Rozdział 30

1.1K 94 8
                                    


— Wiesz może dlaczego Manny i Hermiona się posprzeczali? — zapytał Draco, kiedy już leżeli w ciemnościach.
— Właściwie poszło o ciebie. — Harry przekręcił się na bok i ziewnął. — Hermiona uznała, że Manny zachował się nierozsądnie i zbyt krytycznie. W końcu miał dosyć jej zrzędzenia i... cóż, w piątek po południu strasznie się pokłócili.
Malfoy wbił oczy w coś, co byłoby sufitem, gdyby tylko go widział.
— Zerwali ze sobą?
— Nie, na to są już za mocno związani. Manny został dzisiaj na noc, prawda?
Draco podciągnął kołdrę aż pod brodę. Myśl o Hermionie, która broni go przed Mannym, wprawiła go w zakłopotanie. Dlaczego wszyscy tak mu ufali? Przecież niczym na to nie zasłużył. Głęboko w duszy uważał, że reakcja Manny’ego na jego oszustwa była jak najbardziej zrozumiała.
— Nie mogę uwierzyć, że Manny cały czas wiedział o zaklęciu — szepnął Harry jak gdyby sam do siebie. — I skąd ty je znałeś?
— Nie mam pojęcia. To kolejna rzecz, której nie pamiętam.
Harry milczał przez kilka sekund.
— Dlaczego nic mi nie powiedziałeś, kiedy przyszedłeś tu po raz pierwszy?
— Nie wiedziałem, że luki w naszych wspomnieniach miały ze sobą coś wspólnego — odparł Draco, choć zdawał sobie sprawę, że zabrzmiało to nieprzekonująco. — Miałem świadomość, że są rzeczy, o których nie pamiętam, ale... nie sądziłem, iż ma to cokolwiek wspólnego z tym, co się tutaj wydarzyło. — Poczuł, jak Harry kiwa głową wtuloną w jego włosy. — Przepraszam, jeśli... — przerwał, niepewny co właściwie chciał powiedzieć.
— Nie zrobiłeś niczego gorszego niż ja. Wiesz, ja także wiele przed tobą ukryłem. Nie musisz tłumaczyć się z tego, co robiłeś w Stanach. To nie ma ze mną nic wspólnego.
— Jednak ma wiele wspólnego z Mannym.
Harry westchnął.
— Czemu tak bardzo przejmujesz się tym, co on myśli?
— Bo jest moim przyjacielem.
— Tak, ale... — Harry na chwilę przerwał. — Hermiona spytała go, czy tak bardzo się na ciebie wścieka, bo ciągle jest w tobie zakochany.
Draco otworzył szeroko oczy.
— I co jej odpowiedział?
— Że nie jest, a przez nią przemawia tylko zazdrość. A ona dodała, że nic na to nie może poradzić, bo nie jest w stanie z tobą konkurować, gdyż brakuje jej odpowiedniego wyposażenia.
Draco obrócił się, aby spojrzeć na Harry’ego.
— Podsłuchiwałeś przez dziurkę od klucza?
— Byli w moim biurze. Co miałem zrobić?
— No cóż... — Draco przygryzł dolną wargę. — Rozumiem, jak ona się czuje.
— Ty... — Harry odwzajemnił jego spojrzenie, mrużąc oczy. — Mówisz o tej kobiecie, w którą się wielosokowałeś?
Draco przez chwilę miał ochotę zaprzeczyć, ale był zbyt zmęczony na kłamstwa, nawet jeśli zapobiegłoby to dalszej dyskusji.
— Ja tylko... Martwi mnie, że nie jestem w stanie dać ci tego, co kobieta. I nigdy nie będę. Ze mną nie możesz liczyć na małżeństwo, rodzinę, wnuki, normalne życie. — Wytrzymał spojrzenie Harry’ego, chociaż wiedział, że Potter najchętniej odwróciłby wzrok.
— To nie do końca prawda — odezwał się wreszcie. — A poza tym, kto ma oceniać, co jest normalne? Wszystko się zmienia.
Draco nie czuł się przekonany, ale teraz z pewnością nie była pora na dyskusje o polityce.
— Mogę ci dać tylko siebie. I jestem... — przerwał i ponownie wpatrzył się w sufit.
— Dokładnie kimś, kogo chcę — dokończył Harry i pocałował go w ramię.
Draco zamknął oczy. Dlaczego robił to sam sobie? Czemu otwierał się tak bardzo, skoro jutro mógł wszystko stracić?
Przekręcił się na drugi bok, odwracając od Harry’ego. Potter ponownie ziewnął i przygarnął go do siebie, otaczając ręką jego pierś. Draco zamknął oczy i słuchał, jak oddech kochanka staje się równy i coraz płytszy.

***

15 marca, 2004: poniedziałek

Gdy się obudził, pokój zalewało wpływające przez okno światło słońca. Harry ciągle spał zwinięty obok niego, łamiąc chłód poranka pocieszającym ciepłem swojego ciała. Draco przeciągnął się i wysunął spod kołdry jedną stopę, aby sprawdzić, jak bardzo jest zimno.
Jego ruch sprawił, że Harry się przebudził. Otaczająca jego pierś ręka przesunęła się i przyciągnęła go bliżej, na tyle blisko, że poczuł twardego penisa tuż przy swoich pośladkach. Przez chwilę chciał się odwzajemnić i potrzeć erekcję Harry’ego, ale zażenowanie wcześniejszej nocy w jego pamięci ciągle było zbyt świeże. W zamian skupił się na oddechu Harry’ego i wrażeniu, jakie wywoływał dotyk na jego skórze. I dokładnie w chwili, gdy ponownie pogrążał się we śnie, Harry przetoczył się na plecy i ziewnął głośno, jednocześnie zdejmując z niego kołdrę. Draco zaczął marudzić, jak bardzo mu zimno, ale przerwał, gdy jego wzrok natrafił na unosząca pościel erekcję.
— Dzień dobry — mruknął Harry, mrużąc oczy. Podążył wzrokiem za spojrzeniem Draco i zachichotał. — Mam powiedzieć, co ze mną robiłeś we śnie?
Draco uśmiechnął się.
— To zależy, czy chcesz, aby sen się spełnił.
Harry wyszczerzył szeroko zęby, na co kierowany impulsem Draco, zanurkował pod kołdrę, rozsunął mu uda i umościł się między nimi wygodnie. Dokładnie w chwili, w której otoczył wargami czubek penisa, ktoś zapukał do drzwi.
— Dzień dobry! — krzyknęła Hermiona.
Harry jęknął, ale Draco nie wiedział, czy to z powodu przyjemności, czy z frustracji.
— Mhmm... — mruknął, gdy Draco uśmiechnął się wokół jego penisa i zaczął go ssać ze wszystkich sił.
— Wstaliście? — zapytała Hermiona.
— Mniej więcej — odparł Harry zupełnie normalnym głosem, który Draco wziął za znak, że on sam nie stara się wystarczająco mocno. Podparł się na łokciach i zawirował językiem wzdłuż całego członka, po czy rozmasował napletek.
— Mama Manny’ego przybyła już godzinę temu, a ja właśnie robię śniadanie. Macie ochotę na jajka?
— Ja... jasne — odpowiedział Harry tonem już nieco napiętym. Jego uda rozsunęły się jeszcze szerzej, dając Draco lepszy dostęp. Malfoy delikatnie zacisnął zęby na dolnej części główki w sposób, w jaki Harry bardzo lubił.
— Jakie? Sadzone czy jajecznicę?
— Ochhh... Wszystko jedno. — Harry oddychał teraz ciężko.
Draco poślinił jeden palec i przesunął nim za jądrami Harry’ego, uśmiechając się na dźwięk gwałtownie wciąganego powietrza. Podrażnił odbyt, po czym wsunął w niego palec tak powoli, jak tylko potrafił. Harry uniósł biodra do góry.
— Jasne. Chcecie kawę czy herbatę? — zapytała Hermiona.
— Eee... co? — Jedną ręką Harry złapał Draco za głowę i przyciągnął go bliżej. Malfoy był zaskoczony, ale zrobił wszystko, co mógł, aby pochłonąć penisa jak najgłębiej. Zgiął palec i poruszył nim, na co Harry zadrżał gwałtownie. Draco nigdy wcześniej nie robił tego bez pytania o pozwolenie, ale póki co nie zauważył sprzeciwu.
— Kawa czy herbata? — spytała Hermiona ponownie, tym razem nieco głośniej.
— Ja... Ja nie... jedno i drugie — wydukał Harry, z trudem łapiąc powietrze.
— Jedno i drugie — powtórzyła Granger, brzmiąc na lekko zakłopotaną. — Chcecie tosty? Manny chciał przygotować także naleśniki, jeśli je lubicie.
— Och — odparł Harry.
Draco possał mocniej, poruszając dłonią w przeciwnym kierunku niż ustami i wsuwając w ciało Harry’ego drugi palec.
— Oczywiście będzie też bekon i kiełbaski.
— Tak, ja... — zaczął Potter i potarł głowę Draco na znak ostrzeżenia. Moment później doszedł, nie wydając z siebie żadnego dźwięku, jedynie zaciskając pośladki. Gdy Draco wysunął się spod kołdry, Harry przykrywał twarz dłońmi. — Wszystko brzmi świetnie, Hermiono. Dziękuję.
— Draco? — spytała Granger.
Malfoy uśmiechnął się do Harry’ego, którego rumieniec rozrósł się aż po szyję. Harry spojrzał na niego przez palce i odwzajemnił uśmiech.
— Mógłbym prosić o omlet? — zapytał Draco, puszczając Potterowi oczko. — Najlepiej z serem.

ZAGUBIONE SERCE / DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz