21 lutego, 2004: sobota
Kiedy Draco się obudził, w powietrzu unosił się silny aromat kawy. Mężczyzna przesunął się pod kołdrą, nie chcąc jeszcze wstawać. Ciepło pościeli dodawało otuchy, a przez zasłony przesączało się delikatne światło. Tę część poranka lubił najbardziej. Wczesny świt, zanim będzie musiał wstać. Dzisiaj jednak była sobota, więc cieszył się, że będzie mógł spać do woli.
- Kawy?
Draco otworzył oczy i zobaczył pochylającego się nad nim Harry'ego - bez koszuli, rozczochranego, z parującym kubkiem w ręce. Przymknął powieki. Potter chyba nie oczekiwał, że wstanie właśnie teraz.
- Mmm... a może potrzebujesz motywacji, aby się obudzić? - Chłodna ręka wsunęła się pod kołdrę i pogłaskała jego udo. Draco pisnął i przekręcił się na drugą stronę. - Widzę, że humor ci z rana dopisuje - zażartował Harry. Draco usłyszał dźwięk odkładanego na pobliski stolik kubka i poczuł, że Potter wślizguje się do łóżka. Musiał zdjąć spodnie od piżamy, bo jego członek napierał na udo Draco. - W porządku, jeśli chcesz, możesz spać. Mnie to nie przeszkadza. - Zimna dłoń odnalazła jego biodro, a potem złapała miękkiego penisa. Draco zastanawiał się, czy nie zaprotestować, ale zrezygnował, gdyż wargi Harry'ego łaskotały jego szyję, a chłodne palce głaskały erekcję.
- Dzień dobry - powiedział, stając się pobudzony wbrew zamiarom powrotu do snu. Przeklęte palce Harry'ego. - Masz zimne ręce. - Potter zanurkował pod kołdrę i sekundę później penis Draco znalazł się w jego ustach. - Och, Boże. - Malfoy wciągnął gwałtownie powietrze i otworzył oczy. Potter nie zrobił tego od owej pamiętnej nocy w San Francisco, jak mu się wydawało, odległej o długie miesiące. W zasadzie Draco zaczął się zastanawiać, czy jeszcze kiedykolwiek to się powtórzy. - Jak miło - szepnął i odsunął kołdrę, aby Harry miał czym oddychać.
- Świetnie - powiedział Potter, uwalniając na moment usta, ale zaraz ponownie wsunął w nie penisa. Zdaniem Draco, stosunek ten był wyjątkowo niedbały, ale fakt, że robił mu to Harry rekompensował wszystko z nawiązką.
- Och... to coś z językiem... Rób tak jeszcze. - Harry zaczął poruszać się powoli, niespiesznie, ssąc penisa Draco w spokojnym tempie. Jego język wirował wokół główki, podczas gdy dłoń złapała podstawę erekcji. Draco zacisnął mocno dłonie nad głową i westchnął. - Fantastycznie.
Harry przez dłuższy czas utrzymywał powolny i stabilny rytm. Draco mógłby leżeć tak godzinami, z delikatnie ssanym penisem, jądrami pieszczonymi przez niewprawne palce i śliną spływającą w dół jego erekcji. W końcu ruchy Harry'ego stały się trochę nieskoordynowane, pewnie dlatego, że zaczynała boleć go szczęka. Będą musieli popracować nad jego wytrzymałością.
- Chcesz, żebym skończył?
- Tak - chrząknął Harry. Nawet jego głos brzmiał na zmęczony.
- Włóż palce...
Potter rozsunął mu uda i Draco poczuł jeden mokry opuszek sondujący jego wejście. Zadrżał, czując bolesne draśnięcie. Musi uprzedzić Harry'ego, żeby dokładniej obcinał paznokcie. Ale teraz, jeśli będzie ostrożny... - Zegnij palec i potrzyj... - Harry odnalazł odpowiednie miejsce, w efekcie czego Draco gwałtownie zaczerpnął powietrza. - Och, właśnie tak... ssij mocniej... Boże... - Palec Pottera naciskał na jego prostatę, usta pracowały intensywniej i oczy Draco praktycznie obróciły się w głąb czaszki.
Gdy przebiegła przez niego fala orgazmu, jego słowa stały się niezrozumiałe. Harry zesztywniał, gdy Draco doszedł, a potem zamarł w kompletnym bezruchu. Malfoy założył, że kończenie w ustach jest świetnym pomysłem, ale, być może, powinni wcześniej o tym porozmawiać. Niestety, było już za późno.
CZYTASZ
ZAGUBIONE SERCE / Drarry
Fanfiction2 części Draco Malfoy po ucieczce z Anglii, osiadł w Ameryce. Z pozoru wiódł szczęśliwe życie okraszone sporą dawką alkoholu i spotkaniami z przystojnym chłopcami, dodatkowo jednak pracował jako szpieg, a jego sukcesy są dość imponujące. Kilka lat...