Rozdział 10

2.9K 225 108
                                    

Ślizgon wziął szybki prysznic, po czym przez dobre dziesięć minut wędrował nago po mieszkaniu, wprawiając Harry'ego w zakłopotanie. Zdążył już włożyć ubranie, które zostało dla niego przygotowane. Siedział więc teraz na łóżku, starając się nie zerkać na gołe ciało Malfoya, nie mogąc się jednak całkiem powstrzymać. Zdał sobie sprawę, że blondyn nie był chudy, już prędzej żylasty. Na końcowym odcinku kręgosłupa miał wytatuowany celtycki węzeł. Wpatrywał się w rysunek na jego ciele za każdym razem, gdy Ślizgon przechodził obok, zastanawiając się, jak bardzo musiało boleć wykonanie tatuażu. Gdy Malfoy stanął obok szafy, najwyraźniej czegoś w niej szukając, Harry zdał sobie sprawę, że rysunek zmienił się w małego smoka. Pochylił się, a stworzenie na jego oczach rozpostarło skrzydła i ziewnęło. Wpatrywał się w to z osłupieniem. Ślizgon nagle odwrócił głowę w jego kierunku, co sprawiło, że Harry oblał się rumieńcem.

- To... Ten tatuaż... Zaskoczył mnie - wyjąkał czując, jak palą go policzki. Malfoy wyszczerzył zęby i podszedł bliżej, obracając się tak, że Harry mógł dokładniej przyjrzeć się rysunkowi.

- Dotknij - powiedział.

- Słucham? - Policzki Harry'ego oblały się jeszcze wyraźniejszą czerwienią.

- No dalej - zaśmiał się Malfoy, rzucając mu spojrzenie znad ramienia.

Harry przełknął ślinę i niepewnie dotknął smoka jednym palcem. Stworzenie uskoczyło, posyłając mu spojrzenie swoich paciorkowatych, czarnych oczu.

- Co jest...?

Ponowił próbę, jednak i tym razem smok odskoczył, potrząsając głową w jego kierunku. Harry obserwował, jak stworzenie tańczy na bladej skórze Malfoya, odsuwając się za każdym razem, gdy próbował go dotknąć. W końcu docisnął do ciała blondyna całą dłoń, skutecznie unieruchamiając tym magiczne zwierzę.

Uśmiechnął się, po czym zdał sobie sprawę, że trzyma rękę na tyłku Malfoya. Przez moment zamarł, niepewny, czy ma ją natychmiast zabrać, czy może po prostu rzucić jakiś luźny komentarz na temat tatuażu, jak gdyby w pieszczeniu pośladków innego mężczyzny nie było nic dziwnego.

Blondyn odchrząknął, po czym rzucił mu kolejne spojrzenie przez ramię.

- Fajna sztuczka, nie?

Harry podniósł głowę i pozwolił, aby jego dłoń powoli opadła.

- Każdemu chłopakowi to pokazujesz?

Malfoy wyszczerzył zęby.

- Smoka widzą tylko czarodzieje. Mugolom wydaje się, że jest tam jedynie celtycki węzeł. Rysunek zmienia się tylko wtedy, gdy ktoś przygląda mu się naprawdę uważnie.

Harry spłonął rumieńcem, zdając sobie sprawę, że został przyłapany. Ślizgon powrócił do ubierania się i, ku jego uldze, nie kontynuował rozmowy.

Spotkali się z Colbym i Jeremym w Pilsner Inn na Church Street. Bar, położony w przeuroczej dzielnicy, był zatłoczony. Rozglądając się wokół, Harry zdał sobie sprawę, że większość gości stanowili mężczyźni. Zdumiała go szybkość, z jaką wtopił się w otoczenie. Na szczęście ich dwaj towarzysze przybyli na tyle wcześnie, że zdążyli zarezerwować stolik. Uśmiechnęli się, widząc jak Harry i Malfoy torują sobie drogę przez tłum. Colby wskazał mu miejsce obok siebie, uśmiechając się przy tym nieśmiało.

- Udało ci się w ogóle wstać z łóżka przed obiadem? - zażartował Jeremy. Jego kolega szturchnął go łokciem, posyłając mu znaczące spojrzenie.

- Przejechaliśmy się dzisiaj tramwajem i zwiedziliśmy wybrzeże - wyjaśnił Harry. - Było naprawdę fajnie.

- Dobrze wiedzieć, że Derek docenia San Francisco nie tylko za wspaniałe, nocne życie - powiedział Colby, mrugając.

ZAGUBIONE SERCE / DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz