Siedziałem u Brada aż nie zasnął, co nastąpiło dość szybko. Nie dziwię mu się, był wyczerpany. Opowiadał mi co się stało i dlaczego Minho musiała wyprowadzać ochrona. Dlaczego w ogóle tu przyszedł. Ponoć przyszedł porozmawiać o dziecku. Nie wierzył, że Brad poronił i chciał się dowiedzieć czy to prawda, a gdy usłyszał odpowiedź twierdzącą, zaczął go za wszystko przepraszać. Za to, że go nie było, za to, że był taki okropny w stosunku do niego. Gdy Brad powiedział, że nie ma za co przepraszać, bo i tak czasu nie cofnie, ten się rozpłakał. Potem Brad powiedział żeby nie robił z siebie ofiary bo gdyby był przy nim i gdyby naprawdę kochał ich dziecko, to nic by się nie stało. Wtedy zaczęli się kłócić o to, kogo to wina.
Szczerze powiedziawszy jestem rozczarowany ich zachowaniem. Nie powinni obwiniać siebie o śmierć swojego dziecka.