Rozdział 19

1.3K 101 10
                                    

5 marca, 2004: piątek

Od: Draco Malfoy <d.malfoy@beowulf.fbi.gov>
Do: Harry Potter <hpotter@merlin.gov.uk>
Data: 5 marca, 2004; 8:01
Temat: bez tematu

Harry, właśnie dzwoniłem do Twojego biura na wypadek, gdybyś przyszedł wcześniej. Proszę, daj znać, gdy tylko się zjawisz. Tak bardzo mi przykro z powodu wczorajszego wieczoru.
Draco

———
Draco Malfoy
Agent specjalny
Magiczno-Okultystyczny Wydział Dochodzeniowy
FBI
Mail: PO Box 1423 - A, Nowy Jork, NJ, 10016, USA
Telefon: (212) 314-9935
Fax: (212) 314-9871

***

Od: Draco Malfoy <d.malfoy@beowulf.fbi.gov>
Do: Harry Potter <hpotter@merlin.gov.uk>
Data: 5 marca, 2004; 8:57
Temat: Witaj

Harry, dzwoniłem do Ciebie trzy razy, więc albo Cię nie ma, albo nie odbierasz. Wiem, że wczoraj byłem kompletnym palantem i bardzo przepraszam. Proszę, pozwól mi to naprawić.
Draco

———
Draco Malfoy
Agent specjalny
Magiczno-Okultystyczny Wydział Dochodzeniowy
FBI
Mail: PO Box 1423 - A, Nowy Jork, NJ, 10016, USA
Telefon: (212) 314-9935
Fax: (212) 314-9871

***

Od: Draco Malfoy <d.malfoy@beowulf.fbi.gov>
Do: Harry Potter <hpotter@merlin.gov.uk>
Data: 5 marca, 2004; 9:38
Temat: Zadzwoń

Harry, wiem, że jesteś na mnie wściekły i masz do tego prawo. Proszę, daj mi szansę czołgać się u Twych stóp i błagać o przebaczenie. Możesz zjeść ze mną obiad?
Draco

———
Draco Malfoy
Agent specjalny
Magiczno-Okultystyczny Wydział Dochodzeniowy
FBI
Mail: PO Box 1423 - A, Nowy Jork, NJ, 10016, USA
Telefon: (212) 314-9935
Fax: (212) 314-9871

***

Draco docisnął czoło do blatu biurka. Dzwonił już do biura Harry’ego tak wiele razy, że zaczynał czuć się jak natręt. W nocy nie był w stanie zasnąć i teraz bolała go głowa. Rano miał tak podrażnione oczy, że nie zdołał nałożyć zaklęcia wyostrzającego wzrok i musiał założyć okulary.
Oczywiście w pracy nie poczynił żadnych postępów. Manny przez cały ranek pojawiał się i znikał i w jego obecności Draco starał się udawać, że jest zajęty. Co kilka minut odświeżał skrzynkę, sprawdzając, czy Harry odpisał na jego wiadomości. Nawet do toalety popędził tak szybko, jak to możliwe, bojąc się, że przegapi telefon. I nieustannie powtarzał w głowie scenę z poprzedniego wieczoru.
— Jesteś głodny? — Głos Manny’ego gwałtownie wytrącił go z zamyślenia.
— Nie, nie bardzo. — Draco jeszcze raz odświeżył skrzynkę. Nie pojawiło się nic nowego.
— Wyglądasz dzisiaj jak gówno.
— Dziękuję bardzo.
— Naprawdę. Dobrze się czujesz? — Draco jedynie wzruszył w odpowiedzi ramionami. Manny wstał. — Idę coś zjeść. Ruszysz się?
Malfoy zajęczał.
— Naprawdę nie jestem...
— Och, przestań być taki wyniosły. Stało się coś złego i potrzebujesz przerwy. Mogę ci nawet postawić obiad. — Manny skrzyżował ręce na piersi i posłał Draco kpiąco-surowe spojrzenie.
Malfoy westchnął i ponownie spojrzał na monitor. Harry ciągle nie oddzwonił ani nie przysłał maila i mimo, że bardzo chciał zostać tu i czekać, wiedział, że to raczej żałosne.
Poszli w dół ulicy do małej indyjskiej knajpki, którą Manny bardzo lubił. Draco czekał, aż przyjaciel zapyta, co się wydarzyło, jednak nic takiego się nie stało. Manny po prostu szedł w milczeniu po jego prawej stronie, a gdy już złożyli zamówienie, gawędził o nieistotnych sprawach. Jedząc potrawkę z jagnięciny, także niewiele mówił. Draco głównie przepychał na talerzu z miejsca na miejsce swoje krewetki vindallo*, gapiąc się na wzór na obrusie.
Cisza stawała się coraz bardziej niewygodna i w końcu Malfoy nie mógł jej znieść.
— Więc... jak tam sprawy z Hermioną?
Manny spojrzał na niego, zatrzymując się w połowie przeżuwanego kęsa.
— Bardzo dobrze — odparł i przerwał, aby przełknąć. — To znaczy, wszystko potoczyło się jak dla mnie trochę za szybko, ale, Boże, ona jest niesamowita. A jej dzieci są cudowne i świetnie do siebie pasujemy. — Uśmiechnął się i w tym właśnie momencie Draco zrozumiał przewrotność jego słów. Odwzajemnił się przyjacielowi słabym uśmiechem. — Poza tym, to wspaniała kobieta — kontynuował Manny. — Piękna, inteligentna, zabawna. Zaczynam myśleć, że to naprawdę coś poważnego.
— Po czym to poznajesz?
— Nie wiem. Ale tak dobrze się ze sobą czujemy. Ona sprawia, że się śmieję. Że miękną pode mną kolana. Kiedy się zastanawiam, gdzie będę za kilka miesięcy lub za rok, widzę obok siebie także ją, Cally i Harleya.
Draco zmusił się do kolejnego uśmiechu.
— Twoja mama ją pokocha.
— Właściwie już kilka dni temu powiedziałem o niej rodzicom. — Manny przerwał, aby wziąć do ust kolejny kęs potrawki. — Zaczynają zadawać pytania. Chyba wiedzieli, że na coś się zanosi.
— Co mówili?
— Trochę się zaniepokoili, że ma dzieci. Mama uraczyła mnie całą przemową o tym, że w takich sytuacjach właśnie je najłatwiej zranić. Zapewniłem ją jednak, że to poważne i że niczego bym nie zaczynał, gdybym nie widział dla nas wspólnej przyszłości.
Draco wahał się przez chwilę przed zadaniem kolejnego pytania.
— Gdyby Hermiona poprosiła cię, abyś się do niej wprowadził, zrobiłbyś to?
— Co? — Manny prawie się udławił. — Wiesz coś, o czym ja nie wiem?
— Nie — odparł Draco, śmiejąc się tak szczerze, jak nie robił tego od tygodnia. — Zastanawiałem się tylko... skoro masz już pewność co do związku i chcesz, aby trwał przez długi czas, skąd wiesz, kiedy zrobić następny krok?
— Cóż, na pewno jeszcze nie teraz. Mój Boże, to dopiero trzy tygodnie! Spędziliśmy ze sobą sporo czasu i oboje traktujemy to poważnie, ale jeszcze nie myślimy o wspólnym mieszkaniu. — Przyglądał się Draco przez dłuższą chwilę. — No tak. Widzę, że coś się stało między tobą i Harrym, prawda?
Malfoy opadł głębiej w swoim krześle.
— Poprosił, żebym się do niego przeprowadził.
— Och. I co mu odpowiedziałeś?
— Nie zgodziłem się. A jemu się to strasznie nie spodobało.
— Nie zgodziłeś się, bo tego nie chcesz, czy...
— Wiesz, że chcę. Bardziej niż czegokolwiek. — Draco westchnął i skoncentrował się na swoim ledwie napoczętym posiłku. — Ale to zbyt szybko, prawda? Zaledwie trzy tygodnie... choć czasem czuję, jakby minęły już trzy lata.
Milczeli przez chwilę. Manny obracał w dłoni kieliszek z wodą, tworząc tym świetlne wzory na obrusie. Draco zastanawiał się, czy to już koniec rozmowy.
— Kiedy poprosiłem Wiktorię, aby za mnie wyszła — zaczął jednak Manny — nie miałem bladego pojęcia, co robię. Byłem zakochany, w łóżku układało się cudownie i oboje czuliśmy się tacy podekscytowani ucieczką do stolicy i perspektywą zmieniania świata. — Przerwał na sekundę i uśmiechnął się do Draco. — Wzięliśmy ślub po kilku miesiącach znajomości. Na początku było świetnie, ale nie zabrało nam wiele czasu zrozumienie, że popełniliśmy pomyłkę. Nie znaliśmy siebie zbyt dobrze i żadne z nas nie było przygotowane do tego związku. Skończyło się porażką. — Zasłuchany Draco jedynie skinął głową. Kawałki tej historii poznał już wcześniej. — Najgorsze z tego wszystkiego było jednak to, że oboje zrezygnowaliśmy. Żadne z nas nie chciało tego wystarczająco mocno, aby się postarać. Łatwiej było odejść, niż spróbować cokolwiek naprawić.
— Żałujesz?
Manny potrząsnął głową.
— Nie. Przeżyłem to ciężko, ale sporo się nauczyłem. Naprawdę ją kochałem. I nie ma nic, co można by porównać z zażyłością, jaką daje małżeństwo. Sądzisz, że to nic takiego, ale po ślubie jest inaczej. — Oczy Manny’ego ponownie skupiły się na Draco. — Przepraszam, to dla ciebie wyjątkowo nieprzyjemny temat.
— Wszystko się zmienia — odparł Malfoy, wzruszając ramionami. — Nigdy nie patrzyłem na małżeństwo jak na coś, co mógłbym mieć. Przez całe życie uważałem, że to sprawa dla heteroseksualnych... dla normalnych. Wszystko, o czym marzyłem, to kilku przyjaciół, z którymi mógłbym się od czasu do czasu pieprzyć.
Manny odepchnął swój talerz.
— Nie mogę sobie tego wyobrazić. Od dziecka wiedziałem, że się ożenię i założę rodzinę. Nie mam bladego pojęcia, jak bym patrzył na życie, gdybym nie miał takiej możliwości.
— No cóż... — Draco zacisnął na chwilę usta. — Problem w tym, że Harry rzuca się w ten związek bez zastanowienia, mimo że taka strategia w jego przypadku wcześniej się nie sprawdziła. Ciągle podchodzi do homoseksualizmu tak samo jak wtedy, kiedy się poznaliśmy. Nie wiem, co myśli ani jak zachowa się publicznie. I oczywiście... wszystko jest dla mnie zupełnie nowe i czuję się... przerażony. — Draco zadrżał. Właśnie powiedział Manny’emu dużo więcej, niż zamierzał, więcej, niż potrafił powiedzieć Harry’emu. Co się z nim działo?
— Wiesz, zauważyłem, jak on na ciebie patrzy. Jesteś dla niego ważny. Poczeka, aż będziesz gotowy.
Draco spuścił wzrok.
— Po wczorajszym wieczorze wcale nie jestem tego taki pewien.

ZAGUBIONE SERCE / DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz