Rozdział 22

2.9K 193 9
                                    

- To jaki homoseksualny repertuar mamy na dzisiaj? - zapytał Colby, po czym ugryzł swój kawałek pizzy.
- Homoseksualny? - zdziwił się Harry, lekko szturchając Malfoya łokciem.
- To nasz motyw przewodni - uśmiechnął się Draco.
- Co, pornosy? - spytał ponownie Harry, na co Colby zachichotał.
- Więc masz ochotę na pornosa? - uśmiechnął się Malfoy.
- Nie, po prostu nie wiedziałem, że istnieją gejowskie filmy - odparł Harry, sącząc wino.
- Zdziwiłbyś się - odezwał się Colby.
- Derek potrafi dopatrzyć się homoseksualnych wątków w naprawdę dziwnych miejscach.
- Na przykład?
- No i się zaczyna... - mruknął Manny, wywracając oczami.
Malfoy rzucił mu kpiące spojrzenie, a potem odwrócił się w stronę Harry'ego.
- Tak się składa, że we współczesnych filmach jest masa homoerotycznych podtekstów. Trzeba tylko umieć je znaleźć.
- Sprawdź go - zaproponował Colby, z roztargnieniem wydłubując ze swojej pizzy oliwkę. - Podaj nazwę filmu, a Derek wyjaśni ci, co w nim jest gejowskiego.
Colby i Manny rozsiedli się na kanapie. Widać było, że już wcześniej mieli podobną dyskusję.
- Dobra, dajcie mi chwilkę - zgodził się Harry między kęsami pizzy. Z jakiegoś powodu nie mógł sobie przypomnieć, jakie filmy ostatnio oglądał. - Och - rzucił w końcu. - Niech będą „Gwiezdne wojny".
Manny z Colbym zajęczeli unisono.
- Łatwizna - odparł Malfoy, rozsiadając się na kanapie. - Qui-Gon i Obi-Wan to robili.
- Co? - roześmiał się Harry.
- To oczywiste - odparł Draco, gestykulując kieliszkiem. - Wszystkie te intensywne spojrzenia, sposób, w jaki się dotykali. W „Gwiezdnych wojnach" bardziej gejowski niż Obi-Wan Kenobi jest tylko C-3PO.
- Daj spokój - rzucił Harry. - Obi-Wan Kenobi nie jest gejem.
Malfoy uniósł brew.
- Przez wiele dni był więziony na statku z grupą nastoletnich dziewczyn i cały ten czas spędził na marudzeniu, kiedy to wróci Qui-Gon.
Harry zamyślił się. Musiał przyznać, że to było dziwne.
- Ale... oni są Jedi. Kimś w rodzaju duchownych. Nie uprawiają seksu.
- To skąd się wzięli Luke i Leia? - odciął się Malfoy.
- W porządku, Anakin Skywalker nie jest najlepszym przykładem, prawda? A poza tym... Natalie Portman. Nawet Jedi nie mógłby się jej oprzeć.
- Powiedziałbym to samo o Ewanie McGregor - odparł Malfoy ze śmiechem.
- Możemy zacząć oglądać już ten pieprzony film? - jęknął Manny.
- Natalie Portman? - odezwał się Colby, robiąc krzywą minę. - Ona nawet grać nie potrafi.
- A kogo to obchodzi, skoro tak wygląda? - spytał Harry. - Musiałem poświęcić trzy godziny, żeby przebrnąć przez DVD z „Gdzie serce twoje", ponieważ co jakiś czas zmuszony byłem wciskać pauzę - dodał i wykonał uniwersalny, ordynarny gest, po którym w pokoju zaległa cisza.
- Hej, a czy ona przez połowę tego filmu nie była czasem w ciąży? - spytał Colby.
Harry poczuł, że robi się czerwony, a Malfoy parsknął śmiechem.
- Po tej uwadze sądzę, że pora rozpocząć dzisiejszy seans - powiedział.
Wziął z ławy pudełko z płytą i uniósł je. Harry zerknął na przednią stronę, na której, pod napisem „Party Monster", widniało zdjęcie dwóch mężczyzn.
- To Macaulay Culkin? - zapytał.
Malfoy kiwnął głową.
- Może być ciekawe - mruknął Manny. - Tym razem prawdziwi geje, a nie tylko twoje próby przekręcenia wszystkiego?
- Tak, prawdziwi geje - potwierdził Ślizgon, podnosząc pilota.
Dziesięć minut później Harry zastanawiał się, czy musi obejrzeć cały film. Spojrzał w bok na Malfoya, ale ten beznamiętnie wpatrywał się w ekran. Z drugiej strony Colby starał się stłumić ziewnięcie.
- Niespecjalnie dobry aktor z niego, co? - pomyślał na głos.
- Nie, ale za to jaki słodki - odparł Draco.
- Za chudy - zauważył Harry, mrużąc oczy. - W sumie podobny do ciebie.
- Jak mówiłem, słodki.
Colby parsknął śmiechem.
- Przepraszam, ale ten film jest do dupy. - Wstał z kanapy i po chwili wrócił z butelką czegoś przezroczystego i jakimiś mieniącymi się szklankami w rękach. Ostrożnie nalał cztery porcje i wręczył każdemu po jednej.
- To na pewno pomoże, obiecuję - powiedział i puścił Harry'emu oczko.
- Nie pamiętam połowy gównianych filmów, jakie tu obejrzałem, ale zawsze dobrze się bawiłem.
Stuknęli się kieliszkami i wypili. Wódka, pomyślał Harry, wzdrygając się lekko. Alkohol palił go w gardło, ale przyjemnie rozgrzewał. Colby natychmiast nalał kolejne porcje.
Malfoy szturchnął go, więc Harry obrócił się i zobaczył, że Ślizgon sączy wódkę bardzo powoli. Podobnie jak Manny.
Czy nie obiecał sobie, że dziś wieczorem będzie ostrożny? Skrzywił się i opadł z powrotem na kanapę. Nie był pewien, czy czuł się rozdrażniony, czy schlebiony faktem, iż Malfoy nie akceptował jego rozwijającej się przyjaźni z Colbym. Właściwie Ślizgon starał się zrobić wszystko, co w jego mocy, aby Harry się nie upił, nie zważając nawet na obecność własnego chłopaka.
Colby ściągnął wiszący na oparciu kanapy koc, okrył ich i przytulił się. Harry skwitował to uśmiechem. Już tak dawno z nikim tego nie robił. Nie sprzeciwił się, gdy głowa mężczyzny opadła na jego ramię, a ręka zawędrowała na udo.
Ale już po chwili ręka ta przesunęła się wyżej i zaczęła pieścić przez spodnie jego penisa. Przełknął ślinę i spojrzał na Colby'ego, ale ten miał oczy wbite w ekran telewizora, jak gdyby pod okryciem nic się nie działo. Nie miał pojęcia, jakie są jego intencje. Czyżby tylko go drażnił?
Palce Colby'ego nacisnęły mocniej i Harry poczuł, że robi się twardy. Przesunął się trochę i rozchylił uda, aby siedzenie stało się wygodniejsze. Colby uznał to za zachętę i włożył dłoń za pasek dżinsów.
Rozpięcie guzika i zamka bez wydawania żadnych dźwięków zabrało prawie minutę. Harry zagryzł wargę, gdy palce Colby'ego znalazły się pod jego bielizną i dotknęły skóry. Spojrzał w dół, ale koc został ułożony tak fachowo, że ich działania wcale nie były oczywiste.
Palce mężczyzny poruszały się powoli i drażniąco. Nie na tyle mocno, aby doprowadzić go do końca, ale wystarczająco, żeby wywołać całkiem miłe odczucia. Harry wiedział, że powinien się odwzajemnić, ale nie miał jak przesunąć rąk. Być może będzie mógł zrobić coś dla Colby'ego później, bo teraz musiał skoncentrować się na utrzymaniu równomiernego oddechu.
Ręka Colby'ego dotykała lekko jego skóry, wprawiając tym jego ciało w drżenie. Kątem oka zauważył, jak Malfoy odwraca się, aby na nich spojrzeć. Harry nie śmiał obrócić głowy. Gdyby Draco widział jego twarz, wiedziałby, co robią, tego Harry był pewien. Dokładnie w tym samym momencie dłoń na jego penisie zacisnęła się, więc musiał zagryźć dolną wargę.
Malfoy wydał z siebie dźwięk podobny do kaszlu i tego już Harry nie mógł zignorować. Odwrócił głowę na tyle, by popatrzeć na niego z ukosa, a wtedy Ślizgon odsunął nieznacznie koc.
- To dużo bardziej interesujące niż film.
Harry zaczerpnął powietrza, przygotowując się do protestu, ale Malfoy szarpnął za ich okrycie. Colby zachichotał, a Manny zagwizdał, wychylając się ponad Draco, aby sprawdzić, co się dzieje.
Malfoy otworzył szeroko oczy i wtedy Harry zrozumiał, że Draco nigdy jeszcze nie widział jego erekcji, a przynajmniej nie z tak bliska. Gdy wzrok Ślizgona poszybował w górę, aby spotkać się z jego spojrzeniem, Harry pozwolił sobie na zadowolony uśmieszek. Brwi Malfoya niemal dotknęły włosów, co wystarczyło, by odwzajemnić minę Harry'ego, po czym na twarz wypłynął mu szeroki uśmiech.
Malfoy oparł się z powrotem o pierś Manny'ego.
- Kontynuuj, Colby.
Colby ponownie spojrzał na Harry'ego, który był pewien, że się zaczerwienił i zaczął poruszać dłonią.
Potter był wystarczająco pijany, aby nie czuć się kompletnie upokorzonym, ale mimo to był zakłopotany jak diabli. Wątpił, czy zdoła dojść na oczach widowni i to denerwowało go jeszcze bardziej.
- Possij go - powiedział Malfoy.
Harry poderwał głowę w stronę Ślizgona dokładnie wtedy, gdy Colby pochylił się i wziął jego penisa do ust. Protest, który zaplanował, przekształcił się w pełne zaskoczenia mruknięcie.
Colby, jak zwykle, ssał entuzjastycznie. Harry obserwował ciemnowłosą głowę, huśtającą się nad jego łonem i pomyślał, że chyba śni. To wydawało się zbyt śmieszne, aby mogło być prawdziwe.
- Boże, Colby, zawsze dawałeś okropny stosunek oralny - zachichotał Malfoy.
- A istnieje coś takiego? - zapytał Manny, odwracając się z powrotem w stronę telewizora.
Harry wplótł palce we włosy Colby'ego i położył głowę na oparciu kanapy.
- Zaznaczam, że ja się nie skarżę - powiedział.
- Nie, nie, przestań - zaprotestował Draco. Colby uniósł ku niemu wzrok. Miał obrzmiałe i wilgotne usta.
- Zrób to, jak należy. Zacznij od lizania. Powoli. - Colby wahał się przez chwilę, ale zaraz wykonał polecenie.
- Obliż wokół główki... dobrze. A teraz jedno długie pociągnięcie z dołu do góry. Użyj płaskiej powierzchni.
Harry zadrżał, gdy ciepłe ciało przesunęło się po jego erekcji. Tak, teraz było dużo lepiej.
- Wsuń sam czubek pod napletek - polecił Malfoy, głosem teraz bardziej ochrypłym. Dotyk gorącego, mokrego języka, sondującego czubek penisa sprawił, że Harry jęknął.
- Uderz nim... - Potter zamknął oczy i przygryzł policzek, aby powstrzymać się od wydawania dźwięków.
- Delikatnie - ciągnął Malfoy.
- On jest teraz wyjątkowo wrażliwy.
Harry otworzył oczy, zastanawiając się, jakim cudem Ślizgon był w stanie tak dobrze wiedzieć, co się z nim dzieje, skoro jego wzrok skupiony był na penisie. Draco miał zarumienione policzki, a włosy wpadały mu do oczu, więc uniósł jedną rękę, odgarnął je i przygryzł dolną wargę. Harry poczuł, jakby go sparaliżowało.
- Teraz wsuń główkę do ust i possij lekko. - Colby nie wykonywał teraz żadnego ruchu bez instrukcji Malfoya, a gdy ta padła, robił dokładnie to, co mu kazano.
- Pokręć trochę językiem wokół... - przerwał na moment i przełknął ślinę.
- Puść go i liż. Przyciśnij sam czubek do rozcięcia. - Harry zacisnął wargi.
- Jeszcze raz, mocniej. To mu się podoba. - Colby wykonał polecenie, a Harry wcisnął się jeszcze głębiej w kanapę.
- Weź go znowu do ust. - Mokre, gorące wargi mężczyzny, po całym wstępnym lizaniu, były cudowne i Potter musiał skoncentrować się na tym, aby nie jęczeć. - Weź go głębiej, powoli. - Usta Colby'ego przesunęły się w dół i Harry poczuł, jak jego ciało ześlizguje się z kanapy na podłogę. Colby nie przerwał jednak i pochłaniał penisa coraz bardziej, aż jego czubek musnął mu gardło.
To był najlepszy stosunek oralny, jaki Harry kiedykolwiek przeżył.
- Teraz ostrożnie, branie penisa tak głęboko nie jest dla amatorów - powiedział Malfoy z cieniem humoru w głosie.
- Wróć do góry, zanim się udławisz. - Usta Colby'ego przesunęły się, zasysając lekko. - Gdy go wysuwasz, pracuj płaską powierzchnią języka - polecił Malfoy.
- Poruszaj nim cały czas i ssij tak mocno, jak tylko potrafisz. - Colby obniżył się znowu, na tyle, na ile potrafił. - Użyj dłoni przy podstawie, aby stworzyć kontrast. - Tym razem głos Ślizgona zabrzmiał bliżej, jak gdyby pochylił się, aby lepiej widzieć. - Tak, właśnie w ten sposób. Porusz ręką w dół, gdy twoje usta przesuwają się do góry, i na odwrót, gdy je opuszczasz.
Colby'emu udało się skoordynować ruchy, co przyniosło wspaniały efekt. Harry krzyknął, zanim zdołał się powstrzymać. Po kilku kolejnych ruchach poczuł, że jest bliski wybuchu, więc położył dłoń na głowie mężczyzny.
- Zaczekaj - sapnął.
Colby posłuchał.
- Dobry chłopiec - szepnął Malfoy. Usiadł bliżej Harry'ego i położył jedną rękę na oparciu kanapy, tuż za jego plecami. Potter otworzył oczy i zobaczył, że Colby patrzy na niego i czeka. Kiwnął głową na zgodę i mężczyzna wrócił do pracy. Doskonalił teraz koordynację ruchów dłoni i ust. Penis był mokry od śliny, więc ręka z łatwością przesuwała się po skórze.
- Pokręć dodatkowo dłonią - kontynuował Ślizgon, a Harry, na powrót zamknąwszy oczy, czuł na swoim policzku jego oddech.
- Nie przestawaj poruszać językiem. Jeśli nie boli cię szczęka, to znaczy, że nie starasz się wystarczająco - dodał Draco i trącił nosem policzek Harry'ego.
Colby wydał z siebie stłumiony dźwięk, mogący oznaczać zarówno ból, jak i przyjemność. Intensywność doznań nagle wzrosła, wibrując w brzuchu Pottera i rozchodząc się coraz niżej. Wszystko, co słyszał, to głos Malfoya, który bezwstydnie opisywał, co te gorące usta robiły z jego penisem i to doprowadzało go do szału.
Wysunął rękę i dotknął uda Ślizgona. Przesuwał nią w górę, dopóki nie otarła się przez spodnie o twarde wzniesienie, rozpaczliwie pragnąc bliższego kontaktu. Malfoy wciągnął gwałtownie powietrze, odepchnął rękę Pottera i unieruchomił ją, przyciskając do kanapy.
Harry jęknął jeszcze raz z powodu dziwacznego połączenia przyjemności i irytacji. Był już na samej krawędzi, ale czuł się tak bardzo zatracony w doznaniach, że nie potrafił poprosić o to, czego chciał, ani powiedzieć, czego potrzebował. Mógł jedynie siedzieć na kanapie, przytłoczony i taki wrażliwy.
Poczuł, że wargi Malfoya muskają jego ucho, a gorący oddech łaskocze skórę, zanim dotarły do niego słowa:
- Myślisz o mnie, Harry?
Potter wyrwał swoją uwięzioną rękę i złapał za garść włosów Ślizgona, energicznie ciągnąc jego głowę na dół. Malfoy poleciał do przodu ze stłumionym piskiem, prawie upadając na Colby'ego. Harry pocałował go brutalnie, prawdopodobnie sprawiając mu ból, ale nie dbał o to. Po prostu musiał jakoś go dostać, zrobić cokolwiek.
I wtedy doszedł. Tak mocno, że prawie ugryzł język Malfoya. Jeszcze bardziej zacisnął dłoń na jasnych włosach i jęczał głośno prosto do ust Ślizgona. Draco odsunął się, a do Harry'ego dotarł niewyraźny dźwięk cichych przekleństw, gdy mężczyzna wyszarpywał jego palce ze swoich włosów. Z ciężkim oddechem opadł na kanapę. Zmusił się do utrzymana otwartych oczu, choć jego ciałem nadal wstrząsały poorgazmowe dreszcze.
Colby wypuścił penisa z ust i spojrzał w górę, a Malfoy przyciągnął go za koszulę z zaskakującą siła i pocałował. Pocałunek był tak samo brutalny jak ten, którym Harry obdarzył Ślizgona wcześniej. Colby próbował odepchnąć Malfoya, ale nie był w stanie tego zrobić. Zresztą, Draco już po chwili puścił go, wpatrując się w niego i oblizując wargi. Colby wytarł twarz rękawem. Wyglądał na zaszokowanego.
- Boże, Derek, jesteś nienormalny - powiedział, a w jego głosie bardziej niż cokolwiek innego zabrzmiało zaskoczenie.
Malfoy posłał mu maniakalny uśmiech.
- On po prostu lubi smak spermy - zauważył Manny z odrobiną wymuszonego humoru w głosie. Złapał Ślizgona za koszulę i przyciągnął do siebie.
Harry wędrował spojrzeniem pomiędzy Malfoyem a Colbym. Obaj mężczyźni patrzyli na siebie twardo. Draco ciągle się uśmiechał, ale jego twarzy nie opuszczał wyraz złośliwości. Colby zdawał się tę minę rozpoznawać.
Nagle Harry poczuł, jak gdyby uszło z niego całe powietrze. Tutaj w ogóle nie chodziło o niego. Powodem była narastająca rywalizacja między Draco a Colbym. W ten sposób Malfoy ogłosił swoje roszczenie, mimo że nie miał zamiaru zagarnąć Harry'ego dla siebie. Przypomniał jedynie rywalowi, że mógł to zrobić, a sam Harry przybiegnie na każde jego zawołanie.
W ten właśnie pokręcony sposób Malfoy użył go, aby zdobyć nad Colbym przewagę.
Colby pierwszy odwrócił wzrok, odepchnął się od kanapy, klęknął i nalał sobie wódki. Harry pochylił się, wyjął mu z ręki kieliszek i wypił alkohol jednym łykiem.
- Przepraszam - wymamrotał i oddał puste szkło. Chwiejąc się lekko, wstał, naciągnął dżinsy i ruszył w stronę łazienki.
Poczuł, że mu niedobrze i przez kilka minut pochylał głowę nad toaletą. Nie udało mu się jednak zwymiotować, usiadł więc na podłodze i oparł się o ścianę. Zamknął oczy i próbował opanować emocje.
Zupełnie stracił kontrolę nad tą popierdoloną sytuacją. Malfoy nauczył się grać na nim jak na instrumencie, podczas gdy on nie był bliższy zrozumienia, co Ślizgon wyprawia, niż tydzień wcześniej w barze sushi.
Jeszcze kilka dni temu Harry sądził, że jest heteroseksualny. Myślał, że jego brak zainteresowania randkami to naturalna reakcja na rozwód. Był pewien, że szybko rozwiąże tę sprawę i będzie mógł wrócić do domu.
Wystarczył tydzień, aby całe jego życie zostało wywrócone do góry nogami. Teraz był świadomy rzeczy, o których wcześniej nie miał pojęcia. Tylu rzeczy i przez tak długi czas, że to prawie przerażające. Co mu się stało? Czy to z powodu jakiegoś rodzaju magii, jaka go otaczała, a o której nie wiedział? Czy był w niebezpieczeństwie?
Nie mógł zrobić tego już nigdy więcej. Najgorsze w tym wszystkim było to, że zaczynał coś czuć. Jeśli nie zachowa ostrożności, mógłby nawet zakochać się w Malfoyu - a to byłaby kompletna katastrofa.
Ktoś zastukał w drzwi, ale Potter nie zareagował.
- Harry? - usłyszał wołanie Malfoya.
- Odejdź - jęknął. - Zostaw mnie, kurwa, samego.
Gałka u drzwi kliknęła, mimo tego że Harry wcześniej przekręcił zamek. Draco zerknął do środka.
- Mogę? - zapytał, po czym wszedł, nie czekając na odpowiedź. Zamknął za sobą drzwi i usiadł na toalecie naprzeciw Harry'ego.
- Dobrze się czujesz?
Potter parsknął.
- Och, jasne. Właśnie dlatego zamknąłem się w twojej łazience - powiedział i wbił wzrok w płytkę pomiędzy swoimi udami.
- Harry... - zaczął Ślizgon.
- Nie - przerwał mu Potter. - Po prostu przestań.
- Co mam przestać?
Harry spojrzał na niego i westchnął.
- Albo pieprz się ze mną i miejmy to za sobą, albo przestań zabawiać się w drażnienie i odpychanie mnie w kółko. Dłużej tego nie zniosę. - Przerwał. Malfoy wpatrywał się w niego w milczeniu.
- Myślę, że wolałbym to drugie wyjście, tobie to i tak wszystko jedno. Wiesz, że nie jestem taki jak ty. Nie mogę tak po prostu uprawiać seksu dla sportu.
- Wyglądało na to, że z Colbym świetnie ci idzie - odciął się Malfoy.
- Tak, ale... - Harry potrząsnął głową.
- Nigdy więcej. To koniec.
- Nie rób ze mnie głupka. On przed chwilą przez dwadzieścia minut ci obciągał. Sporo przy tym hałasowałeś.
- Och, daj spokój, Malfoy. Chodziło o ciebie. I dobrze o tym wiesz. - Ślizgon zmarszczył brwi i odwrócił wzrok.
- Możesz sypiać ze wszystkimi, poza mną. Potrafię zaakceptować fakt, że nie jesteś mną zainteresowany, rozumiesz? Tylko... przestań ze mną flirtować. Przestań mnie całować. Przestań patrzeć na mnie tak... - przerwał i zaczął skubać materiał swoich dżinsów.
- Harry, nie chodzi o to, że mi się nie podobasz. Po prostu... to bardzo skomplikowane.
- To seks, Draco. Nie ma w tym nic skomplikowanego. Mój kutas, twoja dupa. Lub coś innego dla odmiany.
Malfoy zagryzł dolną wargę, jak gdyby próbując się nie uśmiechnąć.
- Nie o to mi chodziło.
Harry parsknął.
- Posłuchaj, nie robiłem żadnej tajemnicy ze swoich uczuć. Oczywiście, nie odwzajemniasz ich. - Przerwał na chwilę, czekając na ewentualny protest Ślizgona. Draco nic nie zrobił i serce Harry'ego na sekundę zamarło. Kiedy to zaczęło być takie ważne? W tym momencie jego zadanie sprowadzenia Malfoya do Wielkiej Brytanii nie mogło mieć mniejszego znaczenia. Wszystko, czego pragnął, to aby Draco czuł coś do niego. Cokolwiek.
- Powinienem już iść. Przepraszam.
- Jesteś pijany, nigdzie nie pójdziesz.
- Myślisz, że mam ochotę zostać tu i pozwolić ci się dręczyć? Rozsiąść się z powrotem na kanapie i skończyć oglądać ten okropny film, z tobą obok, przypominającym mi... - Ukrył twarz w dłoniach i roześmiał się. Powiedzenie wreszcie wszystkiego na głos, wyrzucenie tego z siebie było takie dobre.
- Jestem tak cholernie żałosny.
- Nie, nie jesteś... - Malfoy westchnął.
- Poza tym, nie sądzę, abym mógł zaakceptować jednonocną przygodę z tobą - wymamrotał Harry.
- Nie jestem stworzony do swobodnego seksu. W końcu zrozumiałem, że lubię mężczyzn, ale najwidoczniej pozostałem typem partnera. - Opuścił ręce i zobaczył, że Malfoy obserwuje go z dziwnym wyrazem twarzy.
- O co chodzi? - zapytał.
Ślizgon rozłożył ręce.
- Porozmawiamy o tym rano, dobrze? Teraz chodź położyć się do łóżka.
Harry pozwolił, aby Draco pomógł mu wstać. W tym momencie przypomniał sobie jednak o czekającej go rano rozmowie telefonicznej i skrzywił się.
- Powinienem wrócić do hotelu - powiedział. Nie mógł wyjaśnić, dlaczego i miał nadzieję, że Malfoy nie zapyta.
- Bzdura - odparł Ślizgon. - To za daleko, aby iść tam w nocy na piechotę.
Harry zerknął na niego. Do tej pory za każdym razem udawało mu się dotrzeć do własnego pokoju i Malfoy nigdy nie zaprzątał sobie głowy jego bezpieczeństwem.
- W takim razie aportuję się.
- Za dużo wypiłeś - powiedział Ślizgon, ciągnąc go w stronę drzwi.
- Nie uda ci się zrobić tego w jednym kawałku.
Harry wyrwał mu się.
- Draco, nie... Nie będę tutaj spał.
Malfoy, wyglądający na zdenerwowanego, skrzyżował ręce na piersi.
- W porządku, zabiorę cię tam - rzucił i wyszedł z łazienki, ignorując niedowierzający wyraz twarzy Harry'ego.
Kilka minut zajęło Potterowi zebranie odwagi na pójście do salonu. Colby rozłożył się na kanapie i oglądał film, a Malfoy i Manny kłócili się cicho w kącie. Zakradł się bliżej, ale nie mógł usłyszeć, o czym rozmawiali. Oczywiste było jednak, że Manny jest wściekły. Ślizgon zauważył Harry'ego i odwrócił się w jego stronę. Drugi mężczyzna powoli wypuścił powietrze, jak gdyby próbując utrzymać nerwy na wodzy.
- Gotowy? - zapytał Draco. Harry przytaknął.
- Wychodzisz? - odezwał się bełkotliwym głosem Colby, unosząc wzrok. Potter zauważył, że butelka z wódką jest prawie pusta.
- Tak - odpowiedział. Nie potrafił wymyślić dobrego usprawiedliwienia, więc wolał nie mówić nic więcej.
Colby wzruszył ramionami i opadł z powrotem na kanapę.
Kiedy Malfoy ruszył w stronę drzwi, Manny złapał go za rękę.
- Piętnaście minut - szepnął.
- Jasne, nie ma sprawy - zgodził się Ślizgon, odwrócił w stronę Harry'ego i wywrócił oczami. Zdjął z wieszaka płaszcz i otworzył drzwi.
- A co z Colbym? - zapytał Harry.
- Nie martw się, Manny zamówi mu taksówkę.
Gdy tylko znaleźli się na korytarzu, Draco rozpiął płaszcz i uśmiechnął się zachęcająco. Harry podszedł bliżej, przytulił się i na moment został objęty połami ciepłego materiału, zanim nie poczuł, jak wszystko wokół niego się przesuwa. Usłyszał cichy trzask i otworzył oczy. Stali w pokoju, w hotelu Inn.
Malfoy puścił go i cofnął się o krok.
- Chciałbyś, żebym ułożył cię do snu? - zapytał ze złośliwym uśmieszkiem.
- Nie, dam sobie radę - odparł Harry, odwzajemniając uśmiech. Usiadł ciężko na łóżku i zdjął buty.
- Świat dokoła trochę wiruje.
- Jutro po drodze do pracy przyniosę ci eliksir na kaca - powiedział Malfoy.
- Świetnie - zgodził się Harry, ściągając koszulę przez głowę. Rzucił ją na podłogę i rozpiął dżinsy.
- Być może jutro wieczorem moglibyśmy coś zrobić - kontynuował Ślizgon. - Tylko ty i ja.
- Brzmi dobrze - powiedział Harry, zdejmując spodnie i opadając z powrotem na łóżko.
- Naprawdę jestem pijany. Cholera jasna - jęknął.
- Czekaj - odezwał się Malfoy i pomógł mu z pościelą. Harry położył się, ziewnął i spojrzał sennie na Ślizgona.
- Jutro o wszystkim porozmawiamy - dodał Draco i pogłaskał Harry'ego po czole.
- W porządku - szepnął Potter. Poczuł opuszki palców obrysowujące jego bliznę i uśmiechnął się. Nikt nigdy nie chciał jej dotykać, nawet Cho.
- Nałożę wokół pokoju zaklęcia ochronne. Tymczasowe, dezaktywują się, gdy rano otworzysz drzwi. Zadzwoń do mnie, jeśli będziesz czegokolwiek potrzebował, dobrze? - Wargi Malfoya dotknęły delikatnie jego czoła i chwilę później Harry usłyszał, jak drzwi otwierają się, a potem zamykają.
Ostatnią rzeczą, jaka dotarła do jego świadomości, zanim pogrążył się we śnie, było łagodne brzęczenie otaczającej go magii.

ZAGUBIONE SERCE / DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz