Zostawilam motocykl w garażu, wpadłam do domu, wzięłam chusteczki, słuchawki i ruszylam do swojego pokoju. Zwinęłam się w kłębek pod kołdrą, włączyłam piosenkę, która kojarzyła mi się z Dawidem i naszym dzieckiem i zaczęłam płakać z bezsilności i tęsknoty. Nie chciałam tego dziecka, ale jeśli już je miałam to kochałam je całym sercem. Teraz, kiedy poroniłam czułam w sercu pustkę i nic więcej, tylko pustkę. Kiedy zobaczyłam tą małą zapłakaną dziewczynkę, uświadomiłam sobie, co się stało, uświaomiłam sobie, że straciłam dziecko, które za jakiś czas też mogłoby zgubić się w super markecie. Po moich policzkach spłyną kolejny potok łez. Przytuliłam się do poduszki i płakałam jak małe dziecko. Nawet w takich sytuacjach przypomina mi się to, że moglam mieć dziecko i go nie mam. Po półgodzinie opadłam na łóżko i zasnęłam.
Obudził mnie śmiech chłopaków wchodzących do domu. Zerwałam się szybko z łóżka, bo nie chciałam, żeby widzieli, że płakałam. Otworzylam aparat w telefonie i się przestraszyłam. Wyglądałam jak zombie, który został zjedzony i strawiony przez innego zombie. Zmyłam szybko zaschnięty tuszy spod oczu i pomalowała rzęsy ponownie. Rozczesałam wlosy i związałam je w kitkę na czubku głowy. Nałożyłam troche pudru i w tym momencie zapukał ktos do moich drzwi.
- Proszę - powiedziałam siadając spowrotem na łóżko.
- Angel, kupiłem ci... - wszedł Isak do mojego pokoju i przerwał, kiedy mnie zobaczył - Płakałaś
Jak? Kurwa, jak? Jak on to ogarnął?
- Nie, wydaje ci się. Co mi kupiłeś? - zapytałam wstając z łóżka i podchodząc do niego. W ręce trzymał białą reklamowkę.
- Angel, nie kłam, ja to widzę. Chcesz pogadać? - zapytał odkładając torbę na szafkę i podchodząc do mnie. Wtuliłam się w jego tors i zaczęłam płakać. Isac glaskał mnie uspokajająco po plecach.
- Ciii, bedzie dobrze - pocieszał mnie.
- To tak strasznie boli - powidziałam między napadami płaczu.
- Wiem to skarbie, wiem - powidział sciszając głos przy każdym wyrazie. A potem podniósł mnie i położył na łóżku. Do pokoju wszedł Kevin.
- Isac, to ja będę spadał, wpadniemy wieczorem - wyszeptał Kevin, a chłopak pokiwał głową i pokazał coś ręką, ale nie wiedzialam co, bo leżałam wtulona w tors chłopaka. Po chwili usłyszałam kroki wychodzącego Kevina.
- Zrobić ci herbaty? - zapytał chłopak, kiedy się trochę uspokoiłam. Pokiwałam potwierdzająco głową.
- To ty jeszcze poleż, a ja zaraz ci przyniose - odpowiedział i wyszedł z mojego pokoju. Przetarlam oczy i wzięłam chusteczkę do nosa, a następnie go wydmuchałam.
Sama to wszystko wymyślilaś, sama to wszystko spierdoliłaś. A teraz masz skutki tego wszystkiego.
- Proszę - powiedział Isac i podał mi herbatkę.
- Dziękuje - powiedziałam i zaczęłam powoli pić. Gdy upiłam mniej, więcej połowę odstawiłam szklankę na szafkę.
- Wypiłaś już? - zapytał Isac. Pokiwałam przecząco głową.
- Przyszło coś o moim dowodzie? - zapytałam zmieniając temat.
- O dobrze, że mi przypomniałaś - powiedział chłopak i podniósł białą reklamowkę. Wyjął z niej dowód i mi go podał.
- Musiałem podpisać te wszystkie pieprzone papiery, a na dodatek ta pani w urzędzie miała brodę. Nigdy więcej mi nie każ tam chodzić - powiedział chłopak ze śmiechem, a ja zaśmiałam się gdy o tym wspomniał.
- Ale to nie wszystko - powiedział i zaczął wyjmować kolejne rzeczy - no więc była przecena na bieliznę, Kevin jak tylko to zobaczył to mu odbiło, więc takim sposobem kupiliśmy ci jeszcze więcej bielizny. Wogóle, zrobili coś takiego, że ostatnie sztuki są na wyprzedaży minimum 50% wiec musiałem zobaczyć co tam jest i kupilem ci jeszcze kosmetyczkę - była cała przeźroczysta w nadrukowane flamingi - okulary przeciwsłoneczne, czapkę i rękawiczki żebyś nie zmarzła i koszulkę.
- Isac, zrobiliśmy tak wielkie zakupy, że wydaliśmy połowę swoich oszczędności, a ty mi dopiero teraz mówisz, że tam były przeceny 50%?!
- Dlatego kupiłem ci te rzeczy
- A no faktycznie. Dziękuję - powiedziałam i dałam mu buziaka w nos.
- O jak slodko, a teraz muszę cię przed czymś uprzedzić. Jak będziesz wychodzić z pokoju to się nie przeraź.
- Okej, już się boje - powiedziałam i dopiłam resztę herbaty, a po chwili dodałam - chodź trzeba rozpakować zakupy.
- Tak, tak trzeba, trzeba - powiedział pod nisem chlopak, ale już mu nic nie odpowiedziałam. Otworzyłam drzwi i weszłam do salonu.
- Ja pierdole! Kto tego tyle kupił! - krzyknęłam.
- Ostrzegałem
- Ta, ostrzegałeś - powiedziałam bardziej do siebie niż do chłopaka i zaczęłam rozkładać torby z jedzeniem do szafek, ubrania albo do mnie, albo do Isaca, a inne rzeczy na swoje miejsce.
CZYTASZ
Black strong
ActionWsiadłam szybko do samochodu i czekałam na rodziców. Po chwili wsiedli i oni, ruszyliśmy w stronę lotniska. W oddali widziałam znikający dom. Po moim policzku spłyneła pojedyńcza łza. Otarłam ją ręką i odwróciłam wzrok od mojego byłego domu. #6 AKCJ...