- Twoja matka jest zajebista.
Chance się zaśmiał, a ja się do niego przytuliłam, udając smutną.
- Ojeeej, kochanie. No już. Nic się nie stało...
- Jestem okropna.
- Nie jesteś.
Zobaczyłam że Oscar na nas patrzy, więc chciałam do niego podejść, ale odwrócił się do nas tyłem. Spłynęła mi łza, a Chance się do mnie pochylił.
- Teraz już nie wiem czy udajesz...
- Naprawdę jestem okropna.
- Nie jesteś... Naprawdę nie jesteś, Sabine.
- Nie widzisz że każdy ma mnie gdzieś?
- Jaxon ciągle się gapi i tylko marzy o tym, żebyś do niego podeszła, albo się chociaż uśmiechnęła.
Zadzwonił dzwonek, więc spojrzałam w stronę Jaxona który faktycznie się gapi. Ale nie stoi z Jasonem, on siedzi na ławce i coś robi na telefonie. Nigdy tak nie było... Weszliśmy do klasy, a tu usiadłam obok Jaxona i się uśmiechnęłam.
- Dlaczego nie gadasz z Jasonem...?
- Pokłóciliśmy się.
Co? No nie...
- Co z przyjaciółmi na zawsze?
- Teraz wrogowie na zawsze. Sabine... Przepraszam... Po prostu szczerze mówiąc już sam nie wiem co mam o tym myśleć.
Ja też.
- Co myślisz?
- Nie wiem. Byłaś wczoraj w toalecie z Jasonem, jego teksty są jednoznaczne, ale wierzę że nie byłaś z nim wtedy co on rozpowiedział.
- Kłóciliśmy się w toalecie. Do niczego nie doszło. Tylko mnie pocałował i tyle.
- Okej... A... Twoje ręce...?
Odwróciłam wzrok, nie chcąc go okłamywać. Ugh... Mogę mu powiedzieć prawdę...? Nie przyjaźni się już z Jasonem, ale... Kurwa no. Chcę żeby to wyglądało naturalnie.
- Sabine...?
- Ja... Przepraszam...
Złapał moją dlon i kiwnął głową.
- To ja przepraszam że cię nie wsparłem jak tego potrzebowałaś.
W domu jak weszłam, zobaczyłam tu wujka Caleba, Jasona, Mamę i tatę jak siedzą w ciszy.
- Hej?
Wzięłam jabłko, a Jaxon zmarszczył brwi.
- O co tu chodzi?
- Ja zacznę. Jesteśmy jak rodzina. Od zawsze się przyjaźnicie i wiem, że coś mogło was poróżnić, ale... Naprawdę chcecie odpuścić sobie osiemnaście lat przyjaźni?
Mama na nich spojrzała.
- Jak widać.
Jaxon wziął ode nie jabłko, a ja westchnęłam. Mama ma rację...
- Okej o co wam poszło? Tak naprawdę.
- Em... O mnie. Chyba.
Odezwałam się, a wujek na mnie spojrzał. Nie chcę żeby się kłócili, naprawdę...
- Dlaczego?
- Jason rozpowiedział że niby byliśmy w łóżku i Jaxon się wkurzył. I... Udawałam że się pocięłam, żeby miał wyrzuty sumienia. Jaxon się o to wkurzył i się nie dziwię. Przepraszam.