35. Cracks in the mirror

661 23 10
                                    

        

Cracks in the mirror*

Milena 

      Jedna rzecz sprawiła, że przyznałam wreszcie przed sobą, jak bardzo przywiązana byłam do Harry’ego Stylesa. Jedna rzecz sprawiła, że zrozumiałam, jak bardzo go potrzebowałam. Jedna rzecz, jedna sekunda, jeden ruch. 

        Zimna lśniąca lufa pistoletu, wycelowana prosto w jego czoło. 

        Dźwięk przygotowania do strzału.

***

        Trzy tygodnie wcześniej 

        Stałam otulona ramionami Harry’ego, którego tors napierał delikatnie na moje plecy. Drobne dłonie zostały otoczone tymi dużymi, które sprawdzały czy dobrze trzymałam rękojeść pistoletu. Narysowany na kartonie, czarny człowieczek, wiszący przed nami bez ruchu, czekał na pierwszy wystrzał. 

        - Pamiętaj, żeby odbezpieczyć - szept mężczyzny przyprawił mnie o ciarki przebiegające po moim kręgosłupie. Zacisnęłam usta, próbując skupić się na malutkiej białej dziesiątce przed sobą. Odnalazłam z boku pistoletu mały przełącznik i przesunęłam go, tak, jak wcześniej uczył mnie tego Harry. Mruknął z aprobatą i pokierował mój kciuk na drobny, odstający fragment metalu, znajdujący się z tyłu broni (“To nazywa się kurek. Pamiętaj o nim, zanim strzelisz”). Nacisnęliśmy go razem, czemu towarzyszyło kilkukrotne kliknięcie. Przełknęłam ciężko ślinę, czując w sobie mieszankę podekscytowania i stresu. Próbowałam sobie wyobrazić, jak wyglądałam, stojąca w lekkim rozkroku, z wyprostowanymi rękami, dzierżąca w dłoniach mały, choć zadziwiająco ciężki, pistolet. 

        - Teraz przenieś palec na spust - cichy, spokojny głos instruował mnie w sztuce strzelniczej, co okazało się dość silnym dystraktorem i, mimo wszystkich sił włożonych w skupienie uwagi, jedyne o czym teraz myślałam to niskie, pieszczące moje uszy, tony. 

        - Gotowa? - zapytał, a ja, niemal natychmiast, pokręciłam głową. Zaśmiał się cicho i umocnił swój uchwyt. - Wyceluj - jego polecenie poprzedziło krótki pocałunek na czubku mojej głowy. (“To jest muszka - wskaźnik twojego celu.”) Uniosłam nieco w górę pistolet, łącząc dziesiątkę z drobną wypustką na grzbiecie lufy. 

        - Strzel - niskie warknięcie wniknęło w każdy zakamarek mojego ciała i poprowadziło palec, którym nacisnęłam spust. Ten, po początkowym, lekkim uporze, ustąpił posłusznie i w pomieszczeniu rozległ się przeraźliwy huk. Siła odrzutu zdołała szarpnąć moimi rękoma i, gdyby nie Harry, pistolet prawdopodobnie wyrwałby się do tyłu, łamiąc mi nos. Na szczęście, silny uścisk mężczyzny sprawił, że moje dłonie zadrżały tylko, a w ich wnętrzu poczułam ból spowodowany, próbującym się wyrwać, przedmiotem. Moje prawe ucho zostało wypełnione niemiłosiernym piskiem. Przed wystrzałem odsunęłam od niego wygłuszającą słuchawkę, by móc słyszeć instrukcje Harry’ego. Zacisnęłam z sykiem na nim dłoń, a Harry zachichotał wesoło. On nie założył słuchawek. Z szerokim uśmiechem nacisnął malutki przycisk, a czarny człowieczek poszybował w naszym kierunku, wyginając się pod oporem powietrza. Karton rozerwany został kilka centymetrów powyżej miejsca w które celowałam. Harry zacmokał kilka razy i pokiwał powoli głową. 

        - Nieźle, nieźle. Jak na pierwszy raz, siódemka to świetny wynik - powiedział, patrząc na mnie z podziwem. Zamrugałam szybko, nie do końca wiedząc, co powinnam powiedzieć. Skrzywiłam się nieco, gdy nawiedziła mnie nieprzyjemna myśl. 

Through The DarkWhere stories live. Discover now