27. We are broken

841 21 2
                                        

No i po raz kolejny pojawia się u nas notka, która musi zostać poprzedzona ostrzeżeniem o scenach nieodpowiednich dla młodszych czy wrażliwych :D

No! To by było na tyle, a teraz zapraszamy do lektury! <3 xx 

  

We are broken...*

  Milena  

Mieszkanie Mileny i Kornelii 20:16

   

        Piąty raz w tym tygodniu Kornelia żegnała się ze mną, ponieważ zamierzała spędzić noc u Louis’ego. Pytania „czy to oficjalne?”, „jesteście razem?” nie miały już oczywiście żadnego sensu, bo nawet oni nie udawali przed sobą, że nie byli parą. To był też piąty raz w tym tygodniu, gdy Harry próbował namówić mnie do spędzenia nocy u niego w domu. Konsekwentnie odmawiałam, sprzeczając się ze swoimi uczuciami, które z każdą chwilą nawoływały: „Tak! Zrób to!”. 
        Żaden z moich związków nie skończył się dobrze. Każdy nauczył mnie, by facetom nie ufać. Dlaczego miałabym więc zaufać temu, który ma przede mną najwięcej tajemnic? A przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Oczywiście nie należałam do cnotek, które boją się każdego odważniejszego dotyku mężczyzny. Miałam za sobą kilka jednonocnych przygód, w większości marnych, które przeważnie sama aranżowałam. Lubiłam mieć władzę nad facetem. Lubiłam wiedzieć, że mnie posłucha i że to ja będę dyktowała zasady, obowiązujące nas przez kolejną godzinę lub więcej (choć zwykle okazywało się to kilka krótkich minut). Nie chodziło mi więc o seks. Chodziło o to, co chowało się za kurtyną naszego ewentualnego zbliżenia fizycznego. To nie byłby przygodny numerek. Facet na jedną noc. Nie dlatego, że Harry za mną szalał, bo przecież mógł mieć każdą kobietę. Wiedziałam, że gdzieś w głębi to ja nie chciałam, by był to jeden raz. Czułam, że przeszkadza mi perspektywa morza kobiet, które chętnie i łatwo wskoczą mu do łóżka. Jeśli nie mogę mieć go na dłużej, lepiej nie mieć go wcale... 
       Odzywała się też we mnie ta bardziej próżna część. Ta, która lubiła widok głodnych oczu Stylesa, wodzących za mną, gdy krzątałam się po kuchni, przygotowując kolejny posiłek. Podobały mi się jego próby przekonania mnie do tej pierwszej wspólnej nocy. I choć rzucał mi wściekłe i ponure spojrzenia za każdym razem, gdy mu odmawiałam, odpowiadałam na nie wybuchami śmiechu, będąc świadomą, że nie grozi mi nic, prócz jego urażonej dumy. 
        A teraz Harry siedział w kuchni naszego nowego apartamentu, czekając aż skończę czesać swoje długie włosy. Słyszałam z sypialni jak wzdychał co chwilę zniecierpliwiony, a każdy z tych dźwięków wywoływał u mnie szeroki uśmiech. Cierpliwości, chłopczyku... Wreszcie ułożyłam włosy w satysfakcjonującego mnie koka i wyłoniłam się ze swojego pokoju. Harry wstał natychmiast, patrząc na mnie z tajemniczym wyrazem twarzy. Jego palce powędrowały do różowych warg, co, jak zauważyłam, było jego uroczym nawykiem. 
        - I jak? - zapytałam, obracając się wokół własnej osi, by mógł przyjrzeć się mojej osobie z każdej strony. Założyłam na siebie króciutką koktajlową sukienkę, w kolorze pudrowego różu, rozkloszowaną lekko u dołu i dopasowaną od pasa w górę. Wydałam na nią sporą część swojej pierwszej wypłaty. Jej materiał był lekki i falował zwiewnie przy każdym moim ruchu. Po wykonanym obrocie, spojrzałam z oczekiwaniem na Harry’ego, który wpatrywał się we mnie z przymrużonymi oczami. Jeszcze przez chwilę nie poruszał się w ogóle i tylko jego oczy skanowały dokładnie każdy centymetr mojego ciała. Widziałam jak mięśnie jego szczęki zaciskają się i rozluźniają co chwilę. Wreszcie podszedł do mnie bardzo powolnym krokiem i chwycił w pasie, wciąż przypatrując mi się tymi swoimi przeszywającymi oczami. 
         - Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem. - powiedział poważnym tonem, a ja zamarłam. Nie byłam romantyczką. Denerwowały mnie tandetne teksty i obściskujące się na ulicy pary, lecz to proste zdanie, tak dosłowne, pozbawione udziwnień i zbędnych słów, zrobiło na mnie piorunujące wrażenie. Czy kiedykolwiek, jakiś mężczyzna powiedział do mnie coś podobnego? Wyraz twarzy Harry’ego, jego ton, sprawiły, że uwierzyłam, że byłam najpiękniejsza na świecie. Oczywiście była to kompletna bzdura, a jednak właśnie taką myśl pozostawiły owe słowa w mojej głowie. 
         Nie byłam w stanie nic powiedzieć, więc kiwnęłam tylko z wdzięcznością, patrząc gdzieś w podłogę. Harry pochwycił mój podbródek palcem i skierował twarz ku sobie, a następnie złożył na moich ustach miękki i delikatny pocałunek. 
        - Chodźmy - powiedział cicho i pociągnął mnie w stronę wyjścia. Bezmyślnie poddałam się temu ruchowi, będąc wciąż pod wpływem jego czułości. Sprzeczność goniła sprzeczność... 
        Uśmiechnęłam się dyskretnie, gdy zobaczyłam, że Harry zwalnia swoje Maserati przy, znajomym mi już, hotelu Hilton. Spojrzałam w górę na niebieskie światła, wiedząc, że za chwilę będę oglądać Londyn z najwyższego piętra tego wielkiego budynku. Odwróciłam się do mężczyzny z szerokim uśmiechem na ustach i przymrużonymi oczami. 
        - Ostatnio nie skończyło się to najlepiej - powiedziałam, wskazując ruchem głowy na hotel. 
        - Dziś nikt nie będzie nam przeszkadzał - odparł Harry i zatrzymał samochód. Przygryzłam policzki i skrzyżowałam ręce na piersi. 
        - Skąd ta pewność? - zapytałam podejrzliwie
        - Zaufaj mi - rzekł tylko i wyszedł z samochodu, by otworzyć mi drzwi. Ufałam. Coś w jego postawie, w jego głosie mówiło mi, że był pewny swoich słów i nie musiałam obawiać się intruzów, psujących naszą kolację. 
        Nie mylił się. Nikt nam nie przeszkodził, a cały wieczór spędziliśmy na ciekawych rozmowach, związanych z naszymi zainteresowaniami. Harry przyznał, że posiada jeszcze kilka motocykli, dowiedziałam się też, że kobiece ubrania, które widziałam, gdy byłam pierwszy raz u niego, należały do jego siostry, która aktualnie przebywa w Australii i nie zamierzała z niej wracać. Ja opowiedziałam mu o swoich studiach, o tym, jak poznałyśmy się z Kornelią i innych, mniej ważnych rzeczach. Kolacja dobiegła końca nim zdążyłam się obejrzeć, a podczas jej trwania nie doszło do żadnych podejrzanych incydentów, co spotkało się z moim pozytywnym zaskoczeniem. Śmialiśmy się, żartowaliśmy, a ja sprytnie omijałam tematy, które mogłyby wyprowadzić Harry’ego z równowagi. Pytania kotłowały się w mojej głowie, lecz nie chciałam psuć miłego wieczoru. Pragnęłam choć raz przeżyć wspólny wieczór, bez nagłych urwanych rozmów, tajemniczych spojrzeń Stylesa czy jego mrocznych wyrazów twarzy, gdy sugerowałam choćby jedną z trapiących mnie rzeczy. 
         Odpowiadało mu to. Harry wyraźnie się rozluźnił, pozwalając sobie na żarty i słowa, których nigdy od niego nie słyszałam, komplementując mnie często i milknąc co jakiś czas, bynajmniej nie, by uniknąć danego tematu, a raczej, by przypatrzeć mi się pożądliwie. Rumieniłam się wtedy, karcąc w duchu, że nie potrafiłam wyciągnąć na powierzchnie swojej normalnej pewności siebie. Harry Styles działał na mnie w ten dziwny sposób. Sprawiał, że czułam się wyjątkowa, ale także niezwykle malutka i zagubiona. Sprzeczność goniła sprzeczność... 
         Żałowałam, że już musieliśmy wracać. Ten wieczór był wspaniały. Tak cudownie normalny. Wpatrywałam się w światła Londynu, uśmiechając się do siebie, gdy Maserati sunęło gładko po drogach, zmierzając do... Chwila... Droga, którą obrał Harry na pewno nie była tą, która doprowadziłaby nas do wynajętego apartamentu. Zmarszczyłam brwi, rzucając mężczyźnie skonsternowane spojrzenie. 
         - Odwiozę cię, nie martw się - odpowiedział, bez problemu rozszyfrowując moją minę. - Mam w domu coś, co muszę ci dać - dodał, puszczając mi oczko. Pokręciłam ze śmiechem głową na jego wymuszoną tajemniczość, którą przecież większość czasu miał wypracowaną do perfekcji, i dałam się powieźć w stronę pięknej willi, w której ostatnim razem byłam jeszcze przed imprezą u Louis’ego. Ile już dni minęło od tego czasu?  
        - Dlaczego Louis nie mieszka w podobnym domu? - zapytałam, pamiętając, jak Harry mówił mi, że zarabia tylko niewiele więcej od swojego przyjaciela. Spojrzał teraz na mnie, a ja zobaczyłam leciutką zmarszczkę formującą się między jego brwiami, oznaczającą rozpoczęcie niewygodnego tematu. Odchrząknął cicho i poprawił się na siedzeniu kierowcy. 
        - Woli małe pomieszczenia i szum miasta. Uważa, że w moim domu jest za dużo niewykorzystanej przestrzeni. - odparł, wzruszając ramionami, jakby dla niego nie miało to żadnego sensu. - Oczywiście nie zgadzam się z nim zupełnie. Każdy pokój można wykorzystać na wiele, ociekających kreatywnością sposobów - dodał, patrząc na mnie wymownie, a ja przekręciłam oczami. Kreatywne sposoby na wykorzystanie jego pustych pokojów nie należały do punktów na liście rzeczy do zrobienia dzisiejszego wieczora. 
        Hol, do którego weszliśmy nie zmienił się zupełnie od mojego ostatniego pobytu tutaj. Unosił się w nim zapach bogatych męskich perfum, fortepian na środku stał wciąż tak samo majestatyczny, a jedyną różnicą w wystroju pomieszczenia była leżąca na klapie instrumentu, gruba czarna, wypełniona setkami kartek, skórzana teczka, której zapięcie prawdopodobnie graniczyło z cudem. Widziałam pojedyncze niteczki, odstające od jej rogów. Harry podszedł do niej szybkim krokiem i pochwycił pospiesznie, a potem skierował się do jednych z drzwi po lewej stronie, by zniknąć za nimi na kilka sekund. 
        Wrócił do mnie  z pustymi już rękoma i wskazał na drzwi naprzeciwko niego, za którymi ostatnio przebierałam się w drogą, podarowaną mi sukienkę. Zawahałam się krótko, upewniając, czy Harry poważnie zaprasza mnie do garderoby, a gdy ten kiwnął do mnie zachęcająco, otworzyłam wyznaczone drzwi. Przywitało mnie to samo duże pomieszczenie pełne ubrań, butów i dodatków, które widziałam ostatnim razem. 
        Harry wyminął mnie, dotykając po drodze dłonią moich pleców, podszedł do półki, pod którą znajdowały się trzy szuflady i otworzył jedną z nich. Wyjął z jej wnętrza jakieś, złożone w kostkę, rzeczy i odwrócił się w moją stronę. Przekrzywiłam głowę, zaintrygowana jego zachowaniem, a potem spojrzałam na trzymane przez niego ubrania i zamarłam. Uśmiech na mojej twarzy powiększał się z każdą sekundą, gdy zdałam sobie sprawę, co właśnie zrobił Harry. W jego dłoniach znajdowała się jeansowa koszula i czarne spodnie, a na ich wierzchu kremowy komin. 
         - Słyszałem, że bardzo rozpaczałaś po ich stracie - Harry wzruszył ramionami i podszedł do mnie wolnym krokiem. Dotknęłam palcem komina, jakby sprawdzając, czy jest prawdziwy, a potem zachichotałam wesoło i zadarłam głowę, by spojrzeć w zielone oczy Harry’ego. 
         - O tak. Tęskniłam za nimi -  odparłam, przybierając obrażony ton. Harry uśmiechnął się, patrząc w podłogę. Dołek w policzku zarysował się wyraźnie, dodając mu dziecięcego uroku. Sprzeczność goniła sprzeczność...
          - Dziękuję - powiedziałam cicho i, powolnymi, ostrożnymi ruchami, odebrałam od niego rzeczy. Nie zdążyłam ich dobrze pochwycić, bo Harry pochylił się pospiesznie i skradł z moich warg pojedynczy pocałunek. Oddałam go bez wahania, pogłębiając nieco czuły gest. Harry, którego ręce zostały uwolnione od ubrań, położył je na moich biodrach i szarpnął, zmuszając mnie do zbliżenia się jeszcze bardziej do niego. Oparłam się dłońmi o jego pierś i odepchnęłam w geście protestu, na co on zawarczał złowieszczo. Zaśmiałam się psotnie i pokręciłam palcem przed jego nosem, po czym odwróciłam się od niego plecami i ruszyłam w stronę wyjścia z garderoby. Wciągnęłam głośno powietrze, gdy Harry złapał mnie gwałtownie za rękę i obrócił wokół własnej osi. Wpatrywał się we mnie z góry głodnym wzrokiem, dysząc, jakby właśnie przebiegł spory dystans. 
          - Dość tych gierek - warknął groźnie i zaczął na mnie napierać, zmuszając do cofnięcia się w nieznaną przestrzeń za mną. Nie potrafiłam mu się postawić. Słowa nie przechodziły mi przez gardło, a mięśnie odmówiły posłuszeństwa, jakby postanowiły słuchać tylko sugestii ruchów Harry’ego. Pisnęłam cicho, gdy moje plecy napotkały ścianę za nimi, a Harry przycisnął mnie do niej mocno. Moje półotwarte usta napotkały jego wargi, głodne i gwałtowne, spragnione tego pocałunku i rzeczy, które miały nastąpić po nim. Nasze języki rozpoczęły namiętny taniec wokół siebie, a ja nie mogłam powstrzymać pędzącego serca. Byłam pewna, że jego bicie słyszalne było w całej willi. Dłoń Harry’ego puściła teraz moje biodro i powędrowała ku górze, zatrzymując się na szyi i ściskając ją nieznacznie. 
         Zaklęłam zdyszana, czując, jak pożądanie wzbiera we mnie z każdą chwilą, z każdym ruchem sprawnych rąk Harry’ego. A te znacznie odbiegały od bycia delikatnymi. Styles trzymał mnie mocno, w swoich władczych objęciach, całując głęboko i nie mogło podobać mi się to bardziej. W pewnym momencie wolną ręką zjechał w dół mojego uda, głaszcząc wcześniej pośladek, a potem uniósł mnie lekko w górę. Automatycznie zaplotłam nogi wokół jego bioder, zmniejszając jeszcze bardziej dystans między nami. Harry zamruczał drapieżnie i sięgnął do mojego boku, na którym znajdowało się zapięcie sukienki. Jednym ruchem uwolnił mnie z ciasnoty materiału, ukazując światu moje nagie piersi. 
        - Harry - pisnęłam cichutko, gdy ujął zniecierpliwionymi wargami jedną z nich. Mężczyzna oddalił na chwilę usta od mojej skóry i spojrzał na mnie z czystą namiętnością. Czułam pod sobą twarde wybrzuszenie, napinające materiał jego spodni. 
        - Chodź - szepnął i odepchnął się od ściany, trzymając mnie bez wysiłku w swoich ramionach. Wyszedł z garderoby i skierował się ku górze, a następnie otworzył kopniakiem uchylone drzwi jakiegoś pokoju i rzucił mnie na ogromne miękkie łóżko. Nie zdążyłam się odezwać, bo jego usta już były przyciśnięte do moich. Tak zachłanny, tak władczy... Czułam na swoich udach ciepło jego dłoni, które, wędrując ku górze, podnosiły powoli moją sukienkę. Ogarnął mnie przyjemny dreszcz, gdy długie palce dotknęły, przypadkiem lub specjalnie, mego najbardziej czułego miejsca, ochronionego jedynie cienkim materiałem bielizny. Harry pociągnął mnie nagle w górę i siedzieliśmy teraz naprzeciw siebie wśród, pachnących męskimi perfumami, białych pościeli, wpatrując się w swoje oczy w, pełnej erotycznego napięcia, ciszy. Harry pociągnął za dół mojej sukienki i przełożył mi ją przez głowę, pozostawiając mnie w samych majtkach i szpilkach. Wciąż skanując uważnie moją twarz, rzucił niedbale, gdzieś w bok ubranie, a potem zatrzymał swoje ruchy i zniżył nieco wzrok, oceniając widok przed sobą. Poczułam, że się rumienię - coś, co kiedyś nie zdarzało mi się prawie w ogóle, przy Harrym stawało się normą. Mimowolnie zakryłam dłońmi piersi, choć przecież nie należałam do nieśmiałych. Harry zacmokał kilka razy z dezaprobatą i chwycił mnie za nadgarstki, odciągając ręce od mojego ciała. 
       - Nie, nie, nie... Ani się waż. Jesteś zbyt seksowna, by ukrywać to przede mną. - mruknął cicho, łaskocząc mnie palcami po plecach. Moje ciało zareagowało na ten dotyk gęsią skórką. Zarzuciłam mu ręce na szyi i pocałowałam szybko. 
       - Twoja kolej - szepnęłam, trzymając usta oddalone o milimetry od jego. Zaśmiał się cicho, zmysłowo i puścił mnie, by rozpocząć powolne rozpinanie guzików jego białej koszuli. Przez cały czas patrzył mi w oczy z uniesionymi lekko kącikami ust. Gdy uporał się z ostatnim guzikiem, spojrzałam w dół, zachwycając się nad jego idealnie wyrzeźbionym, wytatuowanym torsem. Już wcześniej nie umknęło mojej uwadze, że Harry jest fanem tatuażu, podobnie jak Louis, ale nie wiedziałam, że pokrywają one więcej części jego ciała, niż tylko ramiona. Pojedyncze rysunki, małe i duże porozrzucane były po jego skórze, dodając jego wyglądowi drapieżności. Przejechałam palcem po konturach dużego motyla, znajdującego się między żebrami, a Harry zadrżał nieznacznie pod moim dotykiem. Nakreśliłam opuszkami dwie drogi od motyla do jego ramion, a potem zsunęłam powoli białą koszulę i, podobnie, jak on zrobił to z moją sukienką, rzuciłam ją gdzieś za siebie. Usłyszałam cichy szelest, gdy opadła w jakimś punkcie pokoju. Wtedy natarłam dłońmi na tors mężczyzny, zmuszając go, by położył się na łóżku. Posłuszny moim ruchom, wpatrywał się we mnie oczekującym spojrzeniem. Obsypałam powolnymi, leniwymi pocałunkami jego szyję, a potem zabrałam się za rozpinanie jego paska od spodni. Pomógł mi i już po chwili zsuwałam z jego nóg spodnie i bokserki. Chciałam wziąć w dłonie jego naprężonego członka, lecz powstrzymał mnie szybko, chwytając mocno w pasie i przerzucając ponownie na plecy. Jego usta wpiły się w moją szyję, a ręka pieściła brzuch i okolice pod nim, doprowadzając mnie na granice rozkoszy. Nie rozdrabniał się. Pochwycił pospiesznie brzeg moich majtek i zsunął je ze mnie w mgnieniu oka, pozbawiając jakiejkolwiek ochrony przed jego głodnymi oczami. Przebiegł wzrokiem po całym moim ciele, zatrzymując się na chwilę w strategicznym miejscu, co wywołało absolutny płomień na mojej twarzy, a potem pochylił się powoli i zaczął pieścić językiem mój brzuch i kości miednicy. Był tak blisko, tak kusząco blisko... Próbowałam powstrzymać potrzebę wydania z siebie rozkosznego jęku, lecz bezskutecznie. Uczucie ekstazy było zbyt intensywne. Harry drażnił mnie, konsekwentnie omijając te najbardziej czułe okolice. Zimne mokre ślady, przyprawiały mnie o dreszcze, lecz żaden z nich nie poprowadził tam, gdzie tego pragnęłam. 
       - Harry, do cholery - warknęłam, czując, że nie byłam w stanie wytrzymać dłużej. 
       - Zamknij się, Smyk, bo jeszcze dłużej cię pomęczę - syknął, podciągając się szybko i zamknął mi usta pocałunkiem. Odpowiedziałam na niego zachłannie, zaciskając pięść na lokach Harry'ego i przyciskając, wolną dłonią, jego tors do siebie. Harry zamruczał rozkosznie, po czym niespodziewanie, przycisnął palce do mojej łechtaczki i zaczął poruszać nimi powoli. Wzięłam spazmatycznie oddech i przeklęłam głośno, czując błogie, rozpływające się po całym ciele, uczucie nieograniczonej ekstazy. Przejechałam paznokciami po plecach mężczyzny, wiedząc, że zostawiam na nich swój ślad, a Harry ugryzł mnie lekko w płatek ucha. Wiłam się pod jego dotykiem, nie mogąc powstrzymać swoich ruchów i czując narastające spełnienie. Byłam zdana na jego łaskę.
         Oddychałam głośno, przyciskając swoje czoło do jego i wbijając paznokcie w jego skórę. Gdy niebezpiecznie zbliżałam się do osiągnięcia orgazmu, zatrzymał swoje ruchy i położył rękę na materacu, obok mojej głowy, a ja pisnęłam błagalnie, spragniona jego niebiańskiego dotyku. Zaśmiał się cicho, widząc w jak żałosnej rozsypce się znajdowałam, a potem podniósł się, siadając na łóżku i sięgnął do swoich rzuconych na podłogę spodni. Wyjął z nich skórzany portfel, a z niego foliową paczuszkę. Usłyszałam charakterystyczny szelest i już po chwili, mężczyzna ponownie pochylił się nade mną, by złożyć na moich ustach najgłębszy pocałunek, jaki kiedykolwiek od niego otrzymałam. Ujął w dłonie moje nadgarstki i ułożył je nad moją głową, z łatwością zamykając je w szczelnym uścisku swoich palców. Wolną ręką, zaczął głaskać czule wnętrze mojego lewego uda, a potem przesunął je nieznacznie do zewnątrz. Byłam na niego gotowa, pragnęłam poczuć go w sobie, wypełniającego mnie rozkosznie... Chciałam, by kochał się ze mną tu i teraz... 
         Obezwładniona, oddawałam się każdemu jego dotykowi, wpatrując się w pełnym zaufaniu w jego zielone oczy. Uścisk na nadgarstkach wzmocnił się nagle, a potem poczułam, jak Harry bez ostrzeżenia wchodzi we mnie, wywołując cudowne uczucie wypełnienia. Jęknęłam głośno i szarpnęłam się w niekontrolowanym uniesieniu. Uwięzione nadgarstki walczyły o wolność, lecz Harry nie dawał za wygraną, wciąż przytrzymując je silnie, gdy poruszał się szybko i statycznie. Jego oddech przyspieszył, a ja po raz pierwszy widziałam, jak traci nad sobą panowanie, ukazując mi twarz zupełnie przesłoniona namiętnością. Schował ją w zgłębieniu między moją szyją a ramieniem i warknął cicho, tracąc na chwilę koncentrację, dzięki czemu mogłam uwolnić ręce. Wplotłam je w jego włosy i pociągnęłam delikatnie, zmuszając Harry’ego do ponownego spojrzenia mi w oczy. 
         - Harry... - szepnęłam, próbując opanować przyspieszony oddech. Jego członek dotykał najczulszych miejsc, doprowadzając mnie na skraj świadomości. Harry włożył rękę pod moje plecy i przycisnął mnie do siebie, wywołując jeszcze większą eksplozję doznań. Nie mogłam powstrzymać namiętnego krzyku, czując, że spełnienie narasta we mnie szybko. Widząc to, Harry pogłębił swoje pchnięcia, a ja zacisnęłam powieki, wiedząc, że już długo nie wytrzymam. On też oddychał coraz głośniej, warczał co chwilę i szeptał do mojego ucha nieprzyzwoite rzeczy, które wprawiały mnie tylko w jeszcze większe podniecenie. Zaklęłam głośno i zaplotłam nogi wokół jego bioder, czując zbliżający się orgazm. Harry wsunął dłoń w moje włosy, a potem pociągnął za nie mocno, zmuszając bym obnażyła przed nim szyję, którą zaatakował głodnymi ustami. To było dla mnie zbyt wiele.
         Jęknęłam głośno, zaciskając mocno palce na jego ramionach i doszłam, czując niekontrolowane fale erotycznego upojenia. Wypowiadałam imię mężczyzny niczym modlitwę, nie mogąc opanować spazmatycznego drżenia ciała. Harry doszedł kilka chwil później, przeklinając cicho i całując mnie namiętnie, a potem opadł bezwładnie na moje ciało, jeszcze przez moment dysząc ciężko. Zacisnęłam powieki, chowając twarz w dłoniach i rozpoczęłam pracę nad pozbieraniem się z podniecającego amoku. Zaczęłam wodzić jedną dłonią po mokrym ramieniu Harry'ego, łaskocząc go delikatnie i przyprawiając o gęsią skórkę. Mężczyzna oparł się po kilku minutach na łokciu, a wolną ręką pochwycił moją szyję i przyciągnął mnie do siebie gwałtownie z groźnym wyrazem twarzy. Patrzyłam teraz na niego z bliska, wstrzymując na chwilę oddech. 
        - Przestaniesz ze mną pogrywać? - warknął, patrząc z pożądaniem na moje usta i oblizał wymownie wargi. Uniosłam wysoko brwi i parsknęłam cicho śmiechem. 
        - Przestaniesz być skończonym dupkiem? - zapytałam, uśmiechając się do niego ironicznie, choć wciąż pracowałam nad uregulowaniem oddechu. 
        - Nigdy - powiedział, przenosząc swoją dłoń na moje gardło i ściskając je nieznacznie. Chwyciłam ją i zaczęłam oddalać od swojej szyi po kolei każdy palec. 
        - Nigdy - szepnęłam, uwalniając się wreszcie od jego uścisku. Kropelka potu spłynęła po jego skroni, gdy patrzył na mnie pełnym napięcia wzrokiem. Jego oczy były zamglone przez, tlące się wciąż w nim, pożądanie. - A teraz zamknij się i to powtórz. - dodałam i naparłam na niego, gryząc go delikatnie w dolną wargę. 

Through The DarkWhere stories live. Discover now