Rozdział 6

2.5K 240 39
                                    

O ósmej wieczorem Harry wrócił do mieszkania Malfoya i spędził pół godziny czekając, aż ten będzie gotowy do wyjścia. Dzisiaj przyszedł pieszo, uznając, że jest to dużo tańsze niż czekanie na Ślizgona w taksówce przez dwadzieścia minut, jak każdego poprzedniego wieczoru. Poza tym, w mieszkaniu Malfoya było o wiele zabawniej.

Mimo że wydawało się mniejsze niż mieszkanie Harry'ego, pełne było szykownych i bogato zdobionych akcentów. Większość stanowiła przestrzeń otwarta, idealna do przyjmowania gości. Wyeksponowana cegła i odnowiona, drewniana podłoga nadawały pomieszczeniu modny teraz wygląd poddasza, ale z intymną atmosferą wyremontowanego, starego domu. Antyczny barek został wypełniony po brzegi, a kanapy były duże i miękkie. Na jednej ze ścian wisiał wyglądający na drogi plazmowy telewizor wraz z pełnym zestawem kina domowego. Tego południa piętnaście minut zajęło Malfoyowi nauczenie Harry'ego, jak obsługuje się dotykowy, zdalnie sterowny ekran. Telewizor emitował teraz audycję CNN z wyłączoną fonią, za to z głośników wydobywały się ryczące dźwięki dyskotekowego kanału satelitarnego. Na ścianach umieszczono też kilka obrazów, wszystkie abstrakcyjne i erotyczne. Kiedy Malfoy wyszedł z sypialni, Harry właśnie przechylał głowę i wpatrywał się intensywnie w jeden z nich. W końcu zdał sobie sprawę, że przedstawia maksymalnie powiększone ujęcie męskich genitaliów.

- Och, nie, Potter! Do kurwy nędzy! - Harry zaczął się wiercić, niepewny, co zrobił źle. Malfoya przemierzył pokój i zatrzymał się kilka stóp przed nim, gapiąc się i krzywiąc z niesmakiem. - Nie możesz wyjść tak ubrany.

Potter spojrzał na swój strój: sprane dżinsy i zielony, robiony na drutach sweter. Dzisiaj rzucił nawet na włosy zaklęcie, aby wyglądały na bardziej uporządkowane. Zawsze tak się ubierał, gdy wychodził na miasto ze swoimi znajomymi.

- Co jest nie tak?

Malfoy złapał go za rękę i pociągnął do sypialni.

- Ten sweter. Wybacz, ale przyjaciele nie pozwalają swoim przyjaciołom nosić ciuchów od Gapa.

Sypialnia Malfoya była, jednym słowem, biała. Na łóżku leżała puszysta, biała kołdra i stanowczo za dużo poduszek, a na ceglanych ścianach wisiały obrazy, namalowane na desce, o rozmaitej fakturze i w różnych odcieniach bieli. Meble również pomalowano na biało, nawet udrapowane w oknach zasłony miały ten sam kolor. Samo przebywanie w tym pomieszczeniu sprawiało, że stawał się śpiący. Malfoy natomiast z zapałem grzebał w szafie, mrucząc coś pod nosem.

- Och, zaczekaj - zaprotestował Harry, zdając sobie wreszcie sprawę, co się dzieje. - Malfoy, nie pozwolę ci mnie ubrać.

- A rozebrać pozwolisz? - usłyszał z głębi szafy.

Harry zaczął gderać coś pod nosem, ale wiedział już, że ulegnie. Chyba że Ślizgon wybierze coś zbyt wyzywającego.

Na szczęście Malfoy posiadał sporo czarnych ubrań, a koszula ze sztucznego jedwabiu, z którą wyłonił się z szafy, okazała się prosta i skromna. Potter odetchnął z ulgą.

Ślizgon trzymał ją w wyciągniętych rękach, próbując sobie wyobrazić, jak będzie leżała na Harrym.

- No cóż... - mruknął, krzywiąc się z niepewności.

- Jest świetna - stwierdził Harry z naciskiem. Zdjął szybko sweter i rzucił go na podłogę. - Wezmę ją.

Malfoy machnął koszulą, zmuszając tym Harry'ego, aby podszedł bliżej.

- Dżinsy, niestety, muszą zostać. Nie sądzę, abyśmy mieli taki sam rozmiar. - Z kontemplacją przyjrzał się pachwinie Harry'ego. - Choć, muszę przyznać, sam pomysł, że próbujesz dobrać się do moich spodni, wydaje się być wyjątkowo interesujący.

Potter rzucił mu lekko zdegustowane spojrzenie, wyszarpnął koszulę z jego ręki i założył ją tak szybko, jak potrafił. W odpowiedzi Malfoy jedynie przytaknął z aprobatą, co jeszcze bardziej zaniepokoiło Harry'ego.

- Masz lustro?

- W łazience - odpowiedział Ślizgon, wskazując drogę

Harry wszedł do małego pomieszczenia, w którym, jak dla niego, płonęło o wiele za dużo świec. Koszula przylegała do jego ciała trochę bardziej, niż by sobie tego życzył, ale wyglądała dobrze. Obrócił się bokiem i zauważył, że w odpowiednim świetle tkanina opinała mu skórę, podkreślając mięśnie.

- Cholera - wyszeptał.

- Dokładnie - odpowiedział Malfoy, stojąc w progu. - Ale twoje włosy są okropne.

- Jeśli mam być szczery, to naprawdę postarałem się już jakoś je ułożyć.

Malfoy potrząsnął głową

- I w tym tkwi problem. - Wybrał mały słoiczek ze sporej kolekcji kosmetyków do włosów, jakie stały na półce, po czym nałożył trochę żelu na dłonie. Roztarł go równomiernie i wyciągnął ręce w stronę Harry'ego.

- Hej, zaczekaj - krzyknął ostrzegawczo Potter, cofając się w stronę ściany.

- Wyluzuj - odpowiedział Malfoy. - To nie będzie bolało. Pomyśl o mnie jak o swoim prywatnym, gejowskim Wewnętrznym Oku. - Harry ustąpił i usiadł na toalecie. Draco zaczął przeczesywać jego włosy palcami, aż wreszcie zrobił krok do tyłu i kiwnął głową. - Teraz lepiej.

Potter wstał i popatrzył w lustro.

- Jest jeszcze gorzej niż wtedy, zanim zrobiłem z nimi cokolwiek - wymamrotał. Część kosmyków sterczała dziko na szczycie jego głowy, a reszta odstawała w nieładzie wszędzie wokół.

- Wygląda świetnie - powiedział Malfoy z uśmiechem. - Chłopaki schrupią cię dziś wieczorem.

- Super - odparł Harry, wywracając oczami.

ZAGUBIONE SERCE / DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz