☆27☆

5.1K 255 12
                                        

Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam Isaca śpiącego Isaca, który mnie prztulał. Delikatnie wyszłam z jego uścisku i ruszyłam do łazienki. Kevin spał na siedząco na fotelu, a Justina nie było. Spojrzałam na zegarek 19:11. Samolot mam o 20:15. Dobra, wyrobie się. Wyjełam z torby ubrania na przebranie i dopiero teraz ogarnełam, mam na sobie koszulkę Isaca i majtki. To fajnie, że ktoś mnie przebrał. Zdjełam z siebie ubranie i założyła czyste. Zabrałam się do ogarniania mojej twarzy, bo wygłądam gorzej niż Frankestain. Zmyłam wczorajszy makijaż i nałożyła nowy. Związałam włosy w koka i wyszłam z łazienki. Zadzwoniłam po taksówkę, która miała przyjechać za pięć minut. Pomalowałam usta szminką i pocałowałam Isaca i Kevina zostawiając na ich policzku ślad szminki. Wziełam szminkę i napisałam na lustrze " dziękuje za weekend, zobaczymy się niedługo ". Schowałam szminkę i wyszłam z domu. Taksówka już czekała. Jednak dojechała w pięć minut. Podałam kierowcy miejsce to którego chcę dojechać i ruszyliśmy w drogę. Po dwódziestu minutach byłam na miejscu. Zapłaciłam kierowcy i ruszyłam na lotnisko. Przeszła. Przez odprawę i wsiadłam do samolotu, który po chwili ruszył i wzbił się w powietrzę.

              * Dziewięć godzin później *

Wylądowaliśmy na lotnisku w Warszawie. Jest piąta w nocy, a ja mam jutro szkołę, ale mam ją w dupie i nie idę. Jestem cholernie zmęczona i chce iść spać. Przeszłam przez lotnisko, wsiadłam w taksówkę i ruszyłam do domu. Po dziesięciu minutach byłam na miejscu. Po zapłaceniu, wysiadłam z samochodu i otworztłam drzwi do domu. Weszłam, zdjełam buty i ruszyłam do swojego pokoju. Torbę rzuciłam w kąt i uwaliłam się na łóżku. Po chwili zasnełam.

Wstałam o 10:13. Rodzice chyba nie ogarneli, że już wróciłam. Lepiej dla mnie, wstałam z łóżka i poszłam się ubrać. Założyłam czarne rurki z dziurami na kolanach i luźną koszulkę z jednorożcem. Zeszłam na dół, nikogo nie było, wyjełam z lodówki mleko, a z szafki platki i zrobiłam sobie śniadanie. Usiadłam na knapie, włączyłam telewizor i zaczełam jeść śniadanie. Nagle moją konsumpcje płatków przerwał dzwoniący telefon. Wyjełam go z kieszeni i nie patrząc na wyświetlacz odebrałam.

- Czego. - powiedziałam.

- Spokojnie siostra, mam dla ciebie propozycję - powiedział głos w telefonie. Już wiedziałam, że to Filip.

- Sorry, myślałam że to jakiś pojeb. Co to za propozycja?

- No więc gadałem z chłopakami z mieszkania i tak się składa, że mamy jeden wolny pokój i czy byś chciała wyprowadzić się od rodziców do mnie?

- Naprawdę? Mogę się przeprowadzić?

- Tak, inaczej bym nie dzwonił - powiedział Filip i zaczą się śmiać.

- Dobra, tylko daj mi się spakować i zjeść śniadanie.

- Dobra, przyjadę z 15 minut.

- Ha ha ha bardzo śmieszne. Dobra, do zobaczenia, idę się pakować. Pa

- Pa - odpowiedział chłopak i się rozłączyłam. Rzuciłam telefon na drugi koniec kanapy i skończyłam moje śniadanie. Wyłączyłam telewizor i wsadziłam miskę do zmywarki. Ruszyłam biegiem po schodach i wyciągnęłam torbę. Na dole usłyszałam głos otwieranych drzwi. Coś to piętnaście to krótkie. Zaczełam pakować ubrania do torby. Filip szedł do mojego pokoju po schodach. Otworzył drzwi do mojego pokoju. Podeszłam do niego i dałam mu buziaka w policzek na przywitanie,  on mi.

- Dużo masz tych ubrań? - zapytał

- No troszkę tego jest - odpowiedziałam i uśmiechnełam się. Filip pomógł mi pakować ubrania i inne moje rzeczy. Po półgodzinie pokój był pusty, a wszystkieczy bapchane w torbie i walizce. Wsiadłam do samochodu Filipa i ruszyliśmy do jego mieszkania.

Black strongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz