Obudził go głośny dźwięk alarmu. Otrząsnął się ze snu tak szybko, jak było to możliwe, nie mając bladego pojęcia, co właściwie słyszał. Zanim zdążył spytać, o co chodzi, Harry już leżał na nim, przykrywając go swoim ciałem.
- Trzymaj się mnie mocno - powiedział z dzikim wyrazem twarzy.
Draco złapał leżącą na nocnym stoliku różdżkę i objął go ramionami, dla pewności zakładając też wokół niego nogę. Czuł, jak pięść Harry'ego mocno wbija mu się w plecy. Moment później świstoklik pociągnął ich za sobą. Podróżowanie w ten sposób razem było dużo mniej bezpieczne niż wspólna aportacja, ale wiedział, że nie robiliby tego, gdyby nie było to absolutnie konieczne.
Wylądowali w ciemnym pomieszczeniu, uderzając o drewnianą podłogę. Harry od razu zerwał się na nogi, rzucając szybkie Lumos.
Draco zamrugał, niezdolny skupić wzroku w świetle emanującym z różdżki.
- Harry, wszystko z tobą w porządku? - usłyszał pytanie wraz z dźwiękiem tupiących po schodach stóp.
Wszystkie lampy w pokoju zostały zapalone, gdy Hermiona, zawiązując mocno wokół siebie szlafrok, wpadła do środka.
- Nic nam nie jest - odparł Harry, wyciągając do Draco rękę.
Łapiąc za prześcieradło, które przypadkowo zabrali ze sobą, Malfoy pozwolił się podnieść. Nie miał na sobie nic poza slipami, ale był wdzięczny i za to.
Harry był ubrany w swoje ulubione spodnie od piżamy w zielono-niebieską kratę. Udało mu się zachować na tyle przytomności umysłu, aby razem z różdżką zabrać okulary i teraz wsuwał je na nos. W lewej ręce trzymał małą figurkę sowy.
- Co się stało? - zapytała Hermiona, wskazując im kanapę.
Harry wydawał się niezainteresowany siadaniem, ale Draco, czując zawroty głowy i zdrętwienie w niedawno złamanej nodze, chętnie skorzystał.
- Ktoś przeszedł przez bariery ochronne. Niestety nie widziałem kto.
- Miałeś rację z tym świstoklikiem na wszelki wypadek - stwierdziła Hermiona, unosząc brew. - Masz pewność, że jest niewykrywalny?
Harry kiwnął głową.
- Ale i tak nie chcę narażać ciebie i dzieci na niebezpieczeństwo. Odejdziemy, gdy tylko się rozjaśni.
- Umiemy o siebie zadbać - odparła Hermiona, rzuciła jednak na sufit nerwowe spojrzenie. Jak gdyby w odpowiedzi z góry dobiegło ciche stukanie, a po chwili między szczeblami poręczy schodów ukazały się dwie twarze. - No chodźcie - powiedziała Hermiona, wzdychając. Odwróciła się do Harry'ego i Draco. - I tak nie ma szans, aby teraz usnęli.
Harley i Cally, ubrani w dopasowane flanelowe piżamki, zbiegli po schodach i z szeroko otwartymi oczami usiedli obok swojej matki na kanapie.
Nagle w kominku rozbłysły zielone płomienie i po chwili wyszedł z niego wyjątkowo rozczochrany Manny z różdżką gotową do walki w dłoni.
- Nic się nie stało - wyjaśniła natychmiast Hermiona, pocierając palcami skronie.
- Bariery - rzucił Manny, rozglądając się po salonie. Gdy zobaczył Draco, rysy jego twarzy stwardniały. Malfoy mocniej zaciągnął wokół siebie prześcieradło.
- Ktoś włamał się do Harry'ego, więc razem z Draco przenieśli się tutaj, używając świstoklika - wytłumaczyła Hermiona. - Manny nalegał - zwróciła się do Harry'ego - aby połączyć bariery w moim domu i jego mieszkaniu.
- Świetny pomysł - skomentował Potter, mina Hermiony wyrażała jednak lekkie rozdrażnienie.
- Jak w ogóle kiedykolwiek radziłam sobie bez chroniących mnie mężczyzn? - Potrząsnęła głową i wstała. - Zrobię herbatę.
CZYTASZ
ZAGUBIONE SERCE / Drarry
Fanfiction2 części Draco Malfoy po ucieczce z Anglii, osiadł w Ameryce. Z pozoru wiódł szczęśliwe życie okraszone sporą dawką alkoholu i spotkaniami z przystojnym chłopcami, dodatkowo jednak pracował jako szpieg, a jego sukcesy są dość imponujące. Kilka lat...