Rozdział 8

1.6K 140 9
                                    

Draco nie mógł sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek był w mugolskim pubie w Wielkiej Brytanii. Gdy był młodszy, spędził sporo czasu w homoseksualnych klubach, ale była to tylko mała część jego imprezowego doświadczenia. Musiał poprosić Grizabellę, aby pomogła mu znaleźć lokal. Dziewczyna w ciągu kilku sekund wyszukała w Internecie drogę i Draco był zszokowany, gdy dowiedział się, że pub mieści się dosłownie za rogiem od jego mieszkania.


„Dog and Duck" był mały i zapełniony mugolami, ubranymi w różnej postaci formalne stroje. Przywołał wspomnienia o czystym, wolnym od świrów „Dziurawym Kotle". Draco zlustrował pomieszczenie w poszukiwaniu znajomej twarzy, ale nikogo takiego nie zobaczył, więc wspiął się, po wąskich schodach, na górny poziom. Minął toalety i nieobsługiwany przez nikogo bar, i zobaczył siedzącą w odległym kącie i czytającą gazetę kobietę z długimi, czarnymi włosami i ciemnymi okularami. Nie mogłaby wyglądać ani trochę bardziej na kogoś, kto stara się pozostać anonimowy. Na szczęście byli tu zupełnie sami. Draco wywrócił oczami i ruszył w stronę stolika.


- Pani Tonks, jak przypuszczam?


Zaczęło się, gdy tylko na niego spojrzała. Co prawda rzucił na siebie zaklęcie kamuflujące, ale oczekiwał, że będzie potrafiła je przejrzeć.


- Och, mój Boże - powiedziała, zdejmują okulary. Miała szeroko otwarte, fiołkowe oczy i choć rysy jej twarzy wydały się Draco znajome, zostały skutecznie zamaskowane. Pozazdrościł jej zdolności kamuflażu bez potrzeby uciekania się do złudnych uroków. - Usiądź - dodała, odsuwając gazetę na bok zamaszystym gestem, tak, że ta spadła na podłogę, rozrzucając strony.


Draco zdjął płaszcz i powiesił go na jednym z wielu znajdujących się tu, źle dobranych krzeseł. Gdy tylko zajął miejsce, Tonks rzuciła wokół nich zaklęcie ochronne, nie bacząc na fakt, że przebywali w pomieszczeniu sami.


- Draco Malfoy - powiedziała z uśmiechem. - Nie mogę uwierzyć. Co prawda słyszałam pogłoski, że wróciłeś, ale...


- Pogłoski, serio? - zapytał Draco. Byli ostrożni, ale wiedzieli, jak szybko plotki rozchodziły się w ministerstwie.


- Proszę - powiedziała Tonks, popychając w jego stronę piwo. - Pozwoliłam sobie zamówić też dla ciebie, choć oczywiście nie wiedziałam, że to ty.


- Dziękuję - odparł Draco, próbując nie marszczyć nosa. Lubił piwo, ale był w tej kwestii nieco wybredny.


- Musisz przekazać Harry'emu moje pozdrowienia - powiedziała, wyginając wargi w przebiegłym uśmiechu. - Nie widziałam go od wieków.


- Przekażę. - Więc o tym także wszyscy już wiedzieli.


- Tak się cieszę, że znowu się z kimś umawia. Nigdy za bardzo nie lubiłam jego żony. - Draco uśmiechnął się. Tonks wydawała się sympatyczną osobą. Koniecznie musi poznać ją lepiej. - Niestety, nie mam teraz zbyt wiele czasu na pogawędki - kontynuowała. - Czekają na mnie na spotkaniu - przerwała i napiła się sporego łyka ze swojej szklanki. - Właściwie dobrze się składa, że to właśnie z tobą będę rozmawiać. Teraz w ministerstwie nie ma wielu ludzi, którym ufam. - Draco spróbował nie pokazać po sobie zaskoczenia. Ufała jemu? Przecież zaledwie go znała. - Zostałam wysłana na miejsce incydentu. Wszystko stało się nagle, o tym, co ma się wydarzyć, nie krążyły nawet pogłoski. Wiesz, w ciągu ostatnich kilku lat panował taki spokój. - Przerwała, aby znowu się napić, jak gdyby chciała dodać tym sobie odwagi. - W małej wsi zniszczono dom, a kilku mugoli było torturowanych, ale nie ponieśli poważnej szkody i wymazaliśmy im pamięć tego samego dnia, po przesłuchaniach. Jednak oni donieśli, że widzieli niezwykle dużą ilość sów na tym terenie, kilka dni przed atakiem. Dziwne, ciemne ptaki, niepochodzące ze zwyczajnych hodowli. Pewien rolnik nawet postrzelił jedną, która upolowała jego kota. Moją pierwszą myślą było, że to cienie, a potem odkryłam, że wszystkie oficjalne raporty z miejsca zdarzenia zostały utajnione.

ZAGUBIONE SERCE / DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz