13. I can't forget my English love affair

537 26 0
                                    

Kornelia

       Całą drogę nie mogłam się uspokoić, podejrzewając i wyobrażając sobie najgorsze rzeczy, jakie mogły spotkać moją przyjaciółkę. Gdy taksówka zatrzymała się pod naszym hotelem wybiegłam z niej jak poparzona i dopadłam drzwi hoteliku, prawie je wyważając.  W pośpiechu ciężko było mi znaleźć klucze, lecz w końcu dopadłam je gdzieś we wnętrzu mojej torebki i wbiegłam do cuchnącego korytarza. Pokonywałam po trzy stopnie schodów, wspinając się na trzecie piętro, aż w końcu dotarłam do naszego pokoju. Moje dłonie trzęsły się jak galaretka, gdy próbowałam trafić kluczem do zamka. 

       - No dalej, kurwa, dalej! - warknęłam do siebie, gdy chybiłam po raz kolejny. Wreszcie zamek ustąpił, a ja niemal wylądowałam na podłodze, tracąc przed sobą opór drzwi. Z walącym sercem rozejrzałam się po pokoju, a potem z moich płuc wydostało się głośno powietrze. Nic nie mówiąc, podbiegłam do siedzącej na swoim łóżku Mileny i przytuliłam ją najmocniej jak potrafiłam. 

       - Ja pierdole, ja pieprzę, Milena, Jezu, Milena, żyjesz! - plotłam bezmyślnie, nie chcąc jej puszczać. Poczułam, że jej ręce oplatają się na moich plecach, gdy ścisnęła mnie mocno i usłyszałam, stłumione przez materiał mojej marynarki, przekleństwo. Po kilku minutach wreszcie się od niej oddaliłam i uspokoiłam oddech. Opadłam bezsilnie na jej łóżko i złapałam się za głowę. 

       - Też mieliście jakąś dziwną sytuację z Louis’m? - Milena wpatrywała się we mnie z napięciem. Pokiwałam głową i oparłam się o ścianę. Opowiedziałam jej całą sytuację, która zaistniała w Bobbles, a potem ona zrelacjonowała mi jej „randkę” z Harrym. 

        - BROŃ?! - wrzasnęłam zszokowana i zaczęłam ponownie trząść się jak osika. Milena jednak BYŁA w niebezpieczeństwie. 

        - Tak mi się zdaje. Cała sytuacja wydawała się tak dziwna, że równie dobrze mogła to być bazooka. Tak czy inaczej, na pewno nie był to telefon. Telefon nie wydaje takiego dźwięku. - odpowiedziała półżartem i zaśmiała się do siebie bez wesołości. - Dzwoniłam do ciebie jak tylko tu dotarłam, ale najpierw nie odbierałaś, a potem byłaś niedostępna. Wywnioskowałam, że może przeżywacie właśnie z Louis’m jakieś miłe chwile na osobności... - mrugnęła do mnie, ale zaraz potem jej uśmiech ponownie znikł z twarzy. 

       - Co?! - rzuciłam się do swojej torebki w poszukiwaniu telefonu. Gdy nacisnęłam przycisk menu nic się nie stało. Ekran wciąż pozostawał czarny. - Ech... Musiał mi się rozładować w Bobbles. W taksówce na pewno usłyszałabym, że dzwonisz - powiedziałam, rzucając jej przepraszające spojrzenie. Pokręciła głową i machnęła ręką, dając mi znać, że nic się nie stało. Dopiero w tym momencie zauważyłam, że coś w jej wyglądzie się zmieniło. 

       - Gdzie twoje ciuchy? - zapytałam, wskazując na małą czarną elegancką sukienkę, której Milena na pewno nie przywiozła ze sobą z Polski. Spojrzała w dół i westchnęła przeciągle. 

       - O nie, zapomniałam! - jęknęła i dotknęła czarnego materiału, jakby chciała sprawdzić czy był prawdziwy - Harry pożyczył mi tę sukienkę zanim wylądowaliśmy w Hiltonie. Powiedział, że nie mogę się tam pokazać w moich ciuchach. A te zostały w jego domu - kolejny żałosny jęk wydostał się z jej ust. 

       - Byliście u niego w domu? - zapytałam, czując jak ciekawość przejmuje we mnie kontrolę. Milena kiwnęła powoli głową i spojrzała na mnie rozmarzonym wzrokiem. 

       - W jego pieprzonej willi. Jak Londyn kocham, Kornela, ta chata mogłaby robić za letnią rezydencję królowej - powiedziała, a ja zauważyłam, że jej humor nieco się poprawia. Wyszczerzyłam zęby, wyobrażając sobie wielki budynek, przypominający pałac Buckingham i wzrok mojej przyjaciółki, która do niego weszła. 

Through The DarkWhere stories live. Discover now