Rozdział 44

1K 90 5
                                    

5 lutego, 2004: poniedziałek

Cały dzień Draco spędził w biurze sam. Weasley był z pogrążoną w żałobie rodziną, a Potter nie przyszedł. W niedzielę pracował na Pokątnej, jednak wieczorem aurorzy, prowadzący porządki, zaczęli mu się podejrzliwie przyglądać. Nikt nie wiedział, że jest w kraju i nie było potrzeby, aby zwracał na siebie uwagę. Poza tym, akcja przebiegała w sposób bardziej zorganizowany przez całe popołudnie, więc przestał być potrzebny.
Nadleciała niechlujnie wyglądająca sowa, przynosząc prenumerowanego przez Weasleya „Proroka”. Na pierwszej stronie znajdował się artykuł na temat bohaterskiego zachowania Pottera w trakcie ostatnich tragicznych wydarzeń oraz jego późniejszego zniknięcia. Spekulowano, iż na własną rękę próbował odnaleźć sprawców. I na ile Draco wiedział, było to prawdą. Potter w ogóle z nim nie korespondował, choć wcale nie miał pewności, czy powinien tego oczekiwać.
Przewrócił stronę gazety i prześledził zamieszczone tam reportaże. Z ministerialnego biura informacyjnego wciąż wyciekały szczegóły. Zniszczona została jedna trzecia budynków na Pokątnej. Zginęło czterdzieści siedem osób, ponad dwieście odniosło rany, Szpital Świętego Munga pękał w szwach. Pogrzeby dopiero się zaczynały, a polityczne porządki planowano na najbliższą przyszłość.
Draco poruszył się na krześle i jęknął — bolały go miejsca, w których nie podejrzewał istnienia mięśni. Czuł się zagubiony i bezużyteczny, jednak nie miał pojęcia, co powinien z tym zrobić. Nie chciał myśleć o zniszczeniach, jakie widział, ale to ciągle z nim było, czekając, aż zamknie oczy.
Popołudnie spędził na grzebaniu w biurkach Pottera i Weasleya w poszukiwaniu informacji na temat ich planów. Nie znalazł niczego.
Kiedy Chang pojawiła się pod koniec dnia, żeby zaprosić go na kolację, tak desperacko potrzebował z kimś porozmawiać, że zgodził się bez wahania.

***

— Byłem tu już wcześniej — zauważył Draco, rozglądając się po kolorowym wnętrzu indyjskiej restauracji. — Z Harrym.
Chang uśmiechnęła się.
— Lubi to miejsce. Pod tym względem jest zabawny, znajduje lokale, które mu się podobają i potem się ich trzyma. Nie jest typem preferującym nowości.
Draco uśmiechnął się, patrząc na menu.
— Tak przypuszczam.
— Odezwał się do ciebie?
— Nie. I dziwię się, że jeszcze nie skontaktował się z tobą.
Chang westchnęła.
— Fakt, że jestem jego dziewczyną nie oznacza, że mówi mi wszystko.
— Zaskakujące, biorąc pod uwagę, z kim pracujecie. Dlaczego uważasz, że wiem, gdzie on jest?
Cho napiła się wody i wzruszyła ramionami.
— Współpracujecie ze sobą nad tym projektem. I wydaje się, że on bardzo cię lubi. Pomyślałam, że ci zaufał i podzielił się tą informacją.
— Jeśli to zrobił, z pewnością nie chciał, żebym ja dzielił się nią z kimś jeszcze.
Uśmiech Chang wyglądał na wymuszony, przez co Draco nieco się rozweselił.
— Czyli jesteście ze sobą od roku? Brzmi poważnie.
— Myślę, że tak. Znasz Harry’ego... on potrafi być taki niedomyślny. Nie pamiętał nawet, że mieliśmy rocznicę. — Uśmiechnęła się i puściła mu oczko. — Ale mi to zrewanżował.
Draco uniósł brew.
— Serio?
Cho zamilkła, jak gdyby na moment pogrążając się w marzeniach.
— Co o nim myślisz?
Draco wzruszył ramionami.
— Chyba go lubię.
— Mówi o tobie, jakbyście byli przyjaciółmi.
— Dobrze wiedzieć. Mam nadzieję, że tak jest w istocie.
— Ja też. — Cho uśmiechnęła się. — Byłoby fantastycznie, gdybyśmy wszyscy się przyjaźnili. Nie znoszę spędzać czasu tylko z Ronem i Hermioną. Nie przepadają za mną.
— Naprawdę? — Draco postarał się, żeby wyglądał na zaskoczonego.
— Wydaje mi się, iż uważają, że nie jestem dla Harry’ego odpowiednio dobra. Jednak nie mają pojęcia, jak bardzo mi na nim zależy. — Ponownie się uśmiechnęła. — Ale przyznaj się... umawiasz się z kimś teraz?
Draco zmusił się do uśmiechu.
— Nie, nie bardzo.
Chang skrzywiła lekko usta, jak gdyby usłyszała coś zabawnego.
— Znam kogoś, z kim bardzo chciałabym cię umówić. Wydaje się, że macie ze sobą wiele wspólnego.
— Serio? — odparł Draco, zastanawiając się, czy Chang ma pojęcie, że jest gejem.
Kelner przyniósł im pierwsze danie, przerywając rozmowę. Cho poczekała, aż mężczyzna odejdzie poza zasięg słuchu.
— On pracuje w ministerstwie, ale jest uroczy. Dokładnie twój typ, na ile mogę sobie wyobrazić.
Draco roześmiał się głośno.
— A skąd wiesz, jaki jest mój typ?
Chang skrzywiła lekko usta, ale nie odpowiedziała.

ZAGUBIONE SERCE / DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz