20. I dreamt about you nearly every night this week.

576 21 2
                                    

Kornelia

     

  Donośny trzask wyrwał mnie z bardzo przyjemnego snu. Zerwałam się na miękkim materacu, mrużąc oczy w ciemności, by dostrzec powód mojej pobudki. Zobaczyłam niewyraźną blond czuprynę mojej przyjaciółki, więc wyjęłam telefon spod poduszki i spojrzałam na zegarek. 3:20. Jak dobrze, że pracuję wieczorami. Pochyliłam się, sięgając nocnej lampki i już po chwili w pokoju zapanowała jasność, przy akompaniamencie cichego kliknięcia. O, o... Włosy Mileny były w totalnym nieładzie, a jej mina wyrażała absolutną wściekłość. Spojrzała na mnie z wyrzutem, jakbym to ja była winna jej złego humoru i warknęła głośno. 

Mam pytać? - odezwałam się cicho z obawą w głosie. Zacisnęłam zęby w oczekiwaniu na atak skierowany w moją stronę, ale nic takiego się nie wydarzyło. Milena wypuściła tylko głośno powietrze z płuc i opadła bezwładnie na swoje łóżko. Obserwowałam ją uważnie, starając się wyczytać coś z tej wściekłości, lecz sen wciąż zaćmiewał mój umysł. Kolejne westchnienie rozbrzmiało w cichym pomieszczeniu, a potem Milena wzięła głęboki oddech. 

- Pocałował mnie - powiedziała, a ja poczułam, jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. Poprawiłam się gwałtownie na materacu i wbiłam w przyjaciółkę wyczekujący wzrok. Ta jednak przestała się odzywać, jakby to jedno, zaskakujące zdanie, miało mi wystarczyć jako wyjaśnienie. 

- NO IIIII?? - zawołałam podekscytowana, pokazując szaleńczym machaniem ręki, że ma kontynuować. 

- W sumie to ja go pocałowałam. - mruknęła, wpatrując się niewidzącym wzrokiem gdzieś w ścianę. Poczułam ogarniającą mnie ekscytację i zakryłam usta dłonią. - W sumie to on mnie, ale ja mu pozwoliłam. - ton Mileny był całkowicie wyprany z emocji. Zmarszczyłam brwi skonsternowana. 

- Więc... Dlaczego jesteś taka wściekła? - zapytałam, czując się coraz bardziej zagubiona w zaistniałej sytuacji. Wtedy Milena zabrała się za wyjaśnianie. Jak Harry zabrał ją na Tower Bridge, jak to nagle po pocałunku coś mu się odwidziało, jak wracali do hotelu w ciszy, jak na pożegnanie skinął tylko głową i odjechał bez słowa, gdy tylko Milena wysiadła z samochodu. Podrapałam się po głowie, starając zrozumieć zachowanie mężczyzny, lecz nie znalazłam żadnego możliwego, logicznego powodu. 

- Więc, jesteś zła, bo...? - zachęciłam ją do dokończenia mojego zdania, niczym ucznia w podstawówce. 

- Bo, kurwa! Zrobił ze mnie totalną idiotkę. Nie, żebym chciała od niego czegoś więcej, ale... Ale... - przerwała w poszukiwaniu odpowiednich słów. 

- Ale otworzyłaś się przed nim, a on to olał.. - dokończyłam za nią, mierząc ją troskliwym spojrzeniem. Przygryzła wargę i skinęła głową, krzyżując ręce na piersi. Zmarszczyłam brwi, czując, że powinnam jakoś ją pocieszyć, ale zdawałam sobie sprawę, że wywołałoby to tylko kolejną salwę złości. Milena nie potrzebowała litości i skruchy, była silna i niezależna. Zrezygnowałam więc z takiej formy kontynuowania rozmowy i postanowiłam zmienić temat. 

- No nic. Jest chujem i tyle. A teraz chodźmy spać, bo do pracy nie wstaniesz. - powiedziałam, ale Milena tylko pokręciła głową. 

- Nie muszę... - rzekła, ponownie wlepiając tępy wzrok w ścianę. Uniosłam jedną brew, zastanawiając się czy może jednak pocieszenie nie było odpowiednią formą rozmowy. Może Harry był dla Mileny ważniejszy, niż zdawałam sobie z tego sprawę.

- Styles załatwił mi wolne na jutro... Wiesz... On i Malik - wielcy przyjaciele - wyjaśniła, przekręcając pogardliwie oczami. Acha...

- Ale masz dobrze... - mruknęłam, kładąc głowę na poduszce. Milena parsknęła i obrzuciła mnie oceniającym spojrzeniem. 

- Przecież idziesz do pracy na dziewiętnastą 

Through The DarkWhere stories live. Discover now