11 marca, 2004: czwartek
Wchodząc do pokoju, Heather zmarszczyła brwi.
- Wcale nie mam na to ochoty, wiesz? Bardzo mnie to krępuje.
- Proszę, bądź cicho - syknął Draco, wpychając ją do środka i zamykając za nimi drzwi. - Zaufaj mi, wiem, co robię.
- A jeśli on się dowie?
- Nie dowie się. A teraz, w co się ubieramy? - Heather wskazała na wydekoltowaną sukienkę na ramiączkach, która leżała na krześle. Draco zmarszczył nos. - Nienawidzę żółtego.
- A ja noszę ósemkę, nie zapominaj. Mam nadzieję, że posiadasz znośny gust.
Malfoy zmierzył ją długim spojrzeniem.
- Mógłbym ubrać cię lepiej niż ty sama.
- Bardzo śmieszne. Jeszcze jedna cecha stereotypowego stręczyciela, co?
- Jakiego stręczyciela? - Draco postanowił, że jeśli się nie uspokoi, ponownie wymaże jej pamięć. - Aha, jeszcze jedno... - Zdjął z jej bluzki długi jasny włos i wyciągnął z kieszeni eliksir wielosokowy. Gdy rano Ebby przyniosła mu go do pokoju, cała trzęsła się ze strachu przed Lucjuszem. Draco poklepał ją po głowie i poprosił, aby przygotowała mu na obiad coś specjalnego. Coś takiego zawsze zdawało się skrzatkę rozweselać.
Heather spojrzała na niego zmrużonymi oczami.
- To szaleństwo, wiesz? Wieki zajęło mi przekonanie go do tego wyjazdu.
- I naprawdę ci za to dziękuję. Kontaktowałaś się z Colbym?
- Tak. Powiedział, że będzie w kontakcie, cokolwiek by to znaczyło.
Draco zmarszczył brwi.
- Mówił, że chce ze mną rozmawiać? - Wcale nie oczekiwał, że Colby powie jej cokolwiek, ale nigdy nie wiadomo.
Heather potrząsnęła głową, wpatrując się w trzymany przez niego flakonik.
- Jesteś pewny, że to dobry pomysł? Mogłabym...
- Wiem, co robię - przerwał jej Draco, wrzucając włos do eliksiru. - I... tę część możesz uznać za lekko niepokojącą. - Posłał jej znaczące spojrzenie, ale Heather jedynie splotła ręce na piersi i wyzywająco odwzajemniła spojrzenie.
Dwie minuty później, po tym, jak zemdlała, zaklęciem lewitującym przenosił ją na łóżko. Zdjął własne ubranie, włożył na siebie sukienkę i rzucił na Heather zaklęcie usypiające.
Po wyjściu z pokoju zatrzymał się na szczycie schodów i zerknął przez barierkę. Lucjusz czekał na niższym piętrze z lekko rozdrażnionym wyrazem twarzy. Draco objął się ramionami i wziął głęboki oddech. Potrafił to zrobić. Był dobry jako tajny agent. Działał wśród mugolskich gangsterów i amerykańskich śmierciożerców więcej razy, niż zdołałby policzyć. Przez ostatnią dobę uczył się min Heather i ćwiczył jej północnoangielski akcent. Na pewno uda mu się oszukać ojca.
Przesunął dłonią po swoim przedramieniu, natrafiając na bransoletkę od matki. Otworzył szeroko oczy, uświadamiając sobie, że o niej zapomniał. Gdyby Lucjusz ją zobaczył, cały plan wziąłby w łeb. Z szybko bijący sercem transmutował ją w zegarek.
Och, to dobry znak, pomyślał, biorąc jeszcze jeden głęboki oddech. Schodząc w dół, zmusił się do uśmiechu.
- Już miałem iść, żeby cię aportować - powiedział Lucjusz, marszcząc brwi.
CZYTASZ
ZAGUBIONE SERCE / Drarry
Fanfiction2 części Draco Malfoy po ucieczce z Anglii, osiadł w Ameryce. Z pozoru wiódł szczęśliwe życie okraszone sporą dawką alkoholu i spotkaniami z przystojnym chłopcami, dodatkowo jednak pracował jako szpieg, a jego sukcesy są dość imponujące. Kilka lat...