami - dodał, nie czekając na pytania. Kiwnęłam głową w zrozumieniu, zastanawiając się co to dla mnie znaczyło. Ze zdziwieniem przyjęłam w sobie brak jakichkolwiek negatywnych emocji, związanych z bliskością tego śmiercionośnego przedmiotu. W niezrozumiały sposób uważałam lśniący pistolet za coś ładnego, coś, co mogło dobrze pasować do mojej małej dłoni. Zgrabny, elegancki.Cholera, zamieniam się w Kornelię… Sięgnęłam ponownie po zimny metal, ale nie wyciągnęłam go z kabury, świadoma swojej niewiedzy dotyczącej broni. 
        - Nauczysz mnie strzelać? - zapytałam, zaskakując tym samym i siebie i Harry’ego. 
        - Co? - zamrugał kilka razy zdezorientowany. Dosłownie widziałam trybiki, przekręcające się w jego głowie, gdy analizował co mogłam mieć na myśli, zadając to pytanie. 
        - Chcę, żebyś nauczył mnie, jak obchodzić się z bronią - wyjaśniłam. - A teraz chcę, żebyś wreszcie dokończył to, co zacząłeś - dodałam, przyciągając go do siebie i całując głęboko. Początkowo jego ruchy były bardzo ograniczone przez kierujące nim wciąż osłupienie, a potem, jakby ocknął się z zamyślenia, wyciągnął język i pocałował mnie gwałtowniej i namiętniej niż kiedykolwiek. Włożył dłonie pod moje plecy i przyciągnął mnie do siebie, prawie unosząc nad łóżkiem. Zaśmiałam się w jego usta, czując, jak utracone na chwilę pożądanie wraca do mnie ze zdwojoną siłą. 
        - Zdejmij. Te. Spodnie. - wysapałam, próbując sięgnąć ich krawędzi, lecz, wciąż trzymana przez Harry’ego, nie byłam w stanie się ruszyć. Położył mnie z powrotem na materacu, a potem spojrzał wyczekująco w moje oczy. Jego oddech był przyspieszony, a wzrok głodny, jak u polującego drapieżnika. Z łatwością odczytując jego sugestie, ponownie sięgnęłam do jego spodni. Były już odpięte, więc zsunęłam je z łatwością, razem z bokserkami, a moim oczom ukazał się naprężony członek Harry’ego. Poczułam nagłą potrzebę chwycenia go w dłonie i dotykania w sposób, który wprawiłby Stylesa w niekontrolowane jęki, lecz ten miał inne plany. Odtrącił delikatnie moją dłoń i bez ostrzeżenia przejechał palcem po mojej płci. Wypuściłam gwałtownie powietrze z płuc i zacisnęłam pięści. 
        - Ja tutaj rządzę - warknął i wprowadził jeden palec do mojego wnętrza. Jeszcze się okaże,pomyślałam, lecz pożądanie nie pozwoliło mi wydusić nawet słowa. Pokiwałam tylko posłusznie głową, próbując powstrzymać cisnące się do ust jęki, gdy pieścił mnie rozkosznie. Och, nie baw się już ze mną… 
        Gdy już miałam błagać go o litość, Harry wpił się ustami w moją szyję, a potem rozdzielił moje uda dwoma szybkimi ruchami. Chciałam zaśpiewać z radości, napięcie w dole brzucha było nie do wytrzymania. Nawet nie zauważyłam kiedy sięgnął do kieszeni, leżących teraz na ziemi spodni i wyjął z niej foliową paczuszkę. Z amoku wyrwał mnie jej szelest, lecz nie na długo, bo zaraz po tym przyjęłam Harry’ego w sobie z głośnym krzykiem rozkoszy. Wsuwał się we mnie powoli i głęboko, statycznym tempem, wywołując eksplozję doznań. Głaskał przy tym moje uda, przysuwał mnie bliżej siebie i przygryzał raz po raz uwrażliwioną skórę szyi i piersi. Nie mogłam nic zrobić, tylko poddać się jego cudownym ruchom, odwdzięczając mu się za te wspaniałe doznania, jęknięciami ekstazy. Klęłam raz po raz, gdy trafił w wyjątkowo czułe miejsce, a przed moimi oczami rozbłyskiwały kolorowe gwiazdy. Sam Harry obserwował mnie z uwagą, jakby nie chciał uronić nawet jednego mrugnięcia, jednego gestu zaciśnięcia warg. Dyszał ciężko, wyrzucał czasami z siebie przekleństwa i bezwstydne komentarze, które sprawiały tylko, że szybciej zbliżałam się do szczytowania. 
        W pewnym momencie przyspieszył swoje ruchy, jego palce wbiły się w moją skórę, a z ust wydarło się kilka niskich warknięć. Nie mogłam przestać patrzeć na tę piękną twarz ozdobioną teraz wyrazem czystej namiętności. Czułam, że zbliżam się do krawędzi orgazmu i wiedziałam, że Harry również już tam był, aż w końcu doszedł z głuchym jęknięciem, ciągnąc mnie za szyję, by złączyć swoje wargi z moimi. Gdy poczułam jego język skrupulatnie badający każdy milimetr mojego, wypełniły mnie niekontrolowane fale spełnienia, przez które nie mogłam powstrzymać kilku pisków wysłanych wprost w usta Harry’ego. Drżałam spazmatycznie, zaciskając uda na jego biodrach, czując jego rozpychającą mnie męskość i nie chciałam zmienić tej pozycji już nigdy. 
        Opadłam bezwładnie na materac, a z każdego mięśnia uciekły resztki sił. Harry z przyspieszonym jeszcze oddechem wysunął się ze mnie i wstał z łóżka. Ruszył do łazienki, a po kilkudziesięciu sekundach wrócił nagi, wysoki, piękny i stanął obok mnie. Spojrzałam na niego przez mgłę, panującego jeszcze nade mną echa doznanego orgazmu i uśmiechnęłam się słabo.Wyciągnęłam do niego rękę i przyciągnęłam do siebie. Opadł na łóżko, kładąc dłonie po obu stronach mojej głowy. 
        Nie odzywał się, wodząc wzrokiem po mojej twarzy, zatrzymując się na chwilę na ustach. Nawet rozkoszne otępienie nie mogło powstrzymać wrażenia, że coś było nie tak. Zmarszczyłam brwi w zmartwieniu i położyłam dłoń na policzku Harry’ego. 
        - Co się dzieje? - zapytałam, przypominając sobie, jak odsunął się ode mnie po pocałunku na Tower Bridge. Czy teraz miało być to samo? Uśmiechnął się słabo i pokręcił głową. 
        - Nic - odparł i zaczął znaczyć łaskoczące kółeczka wokół mojego sutka. Zadrżałam i zagryzłam wargę, czując, że niedawno wyładowane pożądanie, zaczyna ponownie się we mnie budować. 
        - Jeżeli nie chcesz, żebym cię tutaj dosiadła, to przestań to robić - szepnęłam z zamkniętymi oczami i usłyszałam jego chichot. Przerwał pieszczotę tylko po to, by zacząć wodzić palcami po moim brzuchu. Lepiej… Otworzyłam oczy. 
        - Powiedz mi - nalegałam, widząc, że jego nastrój nie uległ zmianie. Zacisnął wargi, uwydatniając dołeczki w policzkach i spojrzał na mnie w napięciu. 
        - Naprawdę chcesz, żebym nauczył cię korzystać z broni? - zapytał, a ja uśmiechnęłam się do niego uspokajająco i pokiwałam głową. - Dlaczego? 
        - Przeczuwam, że sporo jej będzie wokół mnie, skoro już jestem tutaj… Wolałabym wiedzieć jak jej użyć… W razie wypadku… - przełknęłam nerwowo ślinę. Weszłyśmy z Kornelią w niebezpieczne towarzystwo, a ja nie wiedziałam, czego się spodziewać. Harry zacisnął szczękę i zatrzymał ruchy dłoni. 
        - Nie będzie żadnego “wypadku” - warknął, patrząc na mnie z determinacją. Przez chwilę prowadziliśmy niemą bitwę spojrzeń, aż w końcu kiwnęłam głową z łagodnym wyrazem twarzy. Zaczęłam gładzić palcami wierzch jego dłoni. 
        - Tak, czy inaczej. Chciałabym, żebyś to dla mnie zrobił - powiedziałam cicho i splotłam jego palce ze swoimi. Harry patrzył przez chwilę w nicość za mną, zastanawiając się nad prośbą, którą teraz wysunęłam, a potem pokręcił głową z zamkniętymi oczami i ścisnął moją dłoń. 
        - Wolałbym nie - rzucił, unikając mojego wzroku. Zmarszczyłam brwi, nieprzyjemnie zaskoczona jego słowami. 
        - Dlaczego? - zapytałam, puszczając jego rękę i odsuwając się nieznacznie. Westchnął ciężko, patrząc na mnie z wyrzutem i oparł się na łokciu. Jego szczęka zacisnęła się kilka razy. 
        - Powiedz mi - nalegałam, widząc, że próbuje coś przede mną ukryć. 
        - To głupie… - mruknął, kręcąc głową. 
        - Harry… - zaczęłam, lecz przerwał mi szybko 
        - Po prostu uważam, że jesteś na to zbyt niewinna. Jeszcze miesiąc temu nie wiedziałaś, że nasz interes istnieje. Myślałaś, że jestem jakimś niewinnym biznesmenem, a dzisiaj masz w głowie obraz mnie, jako kryminalisty. Nie zrozum mnie źle, cieszę się, że, mimo to, postanowiłaś tu wrócić, ale… - jęknęłam przeciągle i zamknęłam mu usta swoją dłonią. Jego oczy rozszerzyły się w lekkim szoku, ale przestał mówić, więc odsunęłam ostrożnie rękę. Z głębokim westchnieniem wstałam z łózka i podeszłam do walizki. 
        - Przestań mnie traktować, jak pieprzoną rusałeczkę, która boi się widoku broni - warknęłam, wyjmując z niej miętową, koronkową sukienkę. Harry usiadł na łóżku ze skrzyżowanymi nogami, zakrywając się prześcieradłem. 
        - Jeszcze wczoraj nie chciałaś nawet o tym rozmawiać, a dzisiaj nagle chcesz uczyć się strzelać. To chyba normalne, że będę przy tobie ostrożny - powiedział, wyraźnie powstrzymując się przed podniesieniem głosu. 
        - Miałam całą noc i trochę dnia na myślenie . W końcu z jakiegoś powodu tu wróciłam, prawda? Nie myśl, że teraz nagle ucieknę - wzruszyłam niedbale ramionami, choć czułam, wypełniającą mnie powoli, irytację. Zdziwiona usłyszałam za plecami cichy śmiech Harry’ego. Odwróciłam się w jego stronę, by ujrzeć, że wpatruje się w podłogę z szerokim uśmiechem, ozdabiającym jego piękną twarz. Zamrugałam szybko, zdezorientowana.
        - Co jest takie zabawne? - zapytałam, sięgając po, leżące na ziemi, majtki, tylko by po chwili przypomnieć sobie, że zostały całkowicie zniszczone przez silne ręce Harry’ego. Na samo wspomnienie tego, co przed chwilą zrobiliśmy, poczułam gorąco wpełzające na moją twarz. Odwróciłam się do walizki i wyciągnęłam z niej nową parę koronkowej bielizny. 
        - Twoja przyjaciółka powiedziała coś bardzo podobnego. - wyjaśnił, wychylając się za łóżko i chwytając zniszczony skrawek materiału. Spłonęłam rumieńcem, gdy, jak gdyby nigdy nic, zaczął się nim bawić. Cholera, naprawdę zamieniam się w Kornelię, pomyślałam i pokręciłam głową, odwracając wzrok od delikatnego materiału w rękach Harry’ego. Włożyłam nową bieliznę i sukienkę, i podeszłam do łóżka. 
        - Pomożesz? - zapytałam, odwracając się do niego plecami i wskazując na zamek, znajdujący się na plecach. 
        - Chętnie - odparł i dotknął ciepłymi dłońmi mojej skóry. Zadrżałam nieznacznie i potrząsnęłam głową, próbując przywołać się do porządku. Gdy sukienka została już zapięta, odwróciłam się do Harry’ego i zarzuciłam mu ręce na szyję. Uśmiechnął się krzywo i przyciągnął mnie bliżej siebie, sprawiając, że zachwiałam się, gdy moje kolana uderzyły o materac. Westchnął cicho, a jego długie palce odnalazły drogę do krawędzi sukienki i uniosły ją nieco. Leniwy dotyk z tyłu moich ud przyprawił mnie o gęsią skórkę. Harry przygryzł wargę i posłał swoje dłonie nieco wyżej. Odchrząknęłam ostrzegawczo, a on zaśmiał się tylko i odsunął na bok krawędź moich majtek. Zadrżałam. 
        - Nauczysz mnie strzelać? - zapytałam z zamkniętymi oczami, ledwo sklejając słowa. Długie palce odnalazły drogę do najczulszego miejsca w moim ciele. Wciągnęłam powietrze przez zęby i zacisnęłam mocno pięści na jego lokach. 
        - Nauczę - wymruczał i poruszył palcami, a przed moimi oczami pojawiły się gwiazdki. Jęknęłam cicho i popchnęłam go mocno, zmuszając, by położył się na łóżku. 
        - Dobrze. Postaraj się, więc nie psuć teraz żadnej części mojej garderoby - warknęłam, siadając na twardniejącej męskości. 

Through The DarkWhere stories live. Discover now