Rozdział 19

2.1K 192 4
                                    

W poniedziałkowe południe kawiarnia „U Jumpinsa" była prawie pusta. Kiedy Harry wszedł do środka, Malfoy uśmiechnął się. Wyglądał, jakby ulżyło mu, że go widzi.
Harry zajął swoje tradycyjne miejsce, w odległym kącie pomieszczenia, z egzemplarzem San Francisco Chronicle w rękach. Draco podszedł kilka minut później i położył przed nim półlitrową szklankę kawy oraz mały talerz z mufinkami.
- Jak obiecałem, podwójne latte z bitą śmietaną - powiedział. - Mufinki z jagodami są dzisiaj wyjątkowo dobre. Wiem, że bardziej lubisz te z żurawiną, ale wszystkie już sprzedaliśmy.
Harry uśmiechnął się do niego, a Malfoy, zanim wrócił za ladę, puścił mu oczko. Rossie musiała zrobić jakąś uwagę, bo kiedy Draco do niej podszedł, roześmiał się i zarumienił, po czym ponownie spojrzał nieśmiało na Harry'ego. Potter poczuł lekki dreszcz w dole brzucha, taki sam, jak wtedy, gdy przypominał sobie sposób, w jaki Malfoy pocałował go w taksówce zeszłej nocy. Dzisiejszego ranka myślał o tym już kilkakrotnie.
Za każdym razem ogarniał go okropny niepokój, gdy uświadamiał sobie, co ma zrobić za trzy dni. Wpatrywał się w swoją kawę, próbując nie panikować.
Czy powinien posadzić Malfoya naprzeciwko siebie i uczciwie wszystko wyjaśnić? Problem w tym, że od samego początku nie był wobec niego uczciwy, a Draco mu nie ufał. Usprawiedliwienie, iż miał ku temu dobry powód, prawdopodobnie nie poprawiłoby sytuacji. Do tego sam nie do końca ufał Ślizgonowi. Malfoy ciągle posiadał sporo tajemnic, więc dlaczego Harry miał być tym gorszym?
Poza tym, trzymał się nadziei, że Bass da mu więcej czasu. W ciągu kilku tygodni mógłby poznać Draco lepiej i stopniowo wprowadzać go w temat. Zasłużyć na zaufanie.
I być może zasłużyć także na jego sympatię. Zamknął oczy i westchnął. Chciał tego bardziej, niż był w stanie sam przed sobą przyznać.
Z tak małą ilością klientów Malfoy nie miał zbyt dużo pracy, więc dość często podchodził do stolika Harry'ego. Po kilku szklankach Potter musiał przestawić się na kawę bezkofeinową, inaczej nie zasnąłby przez trzy kolejne noce. Gdy poprosił o cukier, Malfoy przyniósł mu kilka paczuszek sztucznego słodziku.
- Uważasz, że jestem za gruby? - zapytał zaczepnym tonem.
Malfoy roześmiał się.
- Jesz za dużo cukru, to wszystko. To niezbyt zdrowe.
- I mówi to facet, który upijał się każdej nocy przez ostatni tydzień - parsknął Potter.
Ślizgon wzruszył ramionami.
- Ale teraz nie rozmawiamy o mnie, prawda, Harry?
- Nigdy nie rozmawiamy o tobie - odpowiedział Potter, wsypując słodzik do kawy.
Malfoy jedynie uśmiechnął się i wrócił do swoich obowiązków.

Harry kończył właśnie czytać część redakcyjną gazety, gdy ktoś pocałował go w policzek. Uniósł wzrok i zobaczył uśmiechającego się Colby'ego.
- Tak myślałem, że cię tu zastanę - powiedział mężczyzna i usiadł naprzeciwko.
- Ee... cześć. - Harry zająknął się z zaskoczenia. - Co tu robisz?
- Szukałem cię. Mam teraz przerwę.
- Och. - Potter nie miał pojęcia, co jeszcze mógłby powiedzieć.
Uśmiech Colby'ego trochę osłabł.
- Więc, co się wydarzyło zeszłej nocy? - Widząc zdezorientowany wyraz twarzy Harry'ego, zupełnie przestał się uśmiechać. - Obiecałeś, że zaraz będziesz z powrotem, ale nie wróciłeś.
- O cholera - jęknął Potter, czując mocne ukłucie winy. Po tym, jak spotkał Malfoya w zaułku, zupełnie zapomniał o Colbym.
- Przepraszam, ja... - Zmrużył oczy, próbując osądzić, czy jego rozmówca jest rozgniewany, zraniony, czy rozczarowany.
- Założyłem, że znalazłeś Dereka. - Mężczyzna westchnął, patrząc na swoje splecione dłonie.
- W porządku, wiem. Wcale nie oczekuję... - Wzruszył ramionami i wstał.
Harry poczuł się strasznie winny. Colby był sympatyczny i naprawdę łatwo było go polubić. No i dwa razy uprawiali seks, co było czymś najbardziej zbliżonym do związku, co Harry miał od czasu rozwodu. Zamknął oczy. „W co on się wpakował?"
- Bardzo przepraszam.
- Nie, nie trzeba. Rozumiem - odpowiedział Colby. Harry spojrzał na niego i zobaczył, że uśmiech powoli wraca na jego twarz.
- Jeśli chcesz, możesz się dzisiaj odwdzięczyć.
- Jak?
Colby wyciągnął rękę nad stołem i ujął dłoń Harry'ego.
- Zabierz mnie gdzieś wieczorem. - Wyraz twarzy mężczyzny był tak poważny, że Harry poczuł się jeszcze gorzej.
- Dzisiaj nie może - przerwał im Malfoy, stawiając przed Colbym szklankę z kawą i dosiadając się do ich stolika.
- Mamy wieczór filmowy, pamiętasz?
- Nie mieliśmy wieczoru filmowego od miesiąca - odpowiedział Colby, marszcząc czoło.
- Ale dzisiaj mamy - upierał się Malfoy. Przez chwilę obaj wpatrywali się siebie, po czym Colby odwrócił wzrok.
- W poniedziałki zamawiamy pizzę i oglądamy filmy - wyjaśnił Ślizgon, zwracając się do Pottera.
- Chodzicie do kina? - zapytał Harry.
- Nie, oglądamy je w moim mieszkaniu. - Malfoy oderwał kawałek mufinki Harry'ego, zjadł go i oblizał palce.
- Tak, Derek ma świetny sprzęt - powiedział Colby. - Sześćdziesięcioośmio calową, szerokoekranową plazmę, dźwięk dolby surround w wersji sześć dwa, głośniki Bowers&Wilkins...
Potter zastanawiał się, dlaczego Colby czuje potrzebę opisywania mieszkania Malfoya z takimi szczegółami. Przecież spędził tam już sporo czasu.
- Brzmi naprawdę ciekawie - powiedział z uśmiechem.
Po jego słowach zapadła cisza. Napięcie między Colbym a Malfoyem stało się wręcz namacalne. Sądząc, że najlepszym wyjściem będzie zostawienie ich samych, Harry przeprosił i wstał od stolika. Gdy wrócił z toalety, obaj mężczyźni rozmawiali cichymi głosami.
Rozejrzał się dyskretnie wokół i skupił na słuchaniu.
- Jesteś zazdrosny? - zapytał Colby, sącząc kawę.
- O ciebie? - odciął się Malfoy. - Nie za bardzo.
- Myślisz, że możesz robić ze mnie idiotę?
- Jakby to było coś trudnego - parsknął Ślizgon, na co Colby zmrużył oczy.
- Harry przyleciał z Anglii, aby odwiedzić mnie. To, że zdecydował się od czasu do czasu cię przelecieć nie zmienia faktu, że jest moim przyjacielem. Nie łudź się, że między wami wydarzy się coś więcej.
- Cokolwiek wydarzy się między mną i nim, to nie twój pieprzony interes, Derek.
Jakaś kobieta, idąca z toalety, minęła Harry'ego. Obaj mężczyźni przy stoliku unieśli głowy i patrzyli, jak się zbliża. Malfoy wstał, posyłając Colby'emu lodowaty grymas. Potter wybrał ten moment, aby wyjść zza rogu i podszedł do nich z rękami w kieszeniach. Uśmiechnął się do obu, po czym Malfoy wrócił za ladę.
Kiedy się zbliżył, Colby natychmiast podniósł się z miejsca.
- Słuchaj, kończę pracę koło piątej. Masz ochotę wyskoczyć na drinka, zanim pójdziemy do Dereka?
- Ja... tak, jasne - odpowiedział. Wyraz twarzy Colby'ego rozjaśnił się tak bardzo, iż Harry wystraszył się, czy nie popełnił kolejnego błędu.
- Więc przyjdę pod hotel o piątej - dodał Colby, po czym wychylił się i dał mu szybkiego całusa. Potter obserwował, jak odchodzi, czując się zarówno schlebiony, jak i spanikowany. Nie miał zamiaru dawać mężczyźnie fałszywych nadziei. Naprawdę go lubił, ale między nimi nie było nic poza seksem. Z westchnieniem usiadł na swoim krześle.
- Dasz radę przyjść koło ósmej? - zapytał Malfoy, stawiając przed nim kolejną kawę.
- Tak, oczywiście - odpowiedział. Ślizgon patrzył na niego z tak dziwną miną, że musiał odwrócić wzrok.
- Harry... - Malfoy usiadł obok. - Colby tak naprawdę nie jest...
- Kim nie jest?
- Nie znasz go i nie sądzę, że powinieneś... wiązać się z nim.
- Nie mogę uwierzyć, że dajesz mi takie rady - parsknął Harry.
- Mówię tylko, że on nie jest dla ciebie... odpowiedni. - Wydawało się, że wypowiedzenie tych słów było dla Malfoya bolesne.
- To nieuczciwe z twojej strony. On przynajmniej mnie od siebie nie odpycha.
- Pewnie, że nie. Założę się, że nachyliłby się dla ciebie, kiedykolwiek byś zechciał - odciął się Malfoy.
Harry przez chwilę patrzył mu w twarz.
- A ty nie robisz tego dla wszystkich innych? - Draco zacisnął zęby, ale Harry nie miał zamiaru kończyć.
- Szczerze, Malfoy, czy nie to właśnie nazywamy hipokryzją?
- Zamknij się, Potter.
- Ale przecież to prawda. Możesz pieprzyć każdego, ale nie będziesz pieprzył mnie.
Malfoy schował twarz w dłoniach.
- Proszę, przestań. - Jego głos był słaby i zmęczony.
Harry rozejrzał się po kawiarni i zobaczył, że niewielka ilość obecnych w niej klientów wygląda na całkiem zainteresowanych ich rozmową.
- Przepraszam - westchnął. - Jestem po prostu trochę sfrustrowany.
Malfoy uniósł wzrok i przyjrzał się Harry'emu badawczo.
- Nie obchodzi mnie, czy pierdolisz się z połową mężczyzn w tym mieście, Potter. Faktycznie cię do tego zachęcam. Ale sprawa z Colbym jest... skomplikowana. Nie sądzę, że powinieneś się angażować.
Harry spróbował się uśmiechnąć, ale mu się nie udało.
- Proponujesz mi alternatywę? - Malfoy zagryzł dolną wargę, ale nic nie powiedział. Półuśmiech Harry'ego osłabł.
- Tak myślałem. - Wstał, wyjął z portfela kilka banknotów i rzucił je na blat. - Za kawę. Zobaczymy się wieczorem.
Wychodząc z kawiarni, spojrzał przez ramię i zobaczył, że Malfoy ciągle siedzi przy stoliku, wpatrując się swoje dłonie.

ZAGUBIONE SERCE / DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz