Jack otworzył drzwi bezpiecznego pokoju i zapraszająco skinął Harry'emu ręką.
- Brudne ubrania może pan wrzucić do zsypu - powiedział, wskazując na tabliczkę na ścianie z napisem „Pralnia". - Personel gospodarczy zna kilka świetnych zaklęć czyszczących, więc powinni szybko się z tym uwinąć. Sądzę, że w łazience jest wszystko, czego może pan potrzebować.
Harry położył swój prawie pusty plecak na łóżku.
- Dziękuję - powiedział, rozglądając się.
Pomieszczenie było niewielkie i urządzone w prosty, ale wystarczająco wygodny sposób. Przy jednej ze ścian stało łóżko i nocna szafka z lampką, a wzdłuż przeciwległej umieszczono niewielki stół i dwa krzesła.
- Jest pan wegetarianinem lub kimś w tym rodzaju?
Harry zamrugał.
- Mmm... Nie.
- Pan Padilla kazał mi zapytać, zanim zamówię panu coś na wynos. Ma pan jakieś ulubione dania?
- Przepraszam. - Harry potrząsnął głową.
- Jestem teraz trochę zdezorientowany. Zjem, co zamówisz.
Jack uśmiechnął się.
- W takim razie proszę dać mi znać, jeśli będzie pan potrzebował czegokolwiek - powiedział i wyszedł.
Harry opadł na łóżko i zamknął oczy. Był zmęczony, wyczerpany i dziwnie odrętwiały, wbrew wszystkiemu, co się dzisiaj wydarzyło. Wziął głęboki oddech i poczuł samego siebie.
- Prysznic - wymamrotał.
- Zdecydowanie potrzebuję prysznica.
Zdjął koszulę i spodnie, po czym wrzucił je do kosza. Kiedy zniknęły, przebiegło mu przez głowę, czy dostanie je z powrotem, zanim pojawi się Manny. Przynajmniej sam będzie czysty, a w razie konieczności zapewne uda mu się transmutować ręcznik w szaty. Kiedy szedł do łazienki, z roztargnieniem pogłaskał się po brzuchu. Poczuł na skórze szorstką plamę i spojrzał w dół.
Och. Zaschnięta sperma powinna wywołać w nim uczucie obrzydzenia, ale tak się nie stało. Przez chwilę ponownie rozważał, czy się wykąpać. Prysznic oznaczał utratę każdego śladu Draco, wszystkich dowodów na to, co się między nimi wydarzyło. Odrętwienie, które trzymało go przez ostatnią godzinę, zaczęło zanikać, zastąpione przez intensywny smutek. Zamknął oczy, ale w efekcie powróciły tylko wspomnienia patrzącego na niego, siedzącego na podłodze Draco, otoczonego przez kartki papieru.
Uświadomił sobie, że znowu dotyka bransoletki i zatrzymał się, aby na nią spojrzeć. Początkowo przypominała mu węża, ale kiedy przyjrzał się dokładniej, stwierdził, iż wygląda bardziej jak motyw roślinny, niemal niczym gałązka winorośli zawinięta wokół jego nadgarstka. Pomyślał, że raczej nie powinien mieć jej na sobie pod prysznicem, więc spróbował ją zdjąć, jednak ta dopasowała się wygodnie do przegubu dłoni i nie wydawała się skłonna ruszyć. Wzruszył ramionami i zostawił ją w spokoju.
Napór wody na ciało w niewielkiej kabinie był wręcz fantastyczny, więc stał pod gorącym strumieniem rozpylonej cieczy bardzo długo, pozwalając jej uderzać o swoje ramiona. Umył włosy, wyszorował klatkę piersiową i próbował nie myśleć o delikatnym dotyku namydlonych rąk Draco na swojej skórze.
Ogolił się, umył zęby i wreszcie wyszedł z zaparowanej łazienki, czując się jak nowonarodzony. Zerknął na kosz pralni, ale ten ciągle stał pusty. Nie był pewien, w jaki sposób odeślą mu ubranie.
W pokoju znajdował się mały telewizor i Harry z zadowoleniem odkrył, że posiada bardzo duży wybór dostępnych kanałów. Przełączał je przez chwilę, aż końcu ustawił CNN. Znany spiker poinformował, że w Iraku zginęli następni amerykańscy żołnierze. Wyciszył głos i w zamian obserwował, jak na dole ekranu zegar odmierzał czas.
Kiedy usłyszał pukanie, wstał, niepewny, co zrobić. W końcu był zupełnie nagi. Złapał leżący na podłodze ręcznik i podszedł do drzwi.
- Proszę?
- Przyniosłem ubrania - dobiegł go głos Jacka. Harry zawinął ręcznik wokół bioder i z uczuciem ulgi otworzył drzwi. Zanim mężczyzna odwrócił wzrok, jego oczy otwarły się szeroko. Podał Harry'emu zawiniętą w papier paczkę. - Pan Padilla przyjdzie za kilka minut i przyniesie jedzenie. Czy mógłbym... ja... - Potter nie mógł powstrzymać uśmiechu na widok rumieńca na policzkach Jacka.
- Potrzebuje pan czegoś, panie Potter? - Jack zmusił się, aby spojrzeć Harry'emu w twarz.
Chłopak nie mógł być od niego starszy i Harry poczuł się niewygodnie z powodu okazywanego mu szacunku.
- Proszę, wystarczy Harry. Właściwie, to tak naprawdę potrzebuję jakiejś bielizny. - Spróbował się uśmiechnąć, widząc jego minę.
- Jasne - odparł Jack, rzucając spojrzeniem na talię Harry'ego.
- Bokserki czy slipy?
- Prawdę mówiąc, wszystko mi jedno - powiedział Potter, unosząc brew.
- Sam zdecyduj.
- W porządku. - Jack zaczerwienił się jeszcze mocniej.
- W takim razie... tak... - Odwrócił się i wyszedł.
Harry z uśmiechem zamknął za nim drzwi. Zastanowił się, jak wielu mężczyzn patrzyło na niego w ten sposób, zanim zrozumiał, jak bardzo mu się to podoba.
Gdy po raz kolejny rozległo się pukanie, był już ubrany. Tym razem to Manny, niosący torbę z jedzeniem i krzywiący ironicznie wargi.
- Czy to przypadkiem nie ty jesteś odpowiedzialny za stan mojego asystenta?
Harry cofnął się, aby go wpuścić.
- Poprosiłem tylko o bieliznę. Nie chciałem go obrazić.
Manny trzepnął go w pierś parą białych slipek.
- Och, on z pewnością nie został obrażony - powiedział i wywrócił oczami, po czym położył na stole przyniesioną torbę.
Gdy Harry wrócił z łazienki, czując się zdecydowanie wygodniej, Manny rozstawił już talerze i kilka pudełek z chińskimi potrawami. Wyciągnął z torby sześciopak dietetycznej coli i wręczył Harry'emu jedną puszkę.
- Co za problem mają Amerykanie z cukrem? - jęknął Potter.
- Och, teraz tak mówisz - uśmiechnął się Manny. - Zobaczysz, jak stuknie ci trzydziestka.
W trakcie posiłku, ku niespodziance Harry'ego, rozmawiali w przyjazny sposób. Jak się okazało, Manny sporo o nim wiedział. Duża część tej wiedzy pochodziła z badań, jakie przeprowadził w ciągu ostatniego tygodnia z powodu podejrzenia, iż Harry pracuje dla CIA.
- Mam teczkę w FBI? - zapytał oszołomiony Potter.
Manny posłał mu rozbawiony uśmiech.
- Oczywiście, że tak. - Część tej wiedzy tak naprawdę pochodziła od Draco, który mówił o Harrym od lat.
- Nie masz nawet pojęcia, jaki był podekscytowany, kiedy się tutaj pojawiłeś - dodał Manny, podnosząc za pomocą pałeczek kawałek kurczaka z sezamem. Przez ostatnie dni ciągle słyszałem tylko „Harry to, Harry tamto".
Potter uśmiechnął się, zaskakując tym samego siebie.
- W takim razie musiałeś znać go od dawna - powiedział.
- Odkąd wyjechałem do Nowego Jorku kilka lat temu. - Manny skinął głową, spoglądając do pojemników z jedzeniem, jak gdyby nie mógł się zdecydować, co teraz wybrać.
- To był... dziwny okres w moim życiu. - Przez chwilę spoglądał na pierożka, po czym wsunął go do ust.
- To znaczy? - zapytał Harry. Nie tyle ciekawiło go życie Manny'ego w Nowym Jorku, co sprawy związane z Draco.
Gryząc potrawę, Manny zdawał się zastanawiać.
- Wiesz, nowe miejsce, człowiek jest zupełnie sam, nikogo nie zna. Draco przybył do Stanów kilka tygodni później i przez parę miesięcy pracował pode mną.
- Wyobrażam sobie - parsknął Harry.
Manny zignorował komentarz.
- Potem Draco zdecydował się przyjąć zadanie jako tajny agent. Pozostaliśmy w kontakcie, choć jego zadanie było trudne i wymagało izolacji. Gdy ostatniego lata narobił sobie kłopotów, zadzwonił do mnie i poprosił, żebym mu pomógł. - Przerwał, aby napić się wody.
- Dlatego przyjechaliście tutaj. - Harry czuł, że jego serce bije teraz jeszcze trochę wolniej.
Manny kiwnął głową.
- Nie mieliśmy pojęcia, że zostaniemy ponownie tak łatwo znalezieni. Zdaje się, że wtedy sądziliśmy, że po prostu uda się uciec. - Słowo „razem" nie zostało wypowiedziane, ale Harry i tak je usłyszał.
- I co teraz? - zapytał i odłożył pałeczki. Apetyt nagle go opuścił.
- Co się z nim stanie?
- Nie wiem, Harry - westchnął Manny.
- Ale jest bezpieczny. Od razu powinniśmy załatwić to w ten sposób, tylko że on był tak kurewsko uparty.
Przez głowę Harry'ego przebiegł nagły błysk zrozumienia.
- Chroni go zaklęcie Fideliusa, prawda? A ty jesteś Strażnikiem Tajemnicy? - Manny odwzajemnił spojrzenie Harry'ego z ostrożnym wyrazem twarzy. Potter westchnął, czując ogromny smutek.
- Naprawdę się cieszę. Jesteś dla niego ważny i ufa ci bardziej, niż kiedykolwiek zaufa mnie. - Wbił wzrok w swój pusty talerz i potrząsnął głową. Udało mu się spieprzyć sprawy pomiędzy całą ich trójką. - Posłuchaj, wiem, że odkąd się tutaj pojawiłem, miedzy wami nie układało się za dobrze i przepraszam za to. Cokolwiek się jeszcze wydarzy, ja... Nie będę przeszkadzał. - Wypowiadane słowa były niczym wyryte na skórze: „Nie stanę między wami. Nie stanę między wami".
Manny nie przestawał wpatrywać się w Harry'ego, choć jego mina złagodniała.
- Faktycznie ci na nim zależy - powiedział.
Harry przytaknął.
- Oczywiście, że tak. Ale chcę, żeby był bezpieczny i szczęśliwy, a jeśli oznacza to, że zostanie z tobą... - przerwał, niezdolny dokończyć zdania.
Przez chwilę trwała cisza i kiedy Harry uniósł wzrok, zobaczył, że Manny próbuje powstrzymać się od śmiechu.
- To bardzo szlachetne z twojej strony, ale muszę powiedzieć, że tak naprawdę nie jestem w typie Draco.
Harry zamrugał ze zdziwienia.
- Co?
- On preferuje mężczyzn, którzy są... dobrze, trochę bardziej... homoseksualni. - Wrócił do posiłku ze śladem uśmiechu na ustach.
- To znaczy, że nie jesteś... - Harry mógł jedynie gapić się na jedzącego mężczyznę.
- Nie jestem gejem. - Manny wzruszył ramionami. - Szczerze mówiąc, starałem się. To znaczy, Draco jest pociągający. Kiedy pojechałem do Nowego Jorku, byłem krótko po rozwodzie i przechodziłem fazę eksperymentowania. A on flirtował ze mną i pewnego dnia pomyślałem, co się, do diabła, dzieje?
- Nie jesteś gejem - powtórzył Harry.
- Więc co z tą sytuacją w zeszłym tygodniu? Powiedział mi, że pieprzyłeś go na stole.
- To był obraz, który doprowadzał Harry'ego do szału z zazdrości.
Manny zaczerwienił się.
- Och, tak. No więc... Mówił ci o tym? - Harry przytaknął, na co Manny się skrzywił.
- Wiesz, założyliśmy się. Draco myślał, że jesteś hetero, a ja sądziłem, że tylko udajesz hetero, aby go skusić i... - Wydał z siebie dźwięk, przypominający wymuszony śmiech. - Właśnie dlatego cię pocałowałem. Żeby sprawdzić, jak zareagujesz. A ty spanikowałeś i uciekłeś, więc... Draco wygrał. - Pochylił głowę, ukrywając tym rumieniec.
Harry uśmiechnął się złośliwie.
- Wiesz, że tak naprawdę przegrał zakład?
Manny odwzajemnił uśmiech.
- Spłaci mnie później. Tak szczerze, wszystko wyszło na lepsze. Po tym incydencie nie wpadł w szał, więc zrozumiałem, że w końcu dał sobie ze mną spokój. Może to brzmi dziwnie, ale dzięki temu nasze stosunki uległy poprawie.
Harry potrząsnął głową.
- Nie mogę uwierzyć, że nie jesteś gejem. - Nie mógł powstrzymać uśmiechu. - I pewnie nawet biseksualizm nie wchodzi w grę?
- Nie jestem nawet pewien, co to znaczy. - Manny westchnął. - Przez kilka miesięcy byliśmy kochankami i w łóżku układało nam się cudownie, ale... Nie miałem zamiaru zakochać się w innym mężczyźnie. Dla mnie był to jedynie seks, a Draco chciał więcej.
- Ale myślałem... - Harry uniósł brew. Wydawało mu się, jakby stracił umiejętność ubierania myśli w słowa. - Chciał więcej?
Manny uśmiechnął się, zabawnie wykrzywiając jedną stronę ust.
- Cała ta sprawa z nieangażowaniem się była częścią pułapki na Colby'ego. A także, jak sądzę, mechanizmem obronnym. Dla Draco niezobowiązujący seks był lepszy niż samotność. Ale wiesz, on tak naprawdę bardzo kogoś potrzebuje.
Harry zaczynał czuć teraz lekkie zawroty głowy.
- Och, mój Boże - wymamrotał. - Draco z pewnością myśli, że go oszukałem.
Manny ponownie się uśmiechnął, tym razem smutno.
- Żałuję, że nie mogłem go pokochać, ale... Ja po prostu nie kręcę w tę stronę. Patrzenie, jak przez ostatnie kilka miesięcy niszczy sam siebie było okropne. Jest przygnębiony, samotny i nie może tego znieść.
- Ale tak nie musi być - powiedział Harry. - Pokażesz mu umowę, prawda? Może wrócić i... - przerwał i zagryzł dolną wargę.
Zaległa chwila ciszy i Potter znowu poczuł burzę emocji. Nie powinien pozwolić sobie myśleć w ten sposób. Nie powinien pozwolić sobie na nadzieję.
- Draco uważa, że się w tobie zakochuje - szepnął Manny. Harry zamknął oczy, starając się nie pozwolić popłynąć łzom. - Dzisiaj rano poczuł się kompletnie rozbity - kontynuował mężczyzna miękkim głosem. - Jeszcze nigdy nie widziałem go aż tak zdenerwowanego. Powiedział, że chce się ukryć gdzieś daleko, tak, aby nikt nigdy go nie odnalazł. - Potter, całkowicie zawstydzony, ukrył twarz w dłoniach. Był tak blisko tego, czego pragnął, choć wcale o tym nie wiedział. A teraz... Ponownie zagryzł wargę, zdecydowany nie płakać w obecności Manny'ego. Gdy brał urywany oddech, Manny odwrócił wzrok.
- Miałem ochotę cię zamordować, wiesz? Ale wbrew wszystkiemu, on nadal pragnął, abyś był bezpieczny. Chce, żebyś wrócił do domu, gdzie nie będziesz aż tak wystawiony na niebezpieczeństwo. Wymusił na mnie obietnicę, że doprowadzę cię do samej stacji świstoklikowej.
Gardło Harry'ego płonęło i musiał koncentrować się na oddychaniu. Nie mógł znieść myśli, że Draco tak bardzo cierpi.
- To wszystko było jednym wielkim nieporozumieniem - szepnął.
- Ale teraz jest już za późno, prawda?
Manny westchnął.
- Porozmawiam z nim, Harry. Pokażę mu umowę z ministerstwem i rozszyfrowane dokumenty. Ale nie wiem, czy zaryzykuje ponownie. Może stracić wszystko.
- Nieprawda - odparł Harry przecierając oczy i spoglądając na Manny'ego. - Wręcz przeciwnie, ma wiele do zyskania. Jeśli zostanie tutaj, jakie życie go czeka? Zawsze będzie musiał uciekać. I zawsze będzie samotny. - Harry wzruszył ramionami i pociągnął nosem.
- Mogę mu pomóc, Manny.
- Wydaje ci się, że dasz radę go uratować, prawda? - Ton Manny'ego nie był teraz krytykujący.
- Wiem, że tak - odparł Potter. - Jeśli tylko Draco da mi szansę.***
Harry ponownie miał sen. Szedł zacienionym korytarzem Hogwartu, choć nie był to ten sam korytarz, co zwykle. Tak naprawdę zdawał sobie sprawę, że znajduje się blisko biblioteki. Ron siedział na podłodze gdzieś poniżej, bliżej lochów. Harry zastanowił się, czy powinien iść go poszukać.
Jego latarnia zgasła, więc zatrzymał się, aby zapalić ją ponownie za pomocą różdżki, ale i tak niczego nie widział. Szedł dalej. Minął zakręt i spojrzał wprost na ogromne drzwi. Nacisnął na nie, lecz ani drgnęły. Wyciągnął w ich stronę różdżkę, ale uświadomił sobie, że zapomniał, jak brzmi zaklęcie.Lajkujcie 🌟
CZYTASZ
ZAGUBIONE SERCE / Drarry
Fanfiction2 części Draco Malfoy po ucieczce z Anglii, osiadł w Ameryce. Z pozoru wiódł szczęśliwe życie okraszone sporą dawką alkoholu i spotkaniami z przystojnym chłopcami, dodatkowo jednak pracował jako szpieg, a jego sukcesy są dość imponujące. Kilka lat...