94. "Łatwo odpuściłeś."

4.7K 341 376
                                    

Podszedłem do Mel i na nią spojrzałem, a ona mnie mocno przytuliła. Okej, nowość.

- Leć do nich, hm? Tylko go nie denerwuj.

Pokiwała głową i poszła, a ja spojrzałem na Elle. Kurwa, ja pierdole. Podszedłem do niej i westchnąłem.

- Musimy pogadać.

- Okej... O czym?

Wyszedłem ze szpitala, a tu się do niej z powrotem odwróciłem i oparłem o barierkę.

- Caleb mi mówił o waszych problemach.

- Hm?

- Elle, po co z nim jesteś skoro masz go gdzieś? Masz kogoś innego? On serio ci się oddał całym sercem i...

- Nie rób mi wywodów.

- Jak ty się świetnie bawisz, on siedzi sam. Słabe zachowanie.

- Mam cały dzień siedzieć w domu?

Jest wrogo nastawiona i to mnie wkurwia.

- Masz kogoś.

- Nie mam.

- Kurwa, Elle. Caleb jest twoim mężem. Angel też ma swoje życie i spotyka się ze znajomymi, ale to nie znaczy że nie ma jej ciągle w domu, a ja siedzę sam. Co jest dla ciebie ważniejsze, co? Rodzina czy znajomi?

- Caleb ciągle się do czegoś wtrąca, więc...

- Bo jest twoim mężem! Nie wie z kim się spotykasz, martwi się. Znam wszystkich znajomych Angel i zawsze wiem z kim idzie się spotkać.

- Nie powinno was to obchodzić.

Caleb do nas podszedł i spojrzał na Elle.

- Chcę Ci tylko powiedzieć że chcę rozwodu.

- Co?

- Przykro mi.

Chciał pójść, ale ona uniosła brwi i się zaśmiała.

- Jesteś żałosny.

- Może i jestem. Pamiętasz jak twoi rodzice mnie nie akceptowali? Jak o mnie walczyłaś? Jesteś teraz taką samą księżniczką jak twoja matka. Nawet Jason widzi że masz mnie głęboko w dupie.

- Słucham? Nie zabierzesz mi syna.

- Nie mam zamiaru. Ale też nie mam zamiaru go zostawić.

- Więcej go nie zobaczysz. Dawałeś mu pić, palić..

- Jest moim ojcem. Pojebanym, ale ojcem i mnie zobaczy. Dużo razy. Będzie na moim ślubie, będę do niego przychodził z dzieciakami i on do mnie. Mamuś, kocham cię ale masz ostatnio nas w dupie.

- Nie mam.

- Oświadczyłem się, nie masz nawet o tym pojęcia.

- Co? Jason...

- Kocham was tak samo i nie będę wybierał. Ojciec chce rozwodu? Proszę bardzo, ale o mnie macie się nie kłócić.

Poszedłem do środka, a tu usiadłem i westchnąłem. Wszystko się pojebało. Dobrze że chociaż Angel się ogarnęła z tym ćpaniem i Charlie z tego wyszedł. Angel by sobie nie dała rady. Potrafi być cholernie silna, ale jeśli chodzi o niego, jest mega słaba. Jest dla niej wszystkim.

Po kilku godzinach jak Angel nie wyszła z pokoju Charliego, poszedłem tam i na nią spojrzałem.

- Chodź, prześpisz się.

- Nie.

- Angel...

- Nie wyjdę stąd.

Zobaczyłem że Charlie otworzył oczy, a Angel szybko na niego spojrzała i szeroko się uśmiechnęła. Okej, wolę taką niż smutną. Lekarz tu wszedł i się uśmiechnął.

Guardian 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz