1. Kornelia

2.8K 56 6
                                    

                                            I'm on a highway to hell

    - Nie ma mowy - parsknęłam i odwróciłam się od ochroniarza. Milena spojrzała na mnie swoimi oczyma szczeniaka i wydęła wargi. 

    - No dalej! Są moje urodzinyyyy! - złożyła dłonie jak do pacierza. 

    -Milena, 40 funtów za wejście? Jestem ciekawa ile drinki będą kosztować. - warknęłam, zaglądając do portfela. 

    Było około dziewiątej wieczorem, a my stałyśmy przy wejściu ekskluzywnego londyńskiego baru. Nad drzwiami wisiały złote litery układające się w nazwę miejscówki: „Bobbles”. Neonowe lampki oświetlały wejście na biało i żółto, a kolejka była oddzielona od reszty chodnika słupkami połączonymi złotym grubym sznurem. Rozejrzałam się wokoło w poszukiwaniu jakiegoś tańszego lokum, ale Milena wciąż patrzyła na mnie błagalnie. Nie mogłam powstrzymać chichotu na widok tej żałosnej miny, ale zaraz potem westchnęłam zrezygnowana i pokręciłam głową. 

    - Och, no daj spokój! Zapłacę za nas obie! - powiedziała - A bawić możemy się „na sucho” - dodała i puściła mi oczko. Zmarszczyłam brwi.

    - Nie, nie, nie, nie! Nie ma mowy, żebyś traciła 80 funtów w swoje urodziny. Jeśli tak bardzo chcesz to ja zapłacę. - powiedziałam i wyciągnęłam z mojego dużego różowego portfela jedną z kart kredytowych. Wyciągnęłam rękę, by podać ją ochroniarzowi, lecz Milena chwyciła mnie gwałtownie, a jej grzywka zakołysała się, gdy szybko pokręciła głową. 

    - W takim razie każda płaci za siebie! - powiedziała i wyciągnęła gotówkę. 

     Westchnęłam ciężko i powiedziałam ochroniarzowi po angielsku, że płacimy osobno. Z bólem serca patrzyłam na kwotę pieniędzy wyświetloną na terminalu, gdy wystukiwałam kod pin. 

     Że też musiałyśmy przejść obok tego baru. Wiedziałam, że gdy tylko Milena zobaczy szyld od razu będzie chciała tam wejść. Bar, w którym często goszczą angielskie gwiazdy. Jak na tak atrakcyjne miejsce, cena wydawała się być dość niska, lecz dla naszych portfeli wciąż zdecydowanie za wysoka. Wypuściłam ciężko powietrze z płuc i przekroczyłam próg. Mały korytarzyk, który nas przywitał nie był zbyt imponujący. Zimne białe marmury otaczające ściany mogły robić wrażenie, lecz spodziewałam się złota, kiczu i barokowego przepychu. Nic takiego mnie nie spotkało. Po prawej stronie znajdowała się szatnia, w której siedział szczupły wysoki chłopak. Na jego nosie spoczywały ogromne okulary z czarnymi oprawkami, był odziany w czarną koszulę i spodnie przytrzymane na białych szelkach. Pokręciłam głową, oceniając ten przesadnie staranny wygląd i podałam mu swój wiosenny płaszczyk. Otrzymałam numerek, przynależący do wieszaka, na którym został umieszczony i poczekałam na Milenę, gdy ta podawała chłopakowi swój płaszcz. 

     Ruszyłyśmy razem w głąb korytarza i już po chwili naszym oczom ukazało się o wiele większe pomieszczenie z ogromnym okrągłym barem na jego środku. Ściany i podłogi były wyłożone czarnym i białym marmurem, a sam bar wydawał się być wykonany z jakiegoś rodzaju metalu. Przy ścianach wokół rozstawione zostały stoliki z białymi skórzanymi kanapami. Widziałam nasze zniekształcone odbicia na barze, gdy dotarłyśmy do jego krawędzi i usiadłyśmy na stołkach. W naszych uszach rozbrzmiewał klasyczny rock, który nie pasował do tego futurystycznego miejsca. Wzruszyłam ramionami na swoją myśl i zamknęłam oczy, wsłuchując się w dźwięki AC/DC. 

     Kołysałam delikatnie głową wczuwając się w muzykę, gdy poczułam, że coś szarpie mnie za ramię. Milena trzymała w ręce menu drinków z dołączonymi cenami. Mochito - 20 funtów, Sex On The Beach - 25. Ceny rosły z każdą stroną menu, a ja bałam się spojrzeć na pięć ostatnich. Zaczęłam się głośno śmiać i pokręciłam głową na tę niedorzeczność. Cóż, picie miałyśmy z głowy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, by poszukać jakiegoś bardziej odpowiadającego miejsca, lecz wszystkie stoliki były zajęte. Na chwilę zatrzymałam wzrok na marmurowej kolumnie, gdy dotarło do mnie, że w czasie skanowania pomieszczenia dojrzałam wyjątkowo piękną twarz. Wróciłam wzrokiem do tego miejsca i uśmiechnęłam się do siebie. 

Through The DarkWhere stories live. Discover now