Rozdział 14

2.7K 206 10
                                    

Mężczyzna był naprawdę słodki, więc Harry wykrzywił lekko wargi, na co uśmiech Colby'ego jeszcze się poszerzył. Nie był pewien, czy jest gotowy na swobodne pieprzenie się z kimkolwiek, ale w końcu Malfoy znał tego człowieka od jakiegoś czasu. Być może zbliżenie się do niego okaże się przydatne i pozwoli zdobyć jakieś informacje o przeszłości Ślizgona. I możliwe, że jeśli Harry udowodni, iż nie traktuje seksu zbyt poważnie, Draco ponownie rozważy jego propozycję. Harry nie wiedział, czy jest w stanie kochać się z mężczyzną w ogóle, ale gdyby był, Colby z pewnością wyświadczyłby mu tę przysługę. Objął go i przyciągnął do siebie bliżej. Twarz mężczyzny rozjaśniła się tak, jak gdyby Boże Narodzenie przyszło wcześniej.
Fajka została uzupełniona i ponownie przeszła kilka razy z rąk do rąk. Podobnie drinki. Harry nie miał pojęcia, kto je przygotowywał, po prostu się przed nim pojawiały. Zachęcony brakiem oporu Colby zaczął całować go po szyi. Odczucie okazało się raczej przyjemne i Potter po raz kolejny przypomniał sobie, jak dawno nie uprawiał seksu z kimkolwiek poza własną ręką.
- Dobrze się bawisz? - usłyszał nagle znajomy głos tuż przy uchu. To był Manny i Harry uświadomił sobie, że całkowicie przegapił jego przybycie. Zdusił rodzący się w gardle jęk. Wypalił i wypił zdecydowanie zbyt dużo i teraz jego zmysły stały się niebezpiecznie otępiałe. Najwyższy czas, żeby pomyśleć o zaklęciu trzeźwiącym.
- Jasne - odpowiedział, drżąc lekko, ponieważ Colby wspiął mu się na kolana, aby zrobić Manny'emu miejsce obok nich.
Mężczyzna zaczął coś mówić, ale Potter niespecjalnie zwracał na to uwagę. Colby kręcił się bardzo celowo, co działało raczej rozpraszająco. Harry uszczypnął go w pośladek, próbując w ten sposób zmusić go do zaprzestania. W zamian otrzymał jednak tylko intensywniejsze pocałunki w szyję.
Manny wydawał się niezrażony tym, co robili w trakcie rozmowy.
- Gdzie jest Derek? - zapytał, rozglądając się wokół.
- Nie wiem. Był... - Harry zamrugał. Odsunął od siebie Colby'ego i zlustrował salon. - Jeszcze przed chwilą tu był. - Czyżby wyjścia Malfoya także nie zauważył? Zdecydowanie najwyższy czas na zaklęcie.
Manny wzruszył ramionami.
- Może poszedł do toalety.
Harry po raz kolejny rozejrzał się po pokoju. Wyjątkowo przyjaźnie nastawionego partnera Malfoya także nigdzie nie było widać.
- Pewnie wyszedł na papierosa - powiedział, zsuwając siedzącego mu na kolanach mężczyznę. - A ja w zasadzie muszę iść do ubikacji. - Oczy Colby'ego rozbłysły, więc Harry posłał mu ostrzegawcze spojrzenie.
- Naprawdę. A ty poczekaj tu jak grzeczny chłopiec.
Colby uśmiechnął się leniwie, ale, ku uldze Harry'ego, posłuchał.
Toaleta okazała się zajęta, więc Potter miał pretekst, aby zajrzeć do sypialni.
Gdy otworzył drzwi, w zasadzie nie poczuł się zaskoczony tym, co zobaczył. Malfoy był nagi od pasa w dół i otaczał udami leżącego na łóżku studenta, a jego biała koszula powiewała wokół bioder. Harry gapił się, dopóki nie zrozumiał, że widzi, jak penis chłopaka zagłębia się w tyłku Malfoya, jak Ślizgon rozpościera szeroko nogi i pochłania go, opadając w dół, a potem unosi się i opada z powrotem. Ruch był zaskakująco szybki i student z wysiłkiem wyginał biodra, aby dostosować się do rytmu.
Harry patrzył niepewny, co powinien czuć. O dziwo, nie był rozgniewany. To było zupełnie coś innego.
- Spierdalaj stąd! - krzyknął w pewnej chwili Malfoy, nawet się nie odwracając, aby sprawdzić, do kogo mówi.
Harry cofnął się i zamknął drzwi. Zamykając oczy, oparł się o ścianę.
Jakaś jego część chciała się rozpłakać. Inna pragnęła rzucić Crucio na chłopaka, który pieprzył Malfoya. Jeszcze inna najchętniej zaciągnęłaby Ślizgona do jakiegoś ciemnego kąta i stłukła go do nieprzytomności. Ale była też taka, która chciała pokazać, że nic go to nie obchodzi.
- Wszystko w porządku? - zapytał Colby, stając tuż przed Harrym.
Potter wzruszył ramionami i potrząsnął głową, aby podkreślić właściwą odpowiedź.
- Powinienem już wiedzieć, jaki on jest.
Colby uśmiechnął się i pocałował go. Odczucie na początku okazało się przyjemnie delikatne, ale po chwili stało się raczej dotkliwe. Mężczyzna nie całował nawet w przybliżeniu tak dobrze jak Malfoy. Był zdecydowanie zbyt entuzjastyczny w używaniu języka i wydawało się, iż uważa, że lizanie migdałków Harry'ego to wyjątkowo dobry pomysł. Ale samo przez się, nie było złe. Colby docisnął go do drewnianej powierzchni i Potter nagle stał się świadomy napierającej na jego udo erekcji.
- Boże, chcę cię. Pragnę ssać twojego penisa. Pragnę cię pieprzyć. Od pierwszej chwili, gdy tylko cię ujrzałem.
Harry usilnie starał się nie roześmiać na słowa, które brzmiały niczym wyjęte prosto z taniego filmu porno.
- Niech będzie - wymamrotał, zastanawiając się, czy postępuje słusznie.
Kiedy drzwi za nimi otwarły się, prawie przez nie wpadli.
- Nareszcie - mruknął Colby, ciągnąc Harry'ego za sobą. Potter nie potrafił powstrzymać złośliwego uśmiechu, widząc zaskoczenie na twarzy Malfoya. Kiedy się mijali, Ślizgon złapał go za rękę i rzucił mu zaciekawione spojrzenie. Harry zatrzymał się. Już miał na końcu języka słowa: „Widzisz? Mogę być taki, jak ty. I jak się teraz czujesz?"
- Och, nie! Nie zrobisz tego - powiedział Colby, patrząc na Malfoya ze złością. - Nie możesz pieprzyć każdego, na kogo masz ochotę, i oczekiwać, że reszta z nas nie będzie robić tego samego.
Ślizgon uśmiechnął się szeroko i wypuścił trzymaną rękę.
Kiedy drzwi za nimi zamknęły się, Harry zaczął panikować. Czy właśnie za chwilę miał uprawiać seks z mężczyzną?
- Kurwa - szepnął, przypominając sobie, co Colby miał zamiar z nim zrobić. Nie był pewien, czy chciał mieć cokolwiek w tyłku, a już z pewnością nie... to.
Zanim zdążył pomyśleć o wyjściu z tej kłopotliwej sytuacji, Colby zmusił go do zajęcia siedzącej pozycji na łóżku, rozpiął mu dżinsy, szybko zsunął je do kolan i natychmiast wziął w usta jego półtwardego penisa.
Odczucie sprawiło, że Harry gwałtownie wciągnął powietrze, w końcu od ostatniego razu minęło już sporo czasu. To nie był najlepszy stosunek oralny, jaki w życiu otrzymał, ale z pewnością plasował się powyżej średniej, dlatego postanowił odprężyć się i cieszyć chwilą. Colby działał entuzjastycznie i z poświęceniem, więc już moment później Harry wiedział, że wkrótce skończy.
Położył dłoń na czole partnera i spróbował go odepchnąć.
- Ja... zaraz... - mruknął, ale Colby nie wycofał się i Harry doszedł prosto w jego usta.
Minęło trochę czasu, zanim zrozumiał, że mężczyzna przełknął. Poczuł, że zarówno mu to pochlebiło, jak i go zaskoczyło. Nie był pewien, co on sam sądzi o połykaniu nasienia. Podobnie, jak nie wiedział, co myśleć o ssaniu czyjegoś penisa.
Colby puścił jego erekcję, gdy Harry zaczął krzywić się z bólu wywołanego poorgazmową nadwrażliwością, a następnie podniósł się i pocałował go. Potter starał się nie trząść z powodu faktu, że właśnie smakuje swoją własną spermę. Cho nie znosiła wręcz, kiedy robił to zaraz po tym, jak ją lizał i do tej pory nie do końca rozumiał, dlaczego.
- Boże, to było niesamowite - szepnął Colby między pocałunkami. Początkowo szalone tempo zaczęło zwalniać i Harry musiał zmienić zdanie o swoim pierwszym wrażeniu. Język Colby'ego krążył wokół jego własnego, wydobywając go z ust i ssąc. Poczuł, jak jego mózg zaczyna topnieć i nie mógł zrozumieć, dlaczego wcześniej uważał, że ten mężczyzna nie za dobrze całuje.
Colby przysunął się bliżej, tak że mokry czubek jego penisa muskał nagie udo Harry'ego. Kiedy zdążył zdjąć spodnie? Potter próbował nie panikować. Rozumiał, że musi pomyśleć, co zrobić, zanim jego partner zasugeruje coś, na co nie miał najmniejszej ochoty. Nie posiadał żadnych doświadczeń związanych z seksem z mężczyznami, ale była jedna rzecz, o której wiedział, że jest w niej dobry. Zacisnął dłoń na erekcji Colby'ego.
Mężczyzna wydał z siebie jęk, a Harry musiał powstrzymać się, aby nie krzyknąć z zaskoczenia. Trzymany w ręce penis był... no dobrze, mały. Czując się teraz trochę pewniej, zaczął powoli poruszać dłonią. Colby przycisnął mu czoło do szyi i pojękiwał cicho.
Harry kątem oka uchwycił ruch po drugiej stronie pokoju. Zmrużył oczy i po chwili cień nabrał kształtu.
Pod ścianą siedział Malfoy. Użył standardowego zaklęcia kamuflującego, takiego, jakiego na treningu aurorskim uczyli się przenikać. Wyglądało na to, że Ślizgon chce być widoczny. Harry zmrużył oczy i dostrzegł, że Draco lekko się uśmiecha.
Potter nie był pewien, czy czuje się rozgniewany, zakłopotany czy schlebiony z powodu widowni. Oczywiście nawet gdyby chciał, nie za wiele mógł z tym fantem zrobić. Oczy Malfoya śledziły ruch jego ręki, ale pozycja, w jakiej siedział, uniemożliwiała stwierdzenie, czy to, co widzi pobudza go, czy nie.
Na nocnej szafce leżała tubka z nawilżaczem. Harry sięgnął po nią i odsunął od siebie podbródek Colby'ego.
- Odwróć się - powiedział.
Mężczyzna otworzył szeroko oczy, ale Harry uśmiechnął się tylko i przycisnął klatkę piersiową do jego pleców. Wycisnął odrobinę kremu na dłoń i objął nią penisa partnera. Colby zadrżał, kiedy jego ręka zaczęła się powoli poruszać, zatrzymując się na chwilę na czubku. Jego członek był obrzezany, z czym Harry jeszcze nigdy się nie spotkał. Wytropił palcami grzbiet główki i spojrzał na Malfoya.
Draco uśmiechał się.
Harry nie spuszczał z niego wzroku nawet, kiedy całował Colby'ego po szyi czy skubał płatek ucha, z ręką ciągle poruszającą się powoli na penisie partnera. Przyspieszył, gdy mężczyzna o to błagał, a potem zwolnił, kiedy czuł, że Colby jest już blisko.
- Jeszcze nie - szepnął, całując jego szyję.
Colby jęknął i nacisnął mocniej na pierś Harry'ego, opierając mu głowę na ramieniu i eksponując gardło. Potter odwrócił wzrok od Malfoya, skupiając się zamiast tego na ruchu klatki piersiowej Colby'ego, na sposobie, w jaki jego usta otwierały się i zamykały, na dźwiękach, jakie wydawał przy oddychaniu. Dostrzegł, że mężczyzna ma na nosie kilka piegów, a jego rzęsy są długie i ciemne.
Nabrał na dłoń jeszcze trochę lubrykantu i przyspieszył ruchy ręki. Colby pisnął. Harry musnął językiem płatek jego ucha i zauważył, że sam oddycha teraz szybciej. Pocałował Colby'ego w policzek, a wtedy mężczyzna odwrócił głowę na tyle, że mogli zetknąć się ustami.
Harry pomyślał, że wszystko, co teraz robi, jest niezwykle erotyczne. Jego partner zaczął wydawać z siebie miękkie odgłosy, przez co całowanie stało się nieco niewygodne i Potter ponownie skupił się na uchu.
- Tak, dobrze, teraz możesz skończyć - szepnął, poruszając ręką mocno i skręcając dłoń w nadgarstku, gdy dotykał czubka penisa. Dzięki nawilżaczowi jego palce ślizgały się po skórze bez oporu.
- Och, mój Boże... mój Boże... - mamrotał nieskładnie Colby, aż w końcu jego ciało napięło się z powodu orgazmu.
Po chwili odprężył się i prawie upadł na podłogę. Harry ze śmiechem złapał go pod ramionami i pomógł wstać.
- Zabrzmiało nieźle - powiedział i, nie mogąc oprzeć się pokusie, ugryzł go w szyję.
- Kurwa - mruknął Colby, opierając się o Harry'ego. - To było... o cholera - spojrzał na podłogę - Derek mnie zabije za to, że zafajdałem mu dywan. Lepiej to posprzątam.
Stanął o własnych siłach i obrócił się, aby pocałować Harry'ego, po czym wciągnął dżinsy i poszedł do łazienki.
Harry rzucił spojrzenie w stronę Malfoya i zobaczył, że Ślizgon śmieje się i potrząsa głową. Odwzajemnił uśmiech, na co Draco bezgłośnie zaczął bić brawo. Zerknął znacząco na nagą pachwinę Pottera i uniósł brew. Harry, choć nie wiedział dlaczego, wcale nie poczuł się skrępowany.
Colby wrócił z mokrą szmatką i zaczął szorować plamy wściekłymi ruchami. Potter obserwował go, od czasu do czasu rzucając spojrzenia Malfoyowi, który wcale nie wyglądał na zainteresowanego swoim dywanem.
- Wydaje mi się, że już wystarczy - powiedział w końcu Harry.
- Tak sądzę - odparł Colby, nie wstając z kolan. - Ale wiesz, nie chciałbym trafić na . zły humor.
W drugim końcu pokoju Malfoy ponownie uniósł brew.
- Racja - powiedział Potter. Teraz był doskonały moment do wypytania Colby'ego o jego relacje ze Ślizgonem, ale nie mógł tego zrobić w obecności Draco.
Colby uśmiechnął się i przysunął bliżej. Przytulił głowę do pachwiny Harry'ego i z zainteresowaniem spojrzał na jego wciąż twardego penisa.
- Jesteś gotowy na kolejną rundkę? - zapytał.
Prawdę mówiąc, Harry był.
- Nie - odpowiedział jednak. Podciągnął Colby'ego do góry i pocałował go. Pieszczota była powolna i przyjemna, więc musiał odepchnąć od siebie mężczyznę, zanim jego kłamstwo wyszłoby na jaw.
- Może później.
- Mmm... - mruknął Colby. - Pewnie oszczędzasz siły, żeby potem pieprzyć Dereka. Szczęśliwy gnojek.
- Jeśli zdołam odciągnąć go od innych chłopaków - odciął się Harry. To było wszystko, co mógł zrobić, aby nie spojrzeć na Malfoya.
- A to prawdziwa sztuka, prawda? Potrzebuję drinka. - Colby wyszedł z szerokim uśmiechem na ustach i zamknął za sobą drzwi.
Potter odwrócił się w kierunku, gdzie siedział Draco, ale Ślizgona już tam nie było. Dla pewności rozejrzał się po pokoju, jednak po Malfoyu nie zostało śladu. Westchnął. Seks okazał się zabawny i nie żałował tego, co zrobił. Absolutnie nie. Colby był sympatyczny oraz pełen zapału i Potter nie mógł zaprzeczyć, że uważa go za atrakcyjnego. Malfoy powiedział wcześniej, że Harry chce poeksperymentować z mężczyznami, ale im dłużej o tym myślał, tym bardziej się upewniał, że nie było to prawdą. To nie tylko ciekawość. W zasadzie Harry był w stanie wyobrazić sobie siebie w związku z mężczyzną, a to już zupełnie inna sprawa.
Poświęcił kilka minut na umycie się i ubranie, po czym wrócił do towarzystwa. Draco nie było, Colby pogrążył się w rozmowie ze studentami, a Jeremy ze swoim chłopakiem obmacywali się w kącie salonu.
Wyjął z lodówki piwo i usiadł na pustej kanapie. Colby odwrócił się, aby puścić do niego oczko, ale go zignorował. Nic nie mógł na to poradzić, ale w środku czuł się trochę pusty. Czyżby jego niedawny partner także szukał kolejnego kandydata do pieprzenia? Sączył piwo i starał się nie wyglądać na kogoś, kto się dąsa.
Hałas, jaki rozległ się za jego plecami, zwrócił uwagę wszystkich obecnych. Malfoy i Manny właśnie wychodzili z toalety, obaj uśmiechnięci i sugestywnie rozczochrani. Harry ugryzł się w policzek i odwrócił wzrok.
- Niewygodnie, co?- zażartował Jeremy, przerywając całowanie dla nabrania oddechu.
- Racja, niestety ktoś przywłaszczył sobie sypialnię - odciął się Malfoy, siadając na kanapie obok Harry'ego.
- Jakbyś nie robił tego wcześniej - powiedział Manny, zajmując miejsce po drugiej stronie.
Potter napiął mięśnie i napił się piwa.
- Och, nie bądź taki. - Malfoy pisnął Harry'emu do ucha i pocałował go w policzek. Był bardzo pijany, dużo bardziej, niż wydawał się być w sypialni. Ślizgon pochylił się, aby pocałować Manny'ego i Harry zamknął oczy. W tym momencie pragnął być gdziekolwiek indziej. Malfoy obrócił się, położył mu głowę na kolanach i spojrzał na niego z dołu.
- Nie umiesz się bawić.
- Powinieneś o tym wiedzieć - powiedział Harry marudnym głosem.
- Muszę się napić - odparł Malfoy i, chwiejąc się, wstał z kanapy. W połowie drogi do kuchni jego uwagę zaprzątnęli studenci i koniec końców wylądował na kolanach jednego z nich. Tego, z którym jeszcze się nie pieprzył.
Potter zacisnął żeby.
- Naprawdę nie powinieneś pozwalać, aby aż tak to na ciebie wpływało - powiedział Manny, kładąc mu rękę na ramieniu.
Harry pozwolił, aby jego spojrzenie spoczęło na Mannym, ale nie odwrócił głowy.
- Łatwo ci mówić. I tak masz jego uwagę, kiedy tylko zechcesz.
- Podobnie, jak ty. Wszystko, co ostatnio słyszę, to Harry to, Harry tamto. I widzę, jak na ciebie patrzy.
Potter wreszcie obrócił się w jego stronę.
- O co ci chodzi?
Manny potrząsnął głową.
- Do tego sposób, w jaki ty patrzysz na niego. Zwraca na mnie uwagę tylko dlatego, że wie, iż ty w końcu odejdziesz.
Harry przełknął ślinę, niepewny, co ma powiedzieć. Prawdą było, że stąd wyjedzie. Ale miał też nadzieję, że Malfoy pojedzie razem z nim.
- Sądzisz, że on kiedykolwiek wróci do Anglii?
- Z tobą?
- Możliwe. - Harry jeszcze raz przełknął ślinę.
- Wątpię. Jest tutaj bardzo szczęśliwy. - Przez chwilę przyglądali się sobie nawzajem. Manny wyglądał na kogoś, kto stara się nad sobą zapanować.
- Powiedz mi, Harry, co robisz w Anglii?
Potter uśmiechnął się, zaciskając usta.
- Pracuję dla rządu.
- Jasne - odparł Manny. - A dokładniej?
- Papierkowa robota. - Harry wzruszył ramionami. Oczywiście, to była prawda. Manny mógł sobie o tym myśleć, co mu się żywnie podobało.
- Jasne - odparł mężczyzna, posyłając mu długie spojrzenie.
Potter, nie przestając się uśmiechać, wziął długi łyk piwa.
- Hej, chłopaki, wyglądacie zdecydowanie zbyt poważnie - powiedział Malfoy, siadając przed nimi na podłodze.
Manny potrząsnął głową z rozbawieniem.
- Derek, jesteś kompletnie pijany.
- Racja! Kto chce mnie pieprzyć?!
Harry zakrztusił się piwem.
- Najwyższa pora powiedzieć dobranoc - zarządził Manny, na co Potter skwapliwie przytaknął.
Na szczęście całe towarzystwo wydawało się z nim zgadzać. Jeremy i jego przyjaciel w swoich pieszczotach dotarli do momentu „pokój potrzebny od zaraz" i taktownie opuścili mieszkanie. Colby oświadczył, że chce iść potańczyć, a studenci przyjęli jego pomysł z owacją.
- Nocne kluby są już zamknięte - powiedział Manny.
- Och, w takim razie będziemy musieli wrócić do mojego mieszkania, prawda? - uśmiechnął się Colby.
Manny wezwał dla nich taksówkę.
Dziesięć minut później Harry pomagał całemu towarzystwu zapakować się do samochodu, ponieważ byli zbyt pijani nawet na to, aby powiedzieć coś wyraźnie. Wręczył kierowcy dwadzieścia dolarów i powtórzył adres Colby'ego. Mężczyzna, dla którego nawet angielski nie był rodowitym językiem, a co dopiero amerykański w wydaniu pijanego Anglika, wydawał się przyjmować wszystko ze stoickim spokojem.
Harry rozejrzał się wokół, po czym wyciągnął różdżkę i rzucił na siebie zaklęcia trzeźwiące. Nie miał w tym zbyt dużej praktyki, więc nie udało mu się oczyścić głowy całkowicie, ale z pewnością pomogło. Natłok emocji w mózgu skojarzył mu się z wysokim poziomem kofeiny.
Wrócił do mieszkania, gdzie znalazł Malfoya i Manny'ego patrzących na siebie ze złością.
- Nie rozumiesz, że próbuję ci pomóc? - syknął Manny. Odwrócił wzrok i zauważył, że Harry ich słucha.
- Nie potrzebuję twojej pomocy - krzyknął Malfoy.
- Wydaje ci się, że możesz kierować moim życiem i mam tego dosyć!
Potter odchrząknął. Nie miał zamiaru pakować się w sam środek kłótni. Choć, musiał przyznać, nie czuł się specjalnie zdenerwowany z powodu ich sprzeczki.
- Świetnie! - odciął się Manny. - Mam lepsze rzeczy do roboty niż zajmowanie się tobą!
Rzucił Harry'emu wściekłe spojrzenie i wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami.
Potter odwrócił się do Malfoya, nie wiedząc, co powiedzieć. Ślizgon opadł na kanapę.
- Co ja, do cholery, wyprawiam?
- Idziesz do łóżka - odpowiedział Harry, podnosząc go na nogi.
- Jutro będziesz czuł się kompletnie do dupy i spróbujesz rozwiązać swoje problemy.
- Ale wszystko spieprzyłem - jęczał Malfoy, kiedy szli do sypialni.
- Nienawidzę siebie. Nienawidzę wszystkiego. Niech to szlag trafi! - Uwolnił się z objęć Harry'ego i zdarł z łóżka kołdrę tak gwałtownie, jak tylko potrafił.
- Uspokój się - powiedział Potter, popychając go na materac.
- Jutro wszystko będzie dobrze.
Podciągnął do góry koszulę Malfoya, na co ten posłusznie uniósł ręce. Harry zdjął ją i uśmiechnął się, widząc jego rozczochrane włosy.
- Obiecujesz? - zapytał Draco, siedząc już na łóżku.
- Tak - powiedział Harry, wiedząc, że Ślizgon rano niczego nie będzie pamiętał. Powinien spróbować rzucić na Malfoya otrzeźwiające zaklęcie, ale... uznał, że za to, jak się dzisiaj zachował, należał mu się porządny kac. Być może dostanie nauczkę.
Rozpiął mu spodnie, zdjął je i położył mu nogi na łóżku, po czym okrył go kołdrą.
- Mogę ci ufać, Harry? - zapytał Malfoy, z zamkniętymi oczami.
Potter zawahał się i pogłaskał go po czole.
- Oczywiście.
- Chcę ci ufać. Naprawdę. Choć Manny mówił, że nie powinienem.
- Manny to egoistyczny kutas - szepnął Harry i pocałował go w czoło.
- Och, to miłe - wymamrotał Malfoy. - Zrób tak jeszcze raz.
Harry pocałował go i pogłaskał po policzku, rozważając swoje możliwości. Nie mógł nawet wymarzyć sobie lepszej okazji do wypytania Ślizgona, dlaczego przyjechał do San Francisco i co tu robi. Wyglądało na to, że Malfoy chce mu ufać. A Harry chciał w to wierzyć. Czy teraz powinien wykorzystać sytuację, czy może poczekać, aż Malfoy wytrzeźwieje i naprawdę mu zaufa?
- Draco, Draco - westchnął i odsunął się z trudem. - Rano znienawidzisz sam siebie.
- Zostań ze mną - szepnął Malfoy, przesuwając się pod kołdrą, jakby chciał zrobić Harry'emu miejsce. - Proszę.
Potter zagryzł wargę. Tak łatwo było rozebrać się i wsunąć pod okrycie. Nie wątpił, jak by się to wszystko skończyło. Ale tak bardzo, jak zaczynał pragnąć Malfoya, nie chciał robić tego w ten sposób. Zaledwie kilka godzin temu Draco powiedział mu, że nigdy nie będą niczym więcej niż przyjaciółmi. Pieprzenie się po pijanemu z pewnością nie było tym, czego Harry szukał.
Chciał, aby Malfoy przyszedł do niego sam - jako przyjaciel, powiernik i kochanek. I wiedział, że do tego potrzeba czasu.
- Dobranoc - szepnął i zamknął za sobą drzwi.
Rozciągnął się na kanapie i przełączył telewizję na CNN. Wyciszył głos do minimum i spróbował zasnąć.

ZAGUBIONE SERCE / DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz