44. You can just enjoy the ride

770 24 5
                                    

Rozdział nieodpowiedni dla osób poniżej osiemnastego roku życia!


Kochane, dziękujemy za Waszą promocję! <3 Wyświetlenia zdecydowanie przyspieszyły, ale wciąż walczymy o 50 000 do 50. rozdziału na Blogspocie. Mamy nadzieję, ze się uda!

Kochamy Was! A teraz rozdział! 

Enjoy!


#TTDff


A. <3 & M. xx


You can just enjoy the ride*

Milena


      Nie mogłam powstrzymać cisnącego się na moje usta uśmiechu, gdy zobaczyłam tę trójkę złączoną w ciasnych objęciach Kornelii. Może nie miało to oznaczać ostatecznego powrotu do normalności, ale na pewno był to przyjemny start naprawy relacji Harry’ego i Louis’ego. W pewnym momencie Kornelia odsunęła się od chłopaków i pchnęła ich ku sobie, więc, pozbawieni drogi ucieczki, zamknęli się w niedźwiedzim uścisku. 

       - Pięknie - zaćwierkała, przykładając złożone dłonie do serca. Parsknęłam śmiechem, a po chwili Harry odskoczył od Louis’ego i spojrzał wymownie na jego krocze. Podążyłam za nim wzrokiem i zobaczyłam w bokserkach mężczyzny dużą wypukłość. 

       - Stary, rozumiem, że się cieszysz, że się pogodziliśmy, ale żeby aż tak bardzo? - rzucił Harry szczerząc zęby. Louis wystawił w jego kierunku środkowy palec, a wolną dłonią zakrył miejsce, które zwróciło uwagę mojego chłopaka. 

       - Zamknij się. Twoja głupia niezdarność przerwała mi najlepszy poranek tego tygodnia, więc tym bardziej powinieneś się cieszyć, że nie odstrzeliłem ci tego kakaowego łba. - Louis mówił z półuśmiechem, posyłając Kornelii pożądliwe spojrzenie. Ta przekręciła oczami i parsknęła śmiechem, opierając dłonie na biodrach. Zauważyłam, że jej koszulka była ubrana na odwrót, więc domyśliłam się, że narzuciła ją w pośpiechu, gdy usłyszała upadek Harry’ego. 

       - A teraz ja jestem cały w tym gównie - Louis rozłożył ramiona, do których przylepił się brązowy proszek i pokręcił powoli głową. Kornelia podeszła do niego wolnym krokiem i pocałowała w policzek. 

       - Prysznic? - szepnęła niczym najbezczelniejsza kokietka. Oczy Louis’ego zrobiły się wielkie jak spodki. Uniósł jedną brew i uśmiechnął się krzywo, przyciągając ją do siebie. 

       - O niczym innym nie marzę - mruknął, a Harry jęknął przeciągle i machnął na nich ręką. 

       - Blech. Idźcie zanim rzygnę tęczą. - powiedział, a Kornelia pokazała mu język i pociągnęła Louis’ego do swojego pokoju. 

       Znałam przyjaciółkę na tyle dobrze, by wiedzieć, że zamierzała hojnie wynagrodzić Louis’emu jego zmianę postawy wobec Harry’ego. Tomlinsona czekał bogaty w przeżycia poranek. Harry w tym czasie też postanowił wziąć prysznic. Zniknął za drzwiami mojej sypialni, kiedy ja zabrałam się za sprzątanie bałaganu, jaki spowodował. Pozbywanie się zmoczonego kakaa z podłogi należało do żmudnych zadań, ale już po kilkunastu minutach kuchnia świeciła czystością. Klasnęłam w dłonie zadowolona ze swojej pracy i nastawiłam wodę w czajniku, by wypić szybką kawę przed wyjściem do pracy. Wypadek Harry’ego, jakkolwiek był zabawny, pozbawił mnie cennego czasu, który wyznaczyłam sobie na przygotowania przed opuszczeniem mieszkania. 

       Nie pomyliłam się co do intencji przyjaciółki. Już po chwili, gdy w moim kubku znajdowała się parująca kawa usłyszałam, przytłumione przez ścianę, namiętne jęki. Pokręciłam głową, szczerząc do siebie zęby, gdy w salonie rozległ się jej wyjątkowo głośny krzyk, któremu zawtórowała siarczysta wiązanka przekleństw, idąca z ust Louis’ego. Jeśli myślałam, że było to apogeum ich “zabaw” to się grubo pomyliłam. Dźwięki dochodzące z sypialni Kornelii zdawały się nie mieć końca. 

Through The DarkWhere stories live. Discover now