Chłopak złapał się za policzek i powiedział:
- Jeszcze się policzymy - odszedł. Dobry pomysł, następnym razem przywalę ci mocniej pomyślałam. Odszukałam wzrokiem chłopaków, którzy magicznym sposobem wyparowali. Stali niedaleko i rozmawiali z jakimiś plastikami. Całe życie im wmawiałam, że sztuczne usta, sylikonowe cycki i ubranie, którego tak naprawdę tam nie ma to nie wszystko. Ale weź tu tłumacz facetowi, jak on i tak zrobi swoje. Podeszłam do chłopaków mimo to, że mnie stamtąd odpychało.
- Zawodnicy proszeni na linię startu. Zawodnicy proszeni na linię startu - rozległ się głos.
- Idziecie oglądać jak wygrywam kolejny wyścig? - powiedziałam zabijając wzrokiem plastiki.
- Tak, chodźcie chłopaki - powiedział Isac i odeszli od tych lasek, nawet się z nimi nie żegnając. Może moje nauki nie poszły w las. Usiadłam na motorze i ruszyłam na linię startu. Stałam na środkowej pozycji. Wszyscy zawodnicy byli już na starcie. Światła nad naszymi głowami zaczęły się zmieniać z czerwonego na żółty, i z żółtego na zielony. Kiedy zielone światło tylko zabłysło od razu pociągnęłam za manetkę i ruszyłam. Przede mną pierwszy zakręt, delikatnie przechyliłam maszynę i gładko skręciłam. Za mną jechał Lucas, widziałam, że chce mi pokazać, że jest lepszy ode mnie. Życzę powodzenia. Szybko pokonałam następną prostą i wjechałam w slalom. To jest to co kocham. Przechylam się i skręcam w prawo, za chwilę przyspieszam i zakręt w lewo, kolejne przyspieszenie, zakręt w prawo, jeszcze zakręt w lewo i ostatni zakręt w prawo. Teraz ostatnia prosta, zakręt i meta. Między mną,a Lucasem jest różnica jakiś dziesięciu metrów, więc mam nadzieję, że mnie nie wyprzedzi. Na prostej przyspieszam najbardziej jak tylko mogę, na zakręcie nie zwalniam, mocno się pochylam i gładko przejeżdżam przez ostatnią przeszkodę. Wjeżdżam na metę jako pierwsza, chwilę potem Lucas, a za nim reszta. Złowieszczo się do niego uśmiecham i zjeżdżam z toru. Ludzie gratulują mi wygranej. Niby powinnam im dziękować i cieszyć się z nimi, ale gratulacje to znienawidzona przeze mnie część wyścigów. Po tych wszystkich pustych słowach zgarniam chłopaków i jedziemy do naszego ulubionego klubu. Po dziesięciu minutach jesteśmy na miejscu. Czuje, że dzisiaj się trochę bardzo zabawie. Weszliśmy do klubu, oczywiście strasznie śmierdzi papierosami, alkoholem i potem, ale da się przeżyć. Przebiliśmy się z chłopakami przez grupę tańczących na parkiecie osób do baru. Zamówiłam wódkę z colą na początek. Po chwili go dostałam i wypiłam. Ogarnęłam chłopaków. Justin wyrywał jakąś laskę, Kevina nigdzie nie widziałam, a Isac siedział obok mnie. Wstałam od baru i zaczęłam tańczyć w rytm muzyki. Po chwili poczułam czyjeś ręce na moich biodrach. Odwróciłam się i zobaczyłam Isaca. Dobrze że to on. Uśmiachneliśmy się do siebie i zaczęliśmy tańczyć nasz bardzo oryginalny taniec. Kiedy piosenka się skończyła ruszyliśmy do baru po kolejne drinki. Zamówiłam sobie jednego i ruszyłam z nim na parkiet. Przetańczyłam ze dwie piosenki popijając drinkiem.
***
Jestem w pół świadoma tego co się dzieje. Tańcze już chyba piętnastą piosenkę z kolei. Co jakiś czas wyrywa mnie jakiś koleś, mając nadzieję, na szybką akcje w kiblu. Ale jeszcze żadnemu się nie udało. Justin z Kevinem co chwila liżą się z innymi laskami. Jest zabawa! Idę się napić. Podeszłam do barmana, który się do mnie uśmiechną i zamówiłam chyba już setnego drinka. Trudno, raz się żyje. Wypiłam go jednym duszkiem i ruszyłam do toalety. Ma szczęście nie było kolejki więc szybko weszłam do jednej z kabin i opróżniłam swój pęcherz. Szybko opuściłam to pomieszczenie i zaczęłam dalej tańczyć. Po siedmiu piosenkach zobaczyłam Isaca, który siedział przy barze. Usiadłam koło niego i wypiłam jego piwo.
![](https://img.wattpad.com/cover/85635741-288-k471421.jpg)
CZYTASZ
Black strong
ActionWsiadłam szybko do samochodu i czekałam na rodziców. Po chwili wsiedli i oni, ruszyliśmy w stronę lotniska. W oddali widziałam znikający dom. Po moim policzku spłyneła pojedyńcza łza. Otarłam ją ręką i odwróciłam wzrok od mojego byłego domu. #6 AKCJ...