Draco gapił się w sufit, znudzony walką z własnymi myślami. Wypalił pół paczki papierosów, wypijając kilka kaw w pobliskim bistro. Obejrzał film, trochę posprzątał i rzucał na brudne ubrania zaklęcia czyszczące, dopóki nie rozbolały go oczy. Potem ustawił w telewizorze kanał BBC World i nie do końca słuchając, porządkował w głowie wydarzenia ostatnich dni. Nieważne, jak bardzo się starał, jego myśli wciąż dryfowały w kierunku Cho Chang.
„Pani Chang, pracująca dla Ministerstwa Magii jako utajniony agent, była niedostępna i nie udzieliła wywiadu."
Im więcej się nad tym zastanawiał, tym bardziej był przekonany, że przypuszczenia Hermiony są słuszne. Jeśli Cho rzeczywiście była Niewymowną - i zważywszy, że zdawała się wiedzieć tak dużo o przeszłości Draco, której nie mógł sobie przypomnieć - dodawało to wiarygodności teorii, iż Niewymowni w jakiś sposób współdziałali z ingerującymi w pracę rządu śmierciożercami.
Draco roześmiał się na głos. Sam pomysł brzmiał komicznie, dobrze o tym wiedział. Nikt mu nie uwierzy. I to właśnie był powód, dla którego nie miał zamiaru nikomu, łącznie z Harrym, niczego powiedzieć, dopóki nie zdobędzie więcej dowodów.
Spiker zaczął opowiadać o kłopotach, w jakie ostatnio wpadł książę Harry, co przypomniało Malfoyowi o problemie, jaki miał ze swoim własnym Harrym. Zmarszczył brwi. To cudowne, niedzielne popołudnie powinien spędzać ze swoim chłopakiem, w zamian jednak leżał na własnej kanapie, zbyt zdenerwowany nawet na to, aby się onanizować.
Potter pracował albo tylko tak mówił. Draco się skrzywił. A co, jeśli Cho postanowiła złożyć dzisiaj wizytę byłemu mężowi? Na samą myśl zakotłowało mu się w żołądku. Trzymali się razem przez większość weekendu, ale teraz Harry był sam, wystawiony na jej ciosy - cóż, kłamstwa nie były teraz najodpowiedniejszym określeniem, prawda?
Przycisnął dłoń do czoła. To było śmieszne. Właśnie teraz Harry był na Cho wściekły. Nawet gdyby miała czelność przyjść do jego mieszkania, nie chciałby jej widzieć. A przynajmniej prawdopodobnie nie.
Podniósł się i przeczesał palcami włosy. Musiał coś zrobić. Jeśli przesiedzi tu cały dzień, to z pewnością oszaleje.
***
Jego biurko było zaśmiecone. Zostawił je takie, kiedy w piątek, sfrustrowany tym, jak mało pomocni okazali się Harry i Manny, wyszedł do domu. Ponowne przeanalizował sprawozdanie wysłane mu przez Pottera, szukając w nim czegoś interesującego. Po incydencie w Durham przesłuchano mieszkającego w pobliżu czarodzieja, jednak jego nazwisko zostało z raportu wymazane.
- Aha - szepnął Draco, wyciągając z pliku kartek właściwy arkusz.
„[ZATUSZOWANE NAZWISKO] twierdził, że był świadkiem wybuchu, który zniszczył wiejski domek, jednak późnej zaprzeczył sam sobie, mówiąc, iż niczego nie pamięta. Jego zachowanie wskazywało na to, że został zastraszony. Wykonano na nim dyskretne zaklęcie czyszczące pamięć, ale nie znaleziono żadnego dowodu, że zostało ono rzucone w ciągu ostatnich dwunastu godzin."
Malfoy zagryzł końcówkę pióra. Mężczyznę opisano jako przysadzistego, po pięćdziesiątce, z płaskim nosem. Opis pasował do kogoś, kogo Draco znał. Po chwili wahania wyciągnął rękę, przywołując na monitor mapę z aktualnymi punktami aportacyjnymi. Jeśli wyruszy natychmiast, uda mu odwiedzić Durham i wrócić jeszcze przed zmrokiem.
***
Po pięciu skokach i długim spacerze znalazł się na szczycie pagórka tuż za miasteczkiem. Gruz ze zniszczonego domu został usunięty, nie było też widać żadnego innego, dostrzegalnego dowodu niedawnych wydarzeń. Ani magicznych śladów, ani wypalonych miejsc na ziemi, ani nawet kawałka policyjnej taśmy.
CZYTASZ
ZAGUBIONE SERCE / Drarry
Fanfiction2 części Draco Malfoy po ucieczce z Anglii, osiadł w Ameryce. Z pozoru wiódł szczęśliwe życie okraszone sporą dawką alkoholu i spotkaniami z przystojnym chłopcami, dodatkowo jednak pracował jako szpieg, a jego sukcesy są dość imponujące. Kilka lat...