1 lutego, 2004: czwartek
Następny dzień minął tak, jakby poprzednia noc w ogóle nie miała miejsca. Potter i Weasley przegadali całe poranne spotkanie i udawali, że nie zauważają, iż Draco był wyjątkowo milczący. Potter nie unikał patrzenia na niego ani rozmawiania z nim i w ogóle nie wydawał się czymkolwiek skrępowany.
Malfoyowi z kolei chciało się wrzeszczeć. Nie potrafił patrzeć na Pottera, nie przypominając sobie, jak wyglądała jego twarz, kiedy był w nim lub jak brzmiał jego głos, jęczący z przyjemności, gdy mu obciągał. Myśli Draco odpłynęły w stronę fantazji, co z kolei zamieniło się w zamartwianie, czy kiedykolwiek będzie miał jeszcze okazję przeżyć to znowu.
Ostatecznie przeprosił i wyszedł do toalety. Patrzył na swoje odbicie w lustrze nad umywalką, próbując odzyskać nad sobą kontrolę. Jeszcze nigdy nie zachowywał się w ten sposób. Czasami fantazjował po wyjątkowo udanej nocy ze szczególnie pociągającym facetem, ale potem nigdy nie czuł się z tego powodu niezgrabnie czy niepewny siebie. Zawsze miał świadomość własnej wartości, zachowywał rezerwę i powściągliwość, podczas gdy inni okazywali emocje zbyt wylewnie.
Gdy mył ręce, do głowy przyszła mu okropna myśl: może naprawdę zakochał się w Potterze? Skrzywił się i oderwał wzrok od swojego odbicia.
Kiedy otworzył drzwi łazienki, Potter i Weasley przerwali szeptanie do siebie i odsunęli się jeden od drugiego. Malfoy zacisnął zęby i podszedł do swojego biurka. Jego obecność tutaj była tylko farsą. Może właśnie dlatego Potter wrócił wczoraj wieczorem - żeby pieprzyć się z nim, aż się podporządkuje. Tylko do tego był dobry, prawda?
Godzinę później na stosie notatek, które ponownie czytał, pojawił się kawałek pergaminu. Słowa, nakreślone niechlujnym pismem, brzmiały: Zeszłej nocy powiedziałeś, że istnieją specjalne zaklęcia?
Draco przez chwilę przyglądał się notce, po czym uniósł wzrok. Potter bazgrał coś na wielkim zwoju i nawet na niego nie spojrzał. Uśmiechnął się, zanim zdołał nad sobą zapanować. Zapisał dwa zaklęcia wraz z krótkim wyjaśnieniem, jak działają, po czym stuknął w notki różdżką i pergamin zniknął.
Kilka minut później Potter wyszedł do toalety. Gdy wrócił, wyglądał na dużo bardziej zrelaksowanego.
Draco przyglądał mu się przez chwilę, bezmyślnie zagryzając końcówkę pióra. Gdyby miał być ze sobą szczery, to w szkole zawsze uważał Pottera za pociągającego. Za wstrętnego i denerwującego również, jednak gdyby wiecznie nie otaczali go jego pochlebcy, kto wie? Być może mogli zostać... cóż, z pewnością nie przyjaciółmi, ale może nie wrogami?
Popatrzył na prawo od Pottera i napotkał wzrok Weasleya. Szybko ponownie skupił spojrzenie na leżącej na jego biurku książce.
Weasley zerkał na niego od czasu do czasu przez całą resztę popołudnia, przez co Draco nie był w stanie się skoncentrować. Czy wiedział, co się wydarzyło? Potter mu powiedział? To wydawało się oczywiste.
- Wychodzę - oznajmił Draco koło szesnastej, wstając i pakując kilka książek do swojej torby. - Do zobaczenia jutro.
Kiedy opuszczał biuro, poczuł na sobie wzrok Pottera, ale się nie odwrócił.
Spacer z powrotem do hotelu wydawał się dłuższy niż zwykle. Dzień należał do nietypowo słonecznych, chłodny, rześki, z czystym niebem. Draco zawinął wokół szyi swój czerwony szalik wbrew bezczelnemu słońcu. Pogoda nie miała prawa być tak piękna, gdy on sam czuł się totalnie do dupy.
W pokoju opadł na łóżko i spędził dobre dziesięć minut na gapieniu się w sufit, podobnie jak wtedy, gdy Potter opuścił go zeszłej nocy. Zamknął oczy i pozwolił, by jego umysł powrócił do momentu, gdy Potter go pocałował. Głowa wciąż bolała go w miejscu, w którym uderzył nią o drzwi.
CZYTASZ
ZAGUBIONE SERCE / Drarry
Fanfiction2 części Draco Malfoy po ucieczce z Anglii, osiadł w Ameryce. Z pozoru wiódł szczęśliwe życie okraszone sporą dawką alkoholu i spotkaniami z przystojnym chłopcami, dodatkowo jednak pracował jako szpieg, a jego sukcesy są dość imponujące. Kilka lat...