29. When you fell, you fell towards me

573 21 2
                                    

  When you fell, you fell towards me*

Milena

      Jakim cudem się tutaj znalazłam? Nie, nie miałam na myśli kawiarni, w której jeszcze kilkanaście minut temu pokłóciłam się z Kornelią. Miałam na myśli to, co się w niej działo. Zmuszona przez przyjaciółkę, wepchnięta na siłę z powrotem do środka, siedziałam teraz naprzeciwko posiadaczki burzy blond loczków. Karolina zdawała się czuć tak samo nie na miejscu, jak ja, co chwilę rozglądając się na boki, przygryzając wargę, czy naciągając nadmiernie dół swojej koszulki i wykładając nam to, co zapewne zostało jej polecone, przez Louis’ego i Harry’ego. Jakim cudem dałam się namówić na wysłuchanie tych bzdur? Ugh, Kornelia, ty i twoja naiwność... 

        Patrzyłam na blondynkę wzrokiem pełnym wrogości. Nie chciałam, żeby pomyślała, że siedzę tu dobrowolnie. Nie. Przekonały mnie do tego tylko zaszklone oczy Kornelii, jej nadzieja na spełnienie prośby, o którą się wcześniej pokłóciłyśmy. Wiedziałam, że to się nie stanie, ale nie chciałam pozbawiać jej jakiejkolwiek szansy. Nie chciałam, by była smutna, bo widziałam błysk w jej oczach, gdy Karolina wypowiedziała te cholerne słowa. Przylecieli do Polski. Jak oni śmieli, do cholery? 

        - Tak więc... Jest propozycja - zaczęła niepewnie Karolina. Patrzyła gdzieś w przestrzeń między mną, a Kornelią, a drżenie w jej głosie zdradzało to, jak bardzo była zestresowana. Niechętnie przywitałam w sobie uderzające mnie współczucie. Próbowałam je zwalczyć logicznymi argumentami, jednak nerwowa postawa Karoliny skutecznie mi w tym przeszkadzała. Przekręciłam oczami na swoją słabość. Kornelia, która siedziała teraz po mojej lewej stronie, kiwnęła żywo głową. 

        - Jaka? - zapytała, troszkę zbyt entuzjastycznie, na co ja rzuciłam jej karcące spojrzenie. Wzruszyła ramionami i wróciła wzrokiem do Karoliny, wyczekując na dalszy ciąg jej wypowiedzi. 

- Um... Chłopcy chcieliby, żebyście wróciły do Anglii... - powiedziała cicho, chwytając w palce jeden ze swych kręconych kosmyków i bawiąc się nim nerwowo. 

- Nie gadaj... - mruknęłam, krzyżując na piersi ręce. Kornelia pokręciła głową i spojrzała na mnie z wyrzutem. 

- Daj jej skończyć - skarciła mnie, na co ja przewróciłam oczami. 

- Milena... Wiem... wiem, że sposób, w jaki dowiedziałaś się o tym, co robią chłopcy nie był najlepszy. Osobiście namawiałam ich, by przedstawili wam sytuację o wiele wcześniej. - brwi Karoliny powędrowały ku górze w nieco błagalnym wyrazie. Westchnęłam ciężko, próbując nie oceniać jej zbyt surowo. Zacisnęła zęby i umilkła na chwilę, jakby zastanawiała się nad tym, co ma teraz powiedzieć. 

- Um... - typowe angielskie „yyy”, przedzierało się przez jej słowa zdecydowanie zbyt często. Nie wiedziałam, czy to z powodu tego, że była zdenerwowana, czy może był to jej nawyk, ale nie pozwalało mi to przestać myśleć o Anglii i Harrym. Poczułam, jak gardło ściska mi się nieznacznie, więc odkaszlnęłam lekko. - Skoro już tu jesteśmy - Karolina kontynuowała swoją wypowiedź - To chciałam ci podziękować za to, że nie powiedziałaś Harry’emu... No wiesz. O Liamie - ostatnie słowa musiałam wyczytać z ruchu jej warg, bo głos drżał jej niemiłosiernie. 

Wspomnienie żałośnie wyglądającego Liama, zrozpaczonego jakąś rzeczą, na temat której nie miałam pojęcia (choć teraz już byłam prawie pewna, że miało to jakiś związek z jego „zawodem”), uderzyło mnie niczym silny kopniak w żołądek. Zmarszczyłam brwi, patrząc na kulącą się w sobie Karolinę, a Kornelia przerzucała wzrok z jednej na drugą, w, pełnym zdezorientowania, wyrazie. Kiwnęłam głową, czując, jak negatywne emocje nieco opuszczają mój system. Nie mogłam być okrutna dla osoby, która na wspomnienie swojego zaćpanego faceta jawnie cierpiała. Karolina nie patrzyła mi w oczy, gdy wypowiadała te słowa. Błądziła gdzieś wzrokiem, zawstydzona, jakby to ona znalazła się wtedy w moim gabinecie, ledwo trzymająca się świadomości. 

Through The DarkWhere stories live. Discover now