Rozdział 25

2.3K 208 10
                                    

Malfoy zapewnił go, że nieformalny strój na wyjście do teatru jest całkowicie dopuszczalny, co Harry przyjął z radością, bo nie miał ze sobą żadnych eleganckich ubrań. Taksówką podjechali do restauracji o nazwie Ponzu, blisko Union Square, oferującej ogólnoazjatycką kuchnię. Podczas posiłku, składającego się z całej, pieczonej kaczki i kilku butelek sake Bishonen, prowadzili miłą pogawędkę. Rozmowa nigdy nie kierowała się na poważne sprawy, obojętne, jak bardzo Harry się starał. Malfoy był mistrzem w unikaniu tematów, na które nie chciał dyskutować. Gdy talerze mieli już puste, Harry westchnął i rozlał resztkę alkoholu.
- Naprawdę będę za tym tęsknił - powiedział i spojrzał na Malfoya.
- Będę tęsknił za tobą.
- Nie, nie będziesz - zaśmiał się Draco.
- Minutę po powrocie pobiegniesz do Soho, żeby pieprzyć się do nieprzytomności. Czuję się zazdrosny.
- Mógłbyś pojechać ze mną, wiesz? - zaryzykował Harry.
Malfoy parsknął.
- Tak, jasne. I byłbym twoją maskotką. Podrywalibyśmy razem słodkich chłopców.
- W zasadzie, to mówiłem poważnie - odparł Harry z uśmiechem.
Draco studiował jego twarz przez minutę. Gdy rozległy się dźwięki stłumionej melodii, zamrugał, jak gdyby przed chwilą był gdzie indziej i pogrzebał w kieszeni marynarki. Ze zmarszczonymi brwiami wyciągnął telefon.
- Tak?... Jem... Tak. - Wywrócił oczami.
- Nie, mówiłem ci... - Przez chwilę słuchał w milczeniu. Harry nie miał większych wątpliwości, kto jest po drugiej stronie słuchawki. - Dobrze, dobrze, będę. - Z trzaskiem zamknął klapkę aparatu, westchnął i uśmiechnął się.
- Kto to? - zapytał Potter tak obojętnie, jak to możliwe.
- A jak myślisz? - parsknął Draco.
- Wszystko w porządku?
Malfoy potrząsnął głową.
- Tak mi się wydaje. On jest po prostu... - Wzruszył ramionami. Kelner położył na stole rachunek, ale Ślizgon złapał go przed Harrym. Uśmiechnął się złośliwie.
- Co z ciebie za szukający? Dzisiaj ja stawiam.
- Nareszcie - zaśmiał się Harry.

Do Marines Theatre, który znajdował sie tylko kilka ulic dalej, poszli piechotą. Droga wiodła pod górkę i zanim dotarli na miejsce, obaj byli zasapani. Widzów nie wpuszczano jeszcze do środka, więc stanęli przed wejściem z resztą tłumu. Malfoy wydawał się zaniepokojony i odciągnął Harry'ego na bok, pod ścianę budynku. Nerwowym ruchem potrząsał paczką papierosów, aż wreszcie udało mu się wydobyć jednego.
- Chciałbym, żebyś nie palił - powiedział Potter.
- Ja też - odparł Draco i zaciągnął się głęboko. Oparł głowę o mur i spojrzał w niebo, wypuszczając z ust dym.
- Dobrze się czujesz? - zapytał Harry.
Telefon zadzwonił ponownie. Malfoy jęknął i pogrzebał w kieszeni.
- Co?... Och, do cholery, jestem w teatrze i wyłączam to piekielne urządzenie, gdy tylko wejdę do środka. - Harry uniósł brew, a Ślizgon wywrócił oczami.
- Nie teraz, w porządku? Obiecuję, zadzwonię do ciebie później. - Słuchał przez chwilę, a potem uśmiechnął się.
- A viente, pendejo. Cuídate.- Wyłączył aparat i schował go do kieszeni.
- Przepraszam - powiedział.
Harry wpatrywał się w niego przez chwilę.
- Mówisz po hiszpańsku?
Malfoy rzucił mu zdziwione spojrzenie.
- Nie, znam tylko kilka przekleństw i parę użytecznych zwrotów. Manny przechodzi na swój rodzimy język, kiedy jest na mnie naprawdę wściekły. Musiałem nauczyć się wystarczająco, aby zrozumieć, co do mnie mówi. - Wzruszył ramionami i skupił uwagę na szybko wypalającym się papierosie.
Przez następne dwadzieścia minut Harry wypróbował każdy romantyczny gest, jaki tylko przyszedł mu do głowy, aby sprawić, by Malfoy znowu się uśmiechnął. Trzymał go za rękę, dopóki Ślizgon jej nie wyrwał. Pocałował go w policzek przy całym tłumie ludzi czekających na wejście do teatru. Rozśmieszał go, gdy Draco narzekał na plamy z sosu sojowego, wydymając z niezadowoleniem wargi.
- Ale ja uwielbiam tę koszulę - wymamrotał Malfoy, marszcząc brwi.
Harry objął go od tyłu i przytulił, opierając brodę o jego ramię.
- „Czego nie widać". A tak w ogóle, o czym to jest?
Malfoy wygiął się lekko w jego stronę i Harry trącił nosem jego włosy.
- O grupie teatralnej, która próbuje wystawić sztukę, ale nic im się nie udaje. Podobno bardzo zabawne.

ZAGUBIONE SERCE / DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz