12. Cover your eyes, the devil's inside

548 28 0
                                    

Milena 

       Stanęłam naprzeciwko wysokiego blondyna, którego niedbałą fryzurę zdobiła czerwona bandana. Spojrzał na mnie nieco zdziwiony, a potem przeniósł wzrok na Harry’ego. Usłyszałam ciche przekleństwo, dochodzące z mojej prawej strony. 

       - Styles - powiedział nieznajomy, uśmiechając się ze złośliwym błyskiem w oku. Czy ja byłam na pieprzonej wsi, na której wszyscy się znali? A może to mój towarzysz był jakąś super znaną gwiazdą, o której nie miałam pojęcia? Uniosłam brwi w zdziwieniu i spojrzałam na Harry’ego. Ten bez słowa wyprowadził mnie z windy, wzdychając głośno. Poczułam bijące od niego zniecierpliwienie. Przeszedł obok mężczyzny, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem i ruszył w stronę wyjścia z hotelu. 

       - Dajcie mi spokój - warknął do siebie cicho i pokręcił głową. Obserwowałam go uważnie, zdezorientowana zaistniałą sytuacją. Który to już raz dzisiejszego wieczora?. 

       - Styles! - usłyszeliśmy wołanie za naszymi plecami. Harry zacisnął powieki, a mięśnie jego szczęki zatańczyły szaleńczo. Zatrzymał się i powoli obrócił twarzą do blondyna. Spojrzał na niego z wrogością, od której ciarki przeszły mi po plecach. Szmaragd zamienił się w czerń, gdy przymrużył oczy. 

       - Czy nie mogę przejść pięciu metrów, bez spotykania jednego z was, gnojki? - warknął, przez zaciśnięte zęby. Blondyn zaśmiał się charakterystycznym zachrypniętym głosem. Gdyby nie sytuacja, uznałabym ten dziwaczny śmiech za całkiem uroczy.

       - Nie, jeśli będziesz odwalał takie akcje, jak wczoraj - powiedział, uśmiechając się do nas. Jego piwne oczy skanowały uważnie moją twarz, aż poczułam, że się czerwienię. Uniosłam jedną brew i skrzyżowałam ręce na piersi. Dwa dziwne typki jednego dnia... Trzy, jeśli miałam liczyć Harry’ego. 

       - Co wam do tego? Nie mieliście w tym żadnego udziału. - głos Harry’ego brzmiał jakby mężczyzna był wyczerpany. Zmarszczyłam brwi, czując jak irytacja narasta we mnie z każdą sekundą. Nie lubiłam nie wiedzieć co się wokół mnie działo, a aktualnie właśnie w takiej sytuacji się znajdowałam. Patrzyłam ze złością to na blondyna, to na Harry’ego, zaciskając mocno pięści. 

       - Dlatego Hemmings jest na górze? Śledzicie mnie? - Styles rozejrzał się po korytarzu, jakby spodziewał się kolejnej osoby, wyskakującej zza kwiatów lub kanap.

       - Och nie. Luke jest na randce. Szczęśliwym tylko trafem padło na to samo miejsce, do którego przyprowadziłeś tę piękną damę - blondyn mrugnął do mnie uwodzicielsko, a ja obrzuciłam go pogardliwym spojrzeniem. 

       - Nie. - powiedziałam stanowczo, robiąc najwredniejszą minę, na jaką było mnie stać. Zobaczyłam kątem oka, że na twarzy Harry’ego buduje się uśmiech. Nieznajomy wyszczerzył zęby. 

       - Jesteś kretynem, ale gustu do kobiet ci nie można odmówić - rzekł, wskazując dłonią na mnie. Wypuściłam głośno powietrze z ust i położyłam dłonie na biodrach. 

       - Serio. Wciąż tu jestem - warknęłam. 

       - Nie da się ukryć - odpowiedział, ponownie do mnie mrugając. Uh, faceci... Harry poruszył się nerwowo i położył dłoń na moich plecach. FACECI!

       - Dobra, dosyć tego flirtu. Jeśli nie masz nic przeciwko temu, odwiozę tę piękną damę do domu - przerwał naszą ambitną wymianę zdań i skierował mnie ponownie w stronę wyjścia. Nie byliśmy jednak w stanie zrobić nawet jednego kroku. 

       - Właściwie to mam sporo przeciwko temu - głos blondyna obniżył się o kilka tonów, przyprawiając mnie o dreszcze. Harry zacisnął zęby i potarł ręką czoło. 

Through The DarkWhere stories live. Discover now