*gdy w telewizji leci „Biały wąż" z cyklu „Najpiękniejsze baśnie braci Grimm"*
Endres: *widzi jakąś blondi i ma dziwny wyraz twarzy*
Ja: *zrezygnowanym tonem*: No nie, tylko nie to. Teraz pewnie każą mu zabujać się w tej głupiej blondi...
Mama: Kto każe mu się zakochać? Jego ojciec?
Ja: Może nie jego ojciec, ale scenarzyści pewnie tak, niestety...
Mama: Może tak nie będzie.
Ja: Znając życie i tandetne filmy, prawdopodobnie tak będzie. Patola.
Mama: A może ona nie będzie go chcieć.
Ja: Ty, no może. Ona nie będzie go chcieć, więc kopnie ją w dupę, a potem przypadkiem spotka jakiegoś fajnego chłopaka i okaże się, że to miłość jego życia...
Ja: *lenny face*
Mama: No tak, bo jak zwykle chodzi o to, żeby był gejem.
Ja: No a nie? Zresztą, on już jest gejem, ja to wiem. I wszystko będzie dokładnie tak, jak powiedziałam.
Ja: *lenny face*
Mama: Może i tak, kto wie...
Ja: Musi tak być. A jak nie będzie, to obmyślę inną, prawidłową wersję.
Ja: *wychodzi, ale po jakimś czasie wraca i ogląda dalej*
Ta blondi: *jest przywiązana do drzewa*
Ja: Dobrze jej tak XD
Endres: *walczy na miecze z kimś tam*
Ja: *patrząc na niego*: OK, on jest gejem. Na 100%.
Ja: *lenny face*
Mama: No nie wiem, bo on chyba jednak się w niej zakochał.
Ja: Czyli jednak mu kazali? No nie...
Mama: Nikt mu nie kazał, on chyba tak sam z siebie...
Ja: Nie, to nieprawda. Na pewno tak nie było. Nie mogło tak być, nie zgadzam się.
Mama: Uspokój się trochę.
Arnold: *podchodzi do tej blondi z mieczem*
Ja: Dopiero chciał chajtnąć się z tą blondi, a teraz chce ją zajebać. No i bardzo dobrze XD
Endres: *dalej walczy z kimś tam*
Arnold: *po chwili podchodzi do niego od tyłu*
Ja: Ej, ale nie zachodź go tak od tyłu. To znaczy... Jak chcesz, to możesz, ale nie po to, żeby go zabić, tylko w innym celu.
Ja: *lenny face*
Jakieś zwierzęta: *przegryzają linę, którą ta blondi jest przywiązana do drzewa*
Ja: Nie przegryzajcie tego, zdrajcy jebani! Blondi ma tam siedzieć, a nie...
Arnold: *wystawia miecz i już ma zaatakować Endresa od tyłu*
Ja: *lenny face*
Ta blondi: *daje Arnoldowi w ryj*
Endres i ta blondi: *przytulają się*
Ja: No kurwa, co to ma być?! Co to w ogóle ma znaczyć?! Głupia dziwka...
Endres i ta blondi: *stoją gdzieś tam i wygląda na to, że mają niby brać ślub*
Mama: Patrz, chyba będą ślub brać.
Ja: Brać to może, ale Arnold Endresa od tyłu. A cała reszta to nieprawda. To wszystko jest ustawione. Nie będzie żadnego ślubu, oni tak tylko udają, bo chcą nagrać sobie film na Youtube, robią to dla wyświetleń.
Brat: Za chwilę pewnie powiedzą, żeby zostawić łapkę w górę i komentarz.
Ja: No dokładnie. I powiedzą jeszcze, żeby czerwony przycisk „Subskrybuj" zamienić na szary. Tak będzie, nie ściemniam.
Ja: *uświadamia sobie, że na serio shipuje Arnolda z Endresem*
Ja: *myśli*: O chuj, przecież oni faktycznie do siebie pasują! To jest takie... From hate to love - niby się nienawidzili albo myśleli, że się nienawidzą, ale tak naprawdę się kochają! OMG, idę obmyślić ciąg dalszy tej historii...
Ja: *lenny face*
CZYTASZ
The Hard Life of Yaoistka
HumorNiniejsza publikacja jest zbiorem spostrzeżeń, przemyśleń oraz autentycznych sytuacji mających miejsce w czasie egzystencji pewnej zjebanej yaoistki i powodujących u niej stany niezrozumiałej dla osób trzecich ekscytacji oraz tony zboczonych skojarz...