Położyłam go z powrotem tak, że też na nim leżę okrakiem. Zdjął mi bluzę, więc na nim usiadłam.
- Nie pozwolę na to.
- Powiedz to cyckom.
Spojrzał na nie, a ja westchnęłam.
- Jesteś okropny.
- Prędzej czy później przegrasz. Jesteś cholernie emocjonalna.
- Wkurwiasz mnie.
- Dziękuję.
Uśmiechnął się i mnie pocałował, a ja westchnęłam, znowu się na nim kładąc.
- Jay, ktoś naprawdę tu może wejść...
Westchnęłam, jak zsunął dresy które mam na sobie.
- Ja lubię ryzyko.
Zaśmiałam się i go pocałowałam.
- Ja też...
Założył mi bluzkę i przykrył nas kocykiem, więc zdjęłam mu bokserki, a on się zaśmiał.
- Mówiłem, kochanie.
- Spierdalaj.
Złapałam jego penisa i się uśmiechnęłam, poważnie za tym tęskniłam. Usiadłam na nim, a Jason nas obrócił i nade mną zawisł. Powoli zaczął się poruszać, a ja odchyliłam głowę i przygryzłam swoją wargę. Zaśmiał się i mnie pocałował, coraz szybciej się we mnie poruszając.
- Jay...
- Ej dzieciaki...
Mama tu weszła, więc Jason westchnął i położył głowę na moim ramieniu, udając że śpi. Zaśmiałam się i spojrzałam na mamę.
- No?
Uniosła brwi, patrząc na nas i się uśmiechnęła.
- Wszystko między wami okej...?
- Po prostu zasnął... Jutro pewnie znowu nie będzie się do mnie odzywał.
- Porozmawiaj z nim. Nie przeszkadzam... Dobranoc.
- Dobranoc.
Poszła, i jak usłyszałam że już nie ma jej na schodach, spojrzałam na Jasona.
- Jesteś okropna.
- Ty też.
Znowu zaczął się poruszać, przez co cicho jęknęłam i odchyliłam głowę do tyłu, kiedy jeszcze bardziej przyspieszył. On się nigdy nade mną nie zlituje.
- Jay, kurwa.
Zaśmiał się i ścisnął mój pośladek, a ja przewróciłam oczami i mocno zacisnęłam paznokcie na jego ramionach. Ugh... Uwielbiam jego bliskość. Przy nim naprawdę czuję się najlepiej. Z Chancem... Normalnie. To nic nowego i uważam go za przyjaciela, a Jason... Kurwa mać. Nie potrafię się przy nim opanować.
- Idziemy na randkę, kochanie.
Pocałował mnie w szyję, przez co się uśmiechnęłam i nas obróciłam tak, że na nim leżę. Też zaczęłam poruszać biodrami, a on uniósł brwi i się uśmiechnął.
- Szybciej.
- Spierdalaj. W każdej chwili ktoś może tu zejść, a ty jak zwykle...
- Ja jak zwykle biorę co chcę.
- Nie jestem rzeczą i nie wypieprzysz mnie tak, jak chcesz. Jakby tata lub Jaxon się dowiedzieli...
- Jaxon już by nic nie powiedział.