Weasley wrócił po piętnastu minutach z kartonowymi kubkami w obu dłoniach. Rozejrzał się po pokoju i chyba poczuł ulgę, że Draco jest sam. Zatrzymał się koło jego biurka i podał mu jedną kawę.
— Latte?
Malfoy spojrzał na niego i zabrał kubek.
— Jasne. Dzięki.
Weasley machnął różdżką, przywołując swoje krzesło i usiadł naprzeciwko.
— Czyli nic ci o niej nie powiedział? — Draco tylko prychnął w odpowiedzi. Ron napił się kawy i skinął głową. — Nie jestem zaskoczony. Umawiają się już od roku, ale nie wygląda to na coś poważnego.
— Jak można spotykać się z kimś tak długo i uważać, że to niepoważne? — Malfoy nawet nie starał się ukryć goryczy w głosie.
— Po pierwsze, ona dużo podróżuje. Widują się zaledwie przez tydzień w miesiącu. — Draco zmarszczył brwi, na co Weasley wzruszył ramionami. — Nie próbuję go usprawiedliwiać, ale... on naprawdę nie lubi jej aż tak bardzo.
— To dlaczego w ogóle się spotykają?
Weasley posłał mu dziwne spojrzenie.
— No cóż, ona jest pociągająca. Słyszałem, że w łóżku to prawdziwa tygrysica. Jaki facet by odmówił? — Draco popatrzył na niego przeciągle, a Weasley skrzywił usta w uśmiechu. — W każdym razie, Harry nigdy nie umawiał się zbyt często, więc kiedy ona naciskała, on się po prostu zgodził. Hermiona uważa, że w ten sposób było mu łatwiej, niż żyć samemu.
— Jeśli próbujesz sprawić, żebym poczuł się lepiej...
— Nie próbuję. Harry to mój najlepszy przyjaciel i bardzo mi na nim zależy. Chcę, żeby był szczęśliwy.
— O co ci chodzi? — Draco ponownie zmarszczył brwi.
Weasley odchylił się na krześle do tyłu.
— Razem z Hermioną od miesięcy próbujemy z nim o tym rozmawiać, ale nas nie słucha. Wcale nie jest szczęśliwy z Cho, jednak nie chce z nią zerwać.
— Dlaczego?
— Nie wiem. Może boi się, jak ona zareaguje? Miał już dość problemów w życiu. — Mina Weasleya zmieniła się. Teraz wyrażała winę i niepokój. — Nie znoszę sposobu, w jaki ona go traktuje. Zaprosiliśmy ich raz na kolację i dostawałem szału patrząc, jak obchodzi się z Harrym jak z dzieckiem.
— Hermiona też jej nie lubi? — spytał Draco. Rozmowa zaczynała mu się podobać.
Weasley zagryzł wargę i zawahał się, kręcąc sygnetem na palcu. Spojrzał Draco w oczy.
— Zamierzam ci coś powiedzieć, Malfoy, ale jeśli kiedykolwiek to komuś powtórzysz, wszystkiemu zaprzeczę.
— Jasne.
— Chcę, żebyś doprowadził do ich rozstania. Zniszcz ten związek... zrób cokolwiek. — Spojrzał na Draco z bardzo poważnym wyrazem twarzy. — Jeśli choć trochę ci na nim zależy, to go od niej uwolnij.
Draco zaniemówił na moment i wpatrywał się w Weasleya z otwartymi ustami.
— Ja... ale wcześniej mówiłeś, że...
— Wiem. Jednak wolę, abyś to ty złamał mu serce, niż żeby skończył jako mąż Cho. A właśnie do tego to wszystko zmierza. Z tego, co wiem, tak Cho wyznała Hermionie. Harry się zgodzi, ponieważ uważa, że właśnie w ten sposób powinien postąpić. I będzie nieszczęśliwy do końca życia, na co z pewnością nie zasługuje.
— Twierdzi, że nie jest gejem — powiedział Draco, bo nic innego nie przyszło mu do głowy.
Weasley skrzywił usta i napił się kawy.
— Całkiem heteroseksualny też nie jest. Wiem to z całą pewnością. — Draco mógł jedynie przytaknąć. Nie spodziewał się, że Weasley okaże życzliwość, nie wspominając już nawet, iż będzie go zachęcał. — No dobra — rzucił rudzielec, wstając i odsyłając krzesło na drugą stronę pokoju. — Czas wracać do pracy.
Jeszcze długo potem Draco wpatrywał się w leżące na biurku dokumenty, nie będąc w stanie myśleć o niczym poza Potterem.***
Tego wieczoru kolację — koszmarnie drogie sushi — zjadł w restauracji na dworcu. Potem kupił kilka butelek piwa w Sainsburys i wrócił do hotelowego pokoju. Obejrzał film w telewizji i upił się, ze wszystkich sił próbując nie zastanawiać się, co Potter i Chang robią w tym momencie.
Obudziło go ugięcie materaca, gdy ktoś usiadł obok niego na łóżku.
Uniósł się i klnąc, sięgnął po różdżkę. Po chwili jego oczy dostosowały się do migotliwego światła wciąż działającego telewizora i mógł zobaczyć, kim był intruz.
— Do jasnej cholery, Potter!
Harry uśmiechnął się do niego szeroko.
— Jeśli nie chcesz, żeby obcy czarodzieje składali ci nocne wizyty, powinieneś nałożyć jakieś bariery.
Draco zmarszczył brwi i odłożył różdżkę. Potter oczywiście miał rację.
— Która godzina?
— Już po północy. — Harry przysunął się bliżej, przyglądając się Draco niemal łapczywie.
Z powodu tego spojrzenia Malfoya przeszył dreszcz przyjemności, co dosyć łatwo zakończyło jego irytację.
— Jak twoja randka?
— Teraz naprawdę nie chcę o tym rozmawiać.
Czując pocałunek, Draco zesztywniał i odsunął się.
— Uprawiałeś z nią seks?
Potter odsunął się, a jego twarz spoważniała.
— No... ona się tak jakby na mnie rzuciła.
— W restauracji?
— Nie. — Potter przebiegł palcami po włosach. Gest, który Draco nauczył się odczytywać jako oznakę zdenerwowania. — W moim mieszkaniu.
Malfoy mógł jedynie wpatrywać się w niego bez słów.
— Zabrałeś ją do swojego mieszkania?
Potter wyglądał na sfrustrowanego i zakłopotanego jednocześnie.
— Tak, ale myślałem tylko o tobie. Czułem nawet twój zapach na pościeli i... — urwał i uciekł spojrzeniem.
Mimo zazdrości Draco poczuł zadowolenie na myśl o Chang pieprzonej w łóżku splamionym jego własną spermą. Chcę, żebyś doprowadził do ich rozstania — słowa Weasleya ponownie rozbrzmiały mu w głowie. Przyglądał się Potterowi, który wcale nie wyglądał na szczęśliwego. Fakt, że po wszystkim przyszedł do niego, najwyraźniej ciągle napalony, mówił wiele.
— Weź prysznic — polecił chłodnym głosem. — I użyj mydła. Niej chcę jej na tobie wyczuć. Nigdzie.
Potter patrzył na niego przez chwilę, po czym wstał. Światło telewizora migotało na jego sylwetce, gdy się rozbierał. Przez cały czas nie odrywał od Draco pozbawionych wyrazu oczu. Kiedy w końcu był nagi, pozwolił, by wzrok Malfoya przez chwilę się po nim ślizgał, a potem odwrócił się i wyszedł do łazienki.
W momencie, w którym zniknął z widoku, Draco westchnął i opadł na plecy. Nie zamierzał stracić głowy. Chciał się po prostu cieszyć całą sytuacją, to wszystko. Potter go pragnął i to na razie wystarczyło.
Harry wziął na poważnie polecenie umycia się i spędził pod prysznicem dobre dziesięć minut. Ciągle był wilgotny, gdy położył się obok, pachnąc hotelowym perfumowanym mydłem. Przyglądał się Draco w słabym świetle, wyglądając niemal na onieśmielonego.
Malfoy odczekał chwilę, zanim mocno go pocałował. Właśnie tak miał zamiar to dzisiaj zrobić: szybko i mało delikatnie. Jeśli Potter lubił kobiety agresywne w łóżku, to Draco pokaże mu coś lepszego.
Pchnął jego ramiona za głowę, przytrzymał je jedną ręką i przerwał pocałunek, aby rzucić zaklęcie — z jego różdżki wypłynęły czerwone świetliste pasma i przywiązały nadgarstki Pottera do zagłowia łóżka. Harry otworzył szeroko oczy, ale nic nie powiedział.
Draco nie tracił czasu na grę wstępną. Wymruczał kilka czarów przygotowujących i wszedł w niego, nie zważając na grymas bólu na twarzy. Pochylił się na tyle nisko, by go pocałować, ale tego nie zrobił.
— Pieprzyłeś ją? — szepnął tuż przy jego wargach, po raz kolejny zaczynając się z niego wysuwać.
— Tak — syknął Potter, patrząc mu prosto w oczy.
Powolne opuszczanie jego wnętrza było cudowne. Malfoy wstrzymał oddech i pchnął znowu. Potter opuścił powieki. Jego rysy zdawały się bardziej zrelaksowane niż przed chwilą, ale ciągle były spięte.
— Obciągnęła ci? — Draco potarł swoimi ustami o wargi Pottera, kiedy mówił. Czuł jego przyspieszony oddech.
— Tak.
— Lizałeś ją?
— Tak. — Potter próbował go pocałować, jednak Draco odsunął się na tyle, że nie mógł go dosięgnąć.
Zmienił kąt pchnięć, na co Potter otworzył usta.
— Ale ona nie potrafiła sprawić, że czujesz się jak teraz, prawda?
Harry odpowiedział zduszonym jękiem. Draco wsunął rękę między ich ciała i przesuwał mocno dłonią po jego penisie, nie odrywając wzroku od twarzy. Leżąc pod nim ze związanymi nadgarstkami, Potter wyglądał wyjątkowo bezbronnie, a mieszanka bólu i przyjemności na jego twarzy okazała się erotyczna nie do zniesienia. Draco pragnął go pocałować, ale tego nie zrobił. Jedynie poruszał się, skoncentrowany na sprawianiu mu tak dużej przyjemności, jak to możliwe.
Draco już miał na końcu języka, aby zażądać, by nigdy więcej nie spotkał się z Cho. Będąc na skraju orgazmu, Potter prawdopodobnie by się zgodził. Opuścił powieki. Może powie to później, ale nie dziś. Teraz chciał jedynie dać Harry’emu do zrozumienia, co może mu ofiarować.
W ciągu kilku następnych minut Potter doszedł bardzo gwałtownie, jęcząc i zagryzając wargę. Draco w końcu go pocałował, tłumiąc jego krzyki i wchodząc w niego jeszcze mocniej niż wcześniej. Harry rozluźnił się i wciągnął powietrze przez zaciśnięte zęby.
— Boże — wysapał, gdy Draco wreszcie znieruchomiał. Przesunął się, a Draco z niego wyszedł i położy się obok. Przyglądał mu się przez chwilę.
— Chcesz...
— Możesz zostać. Nie zamierzam cię wyrzucać.
— Rozwiążesz mnie?
Draco wyszczerzył szeroko zęby.
— No nie wiem. W ten sposób bardzo mi się podobasz.
Ku jego zaskoczeniu Potter także się uśmiechnął.
— Mógłbyś przynajmniej gdzie indziej przywiązać moje ręce? Całkiem mi zdrętwiały.
Draco sięgnął po różdżkę i machnął nią, nawet nie patrząc na to, co robi. Chwilę później Potter pocierał nadgarstki, wbijając wzrok w sufit.
— Nie wiedziałem, że tak to odczuję.
— Jak? — spytał Malfoy i ziewnął.
— Tak dobrze. Tak intensywnie.
— Śpij już, Potter — mruknął Draco.
— Mógłbyś przynajmniej zwracać się do mnie po imieniu, skoro właśnie mnie związałeś i pieprzyłeś.
— Śpij już, Harry.
CZYTASZ
ZAGUBIONE SERCE / Drarry
Fanfiction2 części Draco Malfoy po ucieczce z Anglii, osiadł w Ameryce. Z pozoru wiódł szczęśliwe życie okraszone sporą dawką alkoholu i spotkaniami z przystojnym chłopcami, dodatkowo jednak pracował jako szpieg, a jego sukcesy są dość imponujące. Kilka lat...