Rozdział 17

2.6K 223 12
                                    

Harry umówił się z Malfoyem, że spotkają się na kolacji, po czym wrócił do hotelu, aby się ogolić i przebrać. W momencie, w którym wszedł do środka, mężczyzna za ladą przywołał go gestem dłoni.
- Przyszły do pana trzy faksy - powiedział, unosząc brew. - I jedna wiadomość telefoniczna. - Wyciągnął kawałek różowego papieru, na którym napisano: „ZADZWOŃ DO MATKI!!!". Harry zesztywniał. - Trochę mnie wystraszyła - dodał recepcjonista.
- Tak - odparł z zakłopotaniem. - Ona to potrafi. Przepraszam.
Wszedł na górę i, otworzywszy pokój, ujrzał na podłodze faksy. Podniósł je z westchnieniem i usiadł na łóżku. W Anglii było już po północy, ale mimo to uznał, że powinien zadzwonić. Hermiona odebrała niemal natychmiast.
- To ja - powiedział.
- Dzięki Bogu, Harry! Gdzie byłeś? Tak się bałam! Wydzwaniam od kilku dni...
- Wyszedłem tylko na jedną noc - zaprotestował.
- Przeczytałeś już dokumenty, które przefaksowałam?
- Nie. Dopiero wróciłem i uznałem, że najpierw zadzwonię...
- Okazało się, że Malfoya już od miesięcy śledził agent CIA. Poinformowano nas, iż zostałeś rozpoznany i oni denerwują się, że ministerstwo będzie starało się dopaść go najpierw i wywieźć z kraju. Czekają na okazję, aby go aresztować, ale na razie nie mają jeszcze prawnych podstaw.
Harry przełknął ślinę, czując, jak krew odpływa mu z twarzy. Manny. To musiał być Manny, co świadczyło, że Malfoy raczej nie wiedział, iż jego chłopak wcale nie jest mugolskim prawnikiem. I kiedykolwiek Draco był z nim sam, poza barierami ochronnymi swojego mieszkania, prawdopodobnie znajdował się w niebezpieczeństwie. Manny w każdej chwili mógł bez ostrzeżenia aportować go gdziekolwiek, a wtedy Harry nie byłby w stanie już nic zrobić.
- Wydaje mi się, że wiem, kim jest ten agent - powiedział. - Mogłabyś trochę poszperać i sprawdzić, co macie na czarodzieja o nazwisku Manny Padilla? - Po drugiej stronie słuchawki zaległa cisza. - Hermiona?
- Przepraszam... To tylko... nazwisko brzmi znajomo.
Serce Harry'ego zaczęło bić mocniej.
- Naprawdę? Mogłabyś to sprawdzić w rejestrze CIA?
- Nie sądzę. Nie jestem pewna. - Hermiona westchnęła. - Zajmę się tym jeszcze dzisiaj rano.
- Ciągle nie rozumiem, dlaczego oni tak bardzo chcą dopaść Malfoya - powiedział, przeczesując palcami włosy. - Nie znalazłem żadnego dowodu na to, że jest zaangażowany w jakąkolwiek podejrzaną działalność. Pomijając fakt, że udaje mugola, wydaje się, iż żyje, nie starając się w ogóle niczego ukrywać. Co według nich zrobił?
- Nie chodzi o to, co zrobił, Harry, ale o to, co wie. Rzekomo posiada kontakty z najważniejszymi śmierciożercami w Stanach, a także z mafią. Gdyby zeznawał, CIA mogłoby aresztować ich wszystkich. Lub, gdyby zmienił strony, z powodu tak wysokich uprawnień mógłby stać się bardzo niebezpieczny dla Amerykańskiego Departamentu Magii. Nie są pewni, czy zachował lojalność dla którejkolwiek ze stron.
- Czyli jest dla nich szczególnie wartościowy, a do tego stanowi zagrożenie dla jednych i drugich. - Harry westchnął. - Jestem pewien, że śmierciożercy także to wiedzą i również chcieliby go dopaść.
- Dyrektor Bass żąda tych informacji, podobnie jak zapewnienia, że Malfoy jest po naszej stronie. Masz sprowadzić go z powrotem do Londynu.
- Jak? - jęknął z frustracji. - Nie wierzy nam ani trochę bardziej niż im. Spędziłem tydzień próbując nakłonić go, aby mi zaufał, ale nic z tego. Nie chce rozmawiać o Nowym Jorku ani o tym, z jakich powodów mieszka w San Francisco. Starałem się nawet wyciągnąć coś od jego przyjaciół, ale oni nic nie wiedzą.
- Zobaczę, co mogę zrobić. Być może uda mi się załatwić ci jakąś pomoc. - Harry kiwnął głową, choć przyjaciółka nie mogła tego widzieć. - Co robiłeś? Dobrze się bawiłeś, mimo że to Malfoy i w ogóle?
- Tak - odparł z uśmiechem, wbrew powadze prowadzonej rozmowy. - To było niesamowite. On jest taki inny niż kiedyś.
- Naprawdę? A... jak bardzo próbowałeś się do niego zbliżyć?
- Hermiona...
- No wiesz, on zawsze był dość pociągający.
Harry zawahał się.
- A dlaczego miałoby to mieć dla mnie znaczenie?
- Ee... mogłoby. Wiesz... gdybyś... więc...
Najwyraźniej zarzucała na niego przynętę. Westchnął z rezygnacją.
- Porozmawiamy o tym później, dobrze?
- Świetnie. Ale chcę znać szczegóły.
Harry uśmiechnął się.
- Dobranoc, Hermiono.
Odłożył słuchawkę i podniósł z podłogi faksy. Całą resztę popołudnia spędził na odszyfrowywaniu ich i czytaniu.

ZAGUBIONE SERCE / DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz