70. The honest person wants to hear beautiful lies

397 28 14
                                    

      UWAGA! Rozdział kontrowersyjny!


Milena

        Spokój. Tylko spokój. Mijały minuty, godziny, dni, a ja nigdy nie czułam się tak spokojnie, jak wtedy, gdy wreszcie problem Michaela zniknął z naszych głów. 

       - Japonia? - zapytał Harry, siedzący przy biurku w swoim gabinecie. Phoebe machnęła ręką i zacmokała od niechcenia z lizakiem wypełniającym jej policzek.

       - Kaitō ciągle jest naszym sprzymierzeńcem. Teraz, gdy sytuacja się ustabilizowała, wasze warunki, postawione w Japonii mogą nawet pójść w górę na naszą korzyść - odparła, uśmiechając się chytrze. 

       - Stany?

       - Sylvia już się nimi zajęła. Wygląda na to, że dorobimy się kolejnego klienta, mimo... - przerwała na chwilę i spoważniała, wysyłając po moim kręgosłupie nieprzyjemne ciarki. Siedziałam na biurku, machając nogami i przysłuchując się ich rozmowie. Nikt inny nie był obecny. Tylko nasza trójka, która we względnej ciszy omawiała klientów i sprzedawców, mogących wspomóc naszą grupę.

       - Mimo braku dobrego negocjatora. - skończyła brunetka, wyciągając z mlaskiem lizak z ust i oblizując osłodzone wargi.

       - Ktoś niedługo godnie zastąpi Liama. Może nawet ty - Harry zdawał się być niewzruszony. Tylko szerokość jego źrenic, przez które zieleń zamieniła się w czerń mogła wskazać na jego, pogorszony tematem, nastrój. Phoebe zaśmiała się bez wesołości i pokręciła głową.

       - Jestem tylko przemytnikiem. To Liam miał złote usta.  - odparła wzruszając ramionami. 

       - Jedno nie wyklucza drugiego - oczy Harry'ego błysnęły, gdy pochylił się nad biurkiem. 

       - Taaaa... Nie dzięki. Pozostanę przy tym, w czym jestem dobra. 

       Rozciągnęłam plecy i ziewnęłam niedyskretnie, zeskakując z blatu. Był późny wieczór, a moje powieki z każdą sekundą zdawały się być cięższe i cięższe. Okrążywszy drewniany mebel, cmoknęłam Harry'ego w policzek, oznajmiając, że idę spać. Phoebe uśmiechnęła się do mnie dobrodusznie, co chętnie odwzajemniłam, a Harry kiwnął tylko głową, muskając delikatnie opuszkami palców wierzch mojej dłoni. Był zaabsorbowany biznesem, nie miał czasu na okazywanie mi czułości. 

       Stanęłam przed lustrem w samej bieliźnie, w toalecie Harry'ego i przyjrzałam się swojej twarzy. Długa gruba szrama "zdobiła" mój lewy policzek i żaden makijaż zdawał się nie być w stanie jej ukryć. Warknęłam gardłowo, przejeżdżając palcem po uwypukleniu i zmarszczyłam brwi na chłodną nierówną strukturę. Pierdolony nieznajomy, pomyślałam, niechętnie przyznając przed sobą, że, by całkowicie pozbyć się blizny, musiałabym skorzystać z pomocy chirurga. A tego nie zamierzałam robić. Westchnęłam głośno i zmyłam z twarzy makijaż, po czym ponownie zerknęłam w lustro. Teraz blizna przybrała zaczerwienionego koloru, a ja jęknęłam boleśnie. 

       Wtedy drzwi od toalety otworzyły się delikatnie i za moimi plecami stanął Harry. Nie miał już na sobie koszuli, a jego spodnie zwisały luźno z jego bioder. Objął mnie od tyłu, nurkując twarzą w moich włosach rozłożonych na szyi. Wciągnął powietrze, jakby chciał zapamiętać ich zapach i przejechał paznokciami po moim wyeksponowanym brzuchu. Przełknęłam ciężko ślinę i schowałam lewy policzek w swoim ramieniu. Harry odsunął delikatnie moje blond fale i położył ciepłe usta na mojej szyi. Zadrżałam pod wilgotnym dotykiem. 

       - Z blizną czy bez, jesteś najpiękniejsza - szepnął, dotykając mojej skóry lekko językiem. Westchnęłam i zacisnęłam powieki, odchylając głowę, by dać mu większy dostęp do tej wrażliwej części mojego ciała. Nawet nie wiedziałam kiedy, jego sprawne palce znalazły się na krawędzi mojej bielizny, a następnie mruczałam już jak kotka w jego objęciach. 

Through The DarkWhere stories live. Discover now