Rozdział 13

1.7K 110 23
                                    

- Wszystko, o co teraz proszę, to abyś pomógł w schwytaniu Pottera. - Wzrok Lucjusza był surowy, ale kryło się za nim coś jeszcze. Coś, co posyłało dreszcze wzdłuż kręgosłupa Draco. - Wiemy, gdzie jest. Złapiemy go bez problemu, ale jesteś nam potrzebny, żeby go kontrolować i nakłonić do współpracy.


To tylko sen, pomyślał Draco. Nic więcej.


Na twarzy Lucjusza pojawił się złowróżbny uśmiech, taki sam, jakim ojciec obdarzał go, kiedy zrobił coś niewłaściwego. Widok ten sparaliżował go, mimo że miał już dwadzieścia cztery lata.


Uśmiech zniknął mu z pola widzenia, kiedy Lucjusz pochylił się i musnął ustami jego policzek.


- Skontaktujemy się z tobą w ten sposób, co zwykle - szepnął, po czym odwrócił się i odszedł.


To tylko sen, powtórzył sobie Draco. Oparł się o ścianę pobliskiego budynku i spróbował się skupić. Dlaczego był taki napięty? Czuł, że powinien wiedzieć, co się za chwilę stanie, ale nie potrafił się skoncentrować.


Czyjaś ręka złapała go za nadgarstek i pociągnęła w ciemność. Krzyknął i ku własnemu zaskoczeniu usłyszał swój głos. Spróbował wyrwać się napastnikowi, ale zrozumiał, że ponownie stoi przyciśnięty do szorstkiej ściany.


Miał zamknięte oczy, chociaż nie pamiętał, kiedy to zrobił. Z wielkim wysiłkiem uniósł powieki.


Przed nim stał Ron Weasley. A przynajmniej tak się Malfoyowi wydawało. Był większy, niż Draco pamiętał ze szkoły, miał umięśnioną szyję, związane na karku rude włosy i groźne spojrzenie. Przygniatał go do ściany, trzymając ręce na jego ramionach. Draco zamrugał, zadrżał i ponownie spróbował się wyrwać.


Wielka dłoń Weasleya zacisnęła się wokół jego gardła, z powrotem przygniatając do zimnych cegieł. Niebieskie oczy o twardym wyrazie wbijały się przez chwilę w Draco.


- To twoje zadanie - powiedział Weasley. - Musisz to naprawić.


- Jak? - zdołał pisnąć Draco przez zaciśnięte gardło.


- On już trzyma klucz - odparł Ron. Otworzył usta, jak gdyby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale zamarł w bezruchu. Jego twarz wyraźnie zbladła. Puścił Draco i odsunął się.


Malfoy przez chwilę sapał, próbując wyrównać oddech i siłą woli powstrzymać kolana, aby się pod nim nie ugięły.


- Jaki klucz? - Dokładnie w tym momencie Weasley rozpłynął się w powietrzu. - Nie! - krzyknął Draco z frustracją. - Co... - zaczął, ale głos ponownie zamarł mu w gardle. Na końcu korytarza, obserwując go, stał Lucjusz.


Do Draco dotarł dziwaczny, zupełnie niezrozumiały wrzask, którego źródła nie mógł umiejscowić. Ojciec zniknął, podobnie jak cały korytarz.


Sekundę później zorientował się, że już nie śpi.


Zamrugał kilka razy, aby skupić wzrok. Leżący obok Harry uniósł się na łokciach.


- Przepraszam - wymamrotał. - Nie chciałem cię obudzić.


- Koszmar? - zapytał Draco skrzeczącym, niemal obcym głosem. Czyżby nadal śnił?


- Tak, ale to nic strasznego. Często je mam.


- Ja też - odparł Malfoy. Nigdy wcześniej nie mówił o tym Harry'emu. Na dobrą sprawę nie mówił nikomu.


- Zawsze są o Ronie. - Potter potarł dłonią czoło, jak gdyby zdejmując z niego pajęczynę. - Dlaczego ciągle o nim śnię?


Draco wbił oczy w sufit, odpychając od siebie ogarniające go dziwne uczucie strachu. Fakt, że jemu także przyśnił się Weasley, był prawdopodobnie zbiegiem okoliczności. Sny nie były w końcu niczym innym, niż sposobem, w jaki podświadomość radziła sobie z problemami. Cały ranek spędził przecież z dziećmi Hermiony, pewnie widok Harry'ego i Harleya razem wyjątkowo wbił mu się w pamięć. Na pewno o to właśnie chodziło.

ZAGUBIONE SERCE / DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz