Rozdział 37

1K 88 7
                                    

27 stycznia, 2001: sobota

Draco właśnie miał dziwaczny erotyczny sen o sowach, kiedy coś go przebudziło. Przez chwilę mrugał, patrząc w sufit, aż wreszcie zdał sobie sprawę, że to pukanie do drzwi. Jęknął, przypominając sobie, że chyba nie wywiesił tabliczki z napisem „Nie przeszkadzać”.
Usiadł, zerknął na zegar przy łóżku i skrzywił się. To z pewnością nie hotelowa sprzątaczka, było na nią zdecydowanie za wcześnie.
Pukanie rozległo się po raz kolejny, więc zepchnął z siebie kołdrę i wstał, rozglądając się po pokoju. Chłopak, którego wczoraj przyprowadził, spał jeszcze głęboko, teraz widać było spod nakrycia tylko jego włosy. Okazało się, że był dokładnie taki, jakiego Draco potrzebował: młody, namiętny, napalony i nienasycony. Dopiero po trzecim orgazmie udało się namówić go na sen.
Pukanie zmieniło się w walenie, więc podszedł do drzwi.
— Czego?! — krzyknął. — Jest cholernie wcześnie.
— Malfoy? — usłyszał. To był głos Pottera.
Ku zaskoczeniu Draco wczorajszy gniew powrócił w pełni sił. Przekręcił zamek i otworzył drzwi. Potter stał na korytarzu, wyglądając trochę niechlujnie.
— Czego, do diabła, chcesz? — warknął Draco.
Jakaś para przechodziła korytarzem i posłała w jego stronę dziwne spojrzenie.
— Mogę wejść? — zapytał Potter.
— Nie — odparł Draco. Wahał się przez chwilę, zanim dodał. — Nie jestem sam.
— Co by wyjaśniało, czemu nie masz na sobie niczego — odparł Potter, znowu odwracając wzrok.
Draco poczuł, jak jego skóra zaczyna płonąć. Był zupełnie nagi — ze złości nawet tego nie zauważył. Wszedł głębiej do pokoju i z łazienki złapał ręcznik. Gdy go owijał wokół bioder, Potter przestąpił próg i zamknął za sobą drzwi.
— Słuchaj — zaczął — co do zeszłej nocy...
— Naprawdę mam to w nosie. Nic się nie stało. Wyszedłem sam.
— Przykro mi, uwierz. Wypadło mi coś innego... inna sprawa i...
— Przepraszam. — Draco odwrócił się i zobaczył, że za nim stoi poderwany wczoraj w klubie ciemnowłosy chłopak. — Mogę skorzystać z toalety?
Draco cofnął się, aby go przepuścić. Jego gość także był nagi i całkiem niezły — czego trudno było teraz nie zauważyć. Przez większość ich nocnych poczynań wokół panowały ciemności. Gdy za chłopakiem zamknęły się drzwi, spojrzał na Pottera.
Na twarzy Harry’ego widoczny był wyraźny szok. Draco przyglądał mu się przez chwilę, po czym westchnął i podrapał się z tyłu głowy. Czyli naprawdę nic wcześniej nie wiedział. Niezbyt miły sposób na oświecenie go.
— Jak mówiłem, nie jestem sam. — Draco zrobił nieokreślony gest w stronę łazienki.
Potter otworzył usta, ale nic nie powiedział. Gapił się przez chwile na zamknięte drzwi, a potem odwrócił do Draco. Wyglądał na całkowicie speszonego.
— Ee...
Usłyszeli dźwięk spłukiwanej wody i chłopak ponownie pojawił się przed nimi. Wodził wzrokiem od jednego do drugiego i w końcu zatrzymał spojrzenie na twarzy Pottera.
— To ja już pójdę — powiedział, przeszedł między nimi i zniknął w sypialni.
Harry potrząsnął głową, jakby chciał oczyścić myśli.
— Przepraszam... Moje wyczucie czasu jest tragiczne... Przyjdę później.
— Jasne, jak chcesz — odparł Draco, starając się brzmieć zwyczajnie, ale wątpił, czy Potterowi umknęło napięcie w jego głosie.
Pomimo swoich wcześniejszych słów, Potter jednak nie ruszył do wyjścia. Wydawało się, że przyrósł do podłogi.
— Chciałem tylko powiedzieć, jak mi przykro. Nie myślałem, że... to znaczy...
Draco jęknął.
— Wyjaśnijmy to sobie wreszcie, dobrze? — Wskazał na swojego gościa, który własnie zakładał buty. — Poderwałem go w nocy, przyprowadziłem tutaj, a potem pieprzyłem do białego rana. Właśnie to robię, jasne? Przykro mi, że tak cię to szokuje.
Chłopak próbował przemknąć do drzwi, ale Draco złapał go, przyciągnął do siebie i pocałował.
— Dzięki — powiedział.
— Nie ma sprawy — odparł chłopak z zadowolonym uśmiechem, który jednak przygasł nieco na widok wyrazu twarzy Pottera. — To był tylko seks, w porządku? — powiedział, wzdrygając się. Potter tylko gapił się na niego bez słowa. — Teraz jest cały twój — dodał, minął go i wyszedł.
Obaj drgnęli, słysząc zatrzaskujące się drzwi.
— Ja tylko... nie wiedziałem, że jesteś gejem — powiedział Harry. Wyglądał na zmieszanego.
— Zawsze powoli myślałeś. Nie wróży to dobrze naszemu zadaniu.
— Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?
— Dlaczego nie zapytałeś, skoro to takie ważne? Powinienem nosić przypięty identyfikator? „Hej, cześć, jestem gejem!”? — Potter wyglądał na bardzo zmartwionego i Draco poczuł, że jego serce trochę mięknie. — Słuchaj, jeśli tak bardzo ci to przeszkadza, nie będę o tym wspominał. I jeśli ty nie będziesz wpadał do mojego pokoju o dziwnych godzinach, nie zobaczysz niczego niesmacznego.
— To nie tak — powiedział Potter, przyciskając dłoń do czoła. — Ja tylko... myślałem, że... och, do diabła, to nie ma znaczenia.
— A ja uważam, że tak. Jeśli masz problem z moim homoseksualizmem, to mi powiedz.
— Nie mam z tym problemu — odparł Potter niemal znużonym tonem. — Nie o to chodzi. Nieważne. — Wykonał bezradny gest i odwrócił się w stronę wyjścia. — Przepraszam, że ci przeszkodziłem. I przykro mi z powodu wczorajszego wieczoru. — Otworzył drzwi i wyszedł, ale zaraz cofnął się z powrotem. Wyglądał, jakby się do czegoś szykował. — Przypuszczam, że nie pozwolisz mi jakoś ci tego wynagrodzić?
Draco zamrugał ze zdziwienia.
— Co masz na myśli?
— Kolacja? I jeśli nadal chcesz mnie wyciągnąć na tańce... cóż, jestem twoim dłużnikiem. — Nie wiedząc, co odpowiedzieć, Malfoy jedynie skinął głową na zgodę. — Wyślij mi notkę z godziną — dodał Potter i zniknął, pozostawiając Draco z uczuciem dziwnej pustki.

ZAGUBIONE SERCE / DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz