☆8☆

8.1K 329 0
                                    

Po godzinie film się skończył. Usiadłam na Isacu i powiedziałam:

- Co robimy?

- Mogę zadzwonić po chłopaków, tylko musisz ze mnie zejść.

- To zadzwoń do nich, ale z ciebie nie zejdę.

- Zejdziesz, zejdziesz - powiedział i zaczą mnie gilgotać.

- Prze...stań...bo...z...cie...bie..nie...zej...dę... -mówiłam między śmichem.

- To nie przestanę - powiedział i zaczął mnie jeszcze bardziej gilgotać.

- Do...bra...pod...daję...się - powiedziałam i zeszłam z chłopaka. Isac wstał i wziął telefon do ręki. Wybrał numer i zadzwonił.

- Siema stary....wychodzimy na dwór.....oki to za 15 minut w parku.....zadzwoń jeszcze do Kevina....Do zobaczenia - Isac się rozłączył.

- To co idziemy? - zapytałam

- Tak - odpowiedział, a ja wstałam z łóżka wziełam telefon i z Isaciem wyszliśmy z mojego pokoju, zeszliśmy po schodach na dół, przeszliśmy przez salon, w którym siedzieli moi rodzice i oglądali telewizję. Założyłam buty, chłopak zrobił to samo wziełam klucze i wyszliśmy z domu. Zamknełam drzwi i ruszyliśmy w stronę parku. Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Chłopaków jeszcze nie było więc usiedliśmy na ławce, na której zawsze się spotykaliśmy. Po trzech minutach przyszli Kevin z Justinem.

- Hejka - powiedziałam i przytuliłam obydwóch.

- Siema - powiedział Kevin

- Cześć - odpowiedział Justin. Chłopaki przywitali się z Isaciem, a ja zapytałam:

- Idziemy na palc zabaw?

- Jak nie mamy innego miejsca, to możemy - odpowiedział Kevin i ruszyliśmy w stronę placu zabaw, który znajdował się w parku. Po chwili znudziło mi się chodzenie, więc podeszłam do Kevina od tyłu i powiedziałam:

- Weź mnie na barana. Proszę!

Chłopak nic nie odpowiedział tylko się schylił a ja wskoczyłam na jego plecy. Zaczął powoli biec, a ja zaczęłam krzyczeć, że ujeżdżam mojego jednorożca. Isac momentalnie załapał o co chodzi i wziął na barana Justina, który zaczął krzyczeć, że jeździ na pegazie. Biegaliśmy tak i krzyczeliśmy do czasu, kiedy chłopaki się przewrócili. Zaczeliśmy się śmiać i tarzać ze śmiechu. Po jakiś piętnastu minutach leżenia na ziemi i się śmiania wstaliśmy i zaczeliśmy już normalnie iść w stronę, ale ja wpadłam na pomysł, że jeśli będę pierwsza to zajmę huśtawkę i oni nie będą mogli się bujać, więc zaczełam biec. Chłopaki szybko ogarneli o co chodzi i zaczeła się dzika walka, kto pierwszy dobiegnie. Ja oczywiście miałam przewagę, bo zaczełam biec szybciej, dlatego też pierwsza wpadłam na plac zabawi i rzuciłam się na huśtawkę. Chłopaki dobiegli zaraz po mnie i zaczeliśmy się śmiać i gadać.

Po pięciu godzinach ja z Isackiem wróciłam do domu, a chłopaki poszli coś załatwić, nie wnikałam. Opowiedziałam im o postanowieniu moich rodziców i obiecali mi że będą mnie odwiedzać. Weszliśmy do domu, zdjeliśmy buty i ruszyliśmy w stronę mojego pokoju. Weszliśmy, zamknełam drzwi i położyłam się na łóżku, Isac położył się obok mnie i powiedział:

- Zamawiamy pizzę?

- Tak - odpowiedziałam, a po chwili dodałam - właśnie uświadomiłeś mi że jestem głodna.

- Sam sobie to przed chwilą uświadomiłem - powiedział Isac i zaczeliśmy się śmiać. To co jaką zamawiamy? Z szynką i podwójnym serem?

- Tak, ja idę po torbę i walizkę, a ty zamów pizzę.

- Dobra - odpowiedział Isac, a ja wyszłam z pokoju i udałam się do pomieszczenia gospodarczego, ale ja to nazywam czarną dziurą, bo panuje tam niesamowity bałagan i wszystko można tam znaleźć. Wygrzebałam moją walizkę i torbę sportową. Wziełam je i zaniosłam do pokoju. Isac właśnie kończył zamawiać pizzę.

Black strongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz