Zaczeliśmy opracowywać całą strategie, wypisywać złe i dobre strony wyścigów i analizować skalę zagrożenia. Po trzech długich godzinach zrobiliśmy przerwę na kawę i ciastko, a potem dalej analizowaliśmy. Do obiadu, czyli jakieś cztery godziny. Na obiad zamówiliśmy sushi, bo stwiedziłam, że mam ochotę na sushi.
Poszłam do swojego pokoju i przyniosłam telefon. Włączyłam go, ale doszłam do wniosku, że to byl zły pomysł...
52 nieodebranych połączeń od Filipa
74 nieodebranych połączeń od Dawida
11 nieodebranych połączeń od Kondrada
14 nieodebranych połączeń Damiana
3 nieodebrane połączenia od Karoli
3 nieodebrane połączenia od Eweliny
13 wiadomości od Filipa
27 wiadomości od Dawida
3 wiadomości od Kondrada
2 wiadomości od Damiana
1 wiadomość od Karoli- Isac, masz włączony telefon? - zapytałam niepewnie.
- Tak, bo musiałem zamówić sushi, a jeśli chodzi o nieodebrane połączenia i wiadomości, to oni chyba naprawdę się wkurzyli.
- Chyba? Filip dzwonił do mnie 52 razy, a Dawid 74. Bedę miała wpierdol życia od nich. I chyba sushi przyjechało, bo tak coś mignęło przed oknem.
Chłopak spojrzał w stronę o ktorej mówiłam i odpowiedział:
- Rzeczywiście, zaraz wracam - powiedział i poszedł odebrać nasz obiadek.
Wrócił i postawił na stole wielkie pudełko sushi, szybko je otworzyłam i zaczeliśmy jeść.- To co dzwonimy? - zapytałam po jakimś czasie i wskazałam na telefon.
- Z mojego czy z twojego? - zapytał Isac.
- Z mojego - odpwiedziałam i wykręciłam numer do brata.
- Daj na głośnik - powiedział chlopak, a ja zrobiłam o co mnie poprosił. Miałam nadzieję, że nie odbierze. Błagała w myślach żeby nie odebrał. Jaki stres, normalnie jakbym czekała na wyrok.
- Czy ty jesteś kurwa nienormalna?! - jednak odebrał.
- O brat daj spokój, to tylko dwa tygodnie. Usprawiedliwisz mi w szkole? - powiedziałam, ale chyba jest strasznie wkurwiony.
- Czy ty slyszysz co ty mówisz?! Wyjechalaś sobie do Isaca, bo tak ci się podoba. Nie powiedziałaś nikomu, a na dodatek nie odbierasz telefonu. Co ty sobie wyobrażasz.
- Boże czlowieku, zluzuj gumę. Muszę załatwić kilka spraw, a potem wrócę.
- Ty jesteś nienormalna. A mogła byś mi wytłumaczyć co to za ważne sprawy?
Spojrzałam na Isaca, który machał głową, żebym nie mówiła.
- Nie, bo byś mi kazał wrócić i dostałabym wpierdol życia.
- Boże, Angel mam dość tych zagadek. Powiedz łaskawie o co chodzi, bo inaczej osobiście do ciebie przylecę i zabiorę cie do domu.
- Nie mogę, przepraszam, powiedz chlopaką, żeby się nie martwili. Zadzwonię jeszcze dzisiaj, albo jutro - powiedziałam i rozłączylam się.
- Ej, a jak on tu naprawdę przyjedzie? - zapytał Isac.
- Przecież on nie wie gdzie ty mieszkasz idioto.
- A no tak - odpowiedział chłopak i oboje wybuchneliśmy śmiechem. Gdy już zjedliśmy obiad i posprzątalismy, wrociliśmy do pracy przy notatkach.
Do wieczora wszystko rozpisywaliśmy, zrobiliśmy plan na jutro - w końcu usiąde na swoim cudeńku.- Isac, ktoś dzwoni do drzwi, ja już nawet nie mam siły wstać z kanapy.
- Obstawiam, że to chłopaki - powiedział chlopak i poszedł otworzyć drzwi.
- Siema stary, czemu cię w szkole nie było? - uslyszałam zza drzwi.
- Wejdź do salonu, to będziesz wiedział - odpowiedział, a ja podniosłam sie z kanapy, żeby wstać. Chłopak, znaczy jak się okazało - Justin - wszedł do salonu i gdzy tylko mnie zobaczył staną jak wryty.
- A ciebie co tu przywiało? - zapytał gdy już się ogarnął.
- A może byś się tak przywitał albi coś, a potem o szczegóły pytał - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Wstałam z kanapy i pocałowałam chłopaka w policzek.
- A teraz tłumacz o co chodzi, bo ja was dwoje nie rozumiem - powiedział chlopak i wskazał najpierw na Isaca, a potem na mnie.
- Więc ogólnie nie uwierzysz co sie stalo - odezwał sie tym razem Isac i usiedliśmy wszyscy na kanapie.
- To musiało być coś wielkiego, że ty - wskazał na mnie - tutaj - wskazał podlogę w domu Isaca - przyleciałaś - zrobił ruch ręką, który miał naśladować samolot.
- Dostaliśmy sie do największych nie legalnych wyścigów na świecie. A teraz was przeproszę na chwilkę - powiedziałam i ruszyłam do łazienki. Skończyło się jak zawsze tym samy. Zwróciłam całe jdzenie. Wrócilam do chłopaków i zobaczyłam Justina stojącego z otwartą buzią. Zaczął literować:
- A l e b e k a - a po chwili dodał już normalnym tonem - wkręcacie mnie?
- Ani trochę, inaczej ona nie przyeżdżała by do mnie jeden dzień po tym jak wróciliśmy od niej.
- No w sumie racja - powiedział zamyślony.
- Jezu, to jest genialne! Przecież tam jest się strasznie trudno dostać, a na dodatek nigdy nie wiadomo, kiedy się odbywają! - krzykną nagle Justin i zerwał się z kanapy - Ja spadam powiedzieć Kevinowi, liczcie na to że jutro do was przyjdziemy.
- Okej, tylko przynieście tą skrzynkę piwa - powiedział Isac - za zakład - dodał.
- Ale ty to specjalnie zaplanowałeś - powiedział Justin wychodząc.
- No ale zakład, to zaklad. Do zobaczenia stary - odpowiedział mu Isac i Justin wyszedł z domu.
- O jaką głupotę się tym razem założyliście? - zapytałam.
- O to czy przyjedziesz wszcześniej niż dwa tygodnie, czy później.
- Wiesz co?
- No co?
- Skoro wiedziałeś, że wygrasz, to czemu tylko o skrzynkę piwa? - zapytałam i uśmiechnęłam się, a Isac zaczął się śmiać.
- Nie chciałem go wykorzystywać - powiedział i puścił mi oczko.
- Tsa... - powiedziałam, bardziej do siebie niż do niego i poszłam się wykąpać
CZYTASZ
Black strong
AcciónWsiadłam szybko do samochodu i czekałam na rodziców. Po chwili wsiedli i oni, ruszyliśmy w stronę lotniska. W oddali widziałam znikający dom. Po moim policzku spłyneła pojedyńcza łza. Otarłam ją ręką i odwróciłam wzrok od mojego byłego domu. #6 AKCJ...