- No to zapowiada się ciekawy weekend - powiedział Isac
- Jeeee, impreza, impreza - zaczął krzyczeć Justin
- To ja idę się przebrać - powiedziałam, zabrałam potrzebne rzeczy i biegiem ruszyłam do łazienki. Mój strój zmieniłam na czarną, koronkową miniówę do tego czerwone usta i podkreślone oczy. Rozpuściła włosy i wyszłam z łazienki, chłopcy już byli gotowi. Justin miał czarne rurki, biały T-shirt i czarno czerwoną koszulę, Kevin założył dżinsowe rurki i czarną koszulkę z nadrukiem, a Isac czarne rurki i też koszulkę z nadrukiem.
Podeszłam do nich i zaczęłam zakładać czarne conversy. Chłopami ciągle się na mnie patrzyli. Po założeniu butów z torby wyciągnełam białą,skórzaną kurtkę i ją założyłam. Stanełam obok chłopaków i patrzyłam na nich, a oni na mnie.
- Będziemy tak stać? I czy ktoś zamówił taksówkę? I czemu mi się tak przyglądacie? - powiedziałam po chwili.
- Zamówiłem taksówkę - odpowiedział Kevin
- A ty poprostu wyglądasz jak bogini seksu - powiedział Justin
- Nie że coś, ale ja zawsze wyglądam jak bogini seksu - powiedziałam i zarzuvilam wlosy do tyłu. Ruszyłam w stronę drzwi. Otworzyłam je i wyszłam na zewnątrz. Chłopaki szli za mną. Taksówka już stała przed domem. Szybko do niej wsiadliśmy, podaliśmy kierowcy taksówki adres i ruszyliśmy do klubu. Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Kevin zapłacił za taksówkę i wysiedliśmy z samochodu. Razem ruszyliśmy do klubu. Weszliśmy do środka, w klubie, jak w każdym waliło potem i alkocholem. Wszyscy ruszyliśmy w stronę baru. Usiedliśmy na krzesłach barowych i zamówiliśmy po piwie. Kiedy wszyscy wypili poszliśmy tańczyć. Justin wyrwał szybko jakąś laskę i poszedł z nią gdzieś, a my tańczyliśmy dalej.
* Dwie godziny później *
Ale jazda, jest zajebiście. Widzę wszystkie kolory tęczy, ale idę po jeszcze jednego drinka. Kevin i Isac są w takim samym stanie jak ja, a Justin gdzieś wyparował z tą dziewczyną, nie wnikam. Ruszyłam w stronę baru zataczając lepsze kółka niż zrobione cyrklem i zamówiła drinka z colą. Wypiłam go duszkiem i wróciłam tańczyć z chłopamami.
* Pół godziny później *
- Angel.....yba czeba iść......do doma - usłyszałam głos Isaca.
- Możliwe - powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi, a za mną Kevin i Isac. Wsiedliśmy do taksówki i ruszyłiśmy w stronę domu. Oparłam się głową o ramię Kevina i zasnełam.
Obódziły mnie promienie słońca. Otworzyłam oczy, szybko je zamknełam, bo oślepiło mnie światło. Złapałam się za głowę, bo poczułam porządnego kaca. Powoli otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Leżałam na łóżku Isaca, ale chłopaka nie było. Wstałam i zeszłam schodami na dół, Isac i Kevin siedzieli przed telewizorem popijając czymś. Kiedy schodziłam ze schodów spojrzeli na mnie.
- O, śpiąca królewna wstała. Na stole masz kanapki i coś na kaca - powiedział Isac
- Przyda mi się - odpowiedziałam i poszłam do kuchni. Zjadłam szybko kanapki i wypiłam jednym duszkiem to coś obrzydliwego, co miało mnie wyleczyć z kaca. Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie obok chłopaków. Boże, ale chce mi się żygać.
- Angel? - zapytał Kevin
- Co? - odpowiedziałam mu
- Wiesz może gdzie jest Justin? - zapytał chłopak. Spojrzałam na niego i ogarnęłam, że Justin na początku imprezy sobie gdzieś poszedł z jakąś laską.
- Nie wiem, dzwoniliście do niego? - powiedziałam.
- Nieodbiera - dodał Isac
- Może niedługo wróci. Zaraz się pożygam - powiedziałam
- Spoko, ja też - powiedział Isac, a zamek w drzwiach zaczą się przekręcać, a ja poczułam że mój żołądek też się przekręca i że zaraz zwrócę całą jego zawartość. Wstałam z kanapy i szybko pobiegłam do toalety. Moje śniadanie wylądowało w kiblu. Ogarnełam się i wyszłam z łazienki. Chłopaki witali się z Justinem. Podeszłam do niego i dałam mu buziaka w policzek, a on mi. Usiadłam na kanapie i próbowałam skupić się na czymś innym niż kac. Oparłam się o Isaca i zasnełam.
CZYTASZ
Black strong
AksiWsiadłam szybko do samochodu i czekałam na rodziców. Po chwili wsiedli i oni, ruszyliśmy w stronę lotniska. W oddali widziałam znikający dom. Po moim policzku spłyneła pojedyńcza łza. Otarłam ją ręką i odwróciłam wzrok od mojego byłego domu. #6 AKCJ...