51. Leave him for me

462 30 18
                                    

Hej, Gang! Chciałyśmy Wam serdecznie, mocno, szczerze podziękować za wszystkie głosy w konkursie na blog miesiąca spisu 1D! Zajęłyśmy pierwsze miejsce!!!! Jesteście cudowne! A teraz rozdziaaaał!

Nie zapomnijcie podzielić się ze światem adresem bloga i tagiem #TTDff :) Im nas więcej tym raźniej! :D Jak chcecie to możecie też skomentować rozdział. A co to dla Was! Przecież to nic dla Was! No właśnie!

Dobra, przestajemy pieprzyć...

KOCHAMY! <3

A. <3 & M. XX

Leave him for me

Kornelia

        Milena nie wróciła na noc do domu. Postanowiła pozostać przy Harrym bez względu na okoliczności. Byłam pewna, że przez całą noc nie zmrużyła oka, bo, gdy nazajutrz wpadłam do szpitala ze świeżymi ubraniami, jej oczy były podkrążone a twarz pobladła. Zapytałam jak się miewała, ale odpowiedziała kręceniem głosy. Nie była w stanie mówić. Wiedziałam, że gdyby spróbowała, mogłaby wybuchnąć płaczem. Od lekarzy dowiedziałam się, że stan Harry’ego był stabilny, ale wciąż nie pozwalali wpuścić do jego sali mojej przyjaciółki. Postanowiłam podzielić się z nią tą nowiną, pewna, że sama nie pytała o nic personelu. Na jej ustach zagościł ledwo widoczny uśmiech. 

        - To dobrze… To dobrze… - szepnęła, opadając na drewnianą ławkę pod ścianą. Usiadłam obok niej, ujmując jej lodowatą dłoń w swoją. 

        - Harry jest silny, wiesz o tym. Pewnie nie raz wychodził z gorszej sytuacji - powiedziałam, a ona pokiwała wolno głową. 

        - Wrócisz do mieszkania? - zapytałam, pocierając jej chłodną skórę. 

        - Nie. Chcę z nim zostać. Może w końcu uda mi się z nim zobaczyć… - odparła, a ja przytaknęłam ze zrozumieniem i wstałam, przygotowując się do wyjścia. 

        - Gdybyś czegoś potrzebowała… 

        - Zadzwonię - skończyła za mnie, posyłając mi wdzięczne spojrzenie Pochyliwszy się nad nią, przytuliłam ją mocno, nie odzywając się już więcej i wyszłam ze szpitala. 

        Obrałam trasę do mieszkania Louis’ego, w którym zastałam go, siedzącego na kanapie ze szklanką whisky w dłoni. Spojrzał na mnie bez wyrazu, a gdy uwiesiłam płaszcz na wieszaku, opróżnił do dna szklankę. 

        - Nie za wcześnie na takie napoje? - zapytałam, bynajmniej nie złośliwie i spojrzałam na zegarek. Było przed dziesiątą. 

        - Mam to w dupie. - mruknął w odpowiedzi i wzruszył ramionami. Jego głowa opadła na oparcie kanapy, a stopy położył na stoliku do kawy. Przełknęłam ciężko ślinę, patrząc przez chwilę na niego w milczeniu. On również nie spał całą noc. Choć wieczorem popłakał się w moich ramionach, nocą leżał cicho, wpatrując się ślepo w sufit, niemal nie zmieniając pozycji przez cały ten czas. 

        Wyprostował plecy, a jego wzrok ponownie padł na mnie i między brwiami pojawiła się mała zmarszczka. 

        - Chodź do mnie - szepnął błagalnie, wyciągając w moją stronę rękę. Z zaciśniętym gardłem ruszyłam ku niemu i opadłam w pełne miłości objęcia. Odchyliłam głowę, wpatrując się w smutną twarz i podciągnęłam się nieco, by ucałować zaciśniętą szczękę. Zamknął oczy, oddając się mojemu dotykowi i przytulił mnie jeszcze mocniej. 

Through The DarkWhere stories live. Discover now